Kardynałowie nie mogą po prostu milczeć, gdy Kościół jest krzywdzony, a zbawienie dusz wystawione na niebezpieczeństwo. Są oni zobowiązani, aby zaapelować do papieża, z jasnością i należytą czcią, tak jak Apostoł Paweł uczynił to wobec Piotra, gdy ten nie szedł „słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii” – mówi bp Athanasius Schneider o Synodzie o Synodalności.
Bp Athanasius Schneider z Astany w Kazachstanie udzielił wywiadu magazynowi The Catholic Herald na temat Synodu o Synodalności. Na zgromadzeniu, które zbierze się w Rzymie w październiku tego roku, głosować będą mogli nie tylko biskupi, ale również świeccy. Według bp. Athanasiusa Schneidera to niebywałe novum, które poważnie zagraża hierarchicznej strukturze Kościoła. Wobec tej sytuacji oddani Kościołowi katolicy, a przede wszystkim hierarchia, nie mogą milczeć.
Dzięki uprzejmości The Catholic Herald portal PCh24.pl publikuje poniżej tłumaczenie całego wywiadu.
Wesprzyj nas już teraz!
***
Diane Montagna: 26 kwietnia Sekretariat Generalny Synodu Biskupów wydał oświadczenie prasowe, w którym ogłosił zmiany w składzie zgromadzenia, które odbędzie się w październiku 2023 r. w Rzymie. Dziesięciu konsekrowanych duchownych ma zostać zastąpionych przez pięciu zakonników i pięć zakonnic, zaś audytorzy (eksperci) mają zostać zastąpieni przez siedemdziesięciu członków niebędących biskupami, wybranych przez papieża Franciszka. Wszyscy uczestnicy będą mieli prawo głosu. Co sądzi Ekscelencja o tej zmianie?
Biskup Athanasius Schneider: Taka zmiana stanowi radykalne novum w historii Kościoła katolickiego. Synod biskupów jest instrumentem, za pomocą którego hierarchia sprawuje swój urząd nauczycielski i przywódczy. Chociaż świeccy mogą zostać zaproszeni do udziału w synodzie, aby służyć radą, synodalne zasady głosowania zawsze odzwierciedlały zasadniczą różnicę między kapłaństwem hierarchicznym/ministerialnym a kapłaństwem powszechnym. Przyznanie świeckim takiego samego prawa głosu jak biskupom podważa hierarchiczną strukturę Kościoła i bardziej przypomina normy synodów anglikańskich i innych wspólnot protestanckich, gdzie duchowni i świeccy dysponują równym prawem głosu.
Dokonując tej zmiany, Sekretariat Synodu zmodyfikował zastosowanie Konstytucji Apostolskiej Episcopalis Communio papieża Franciszka z 2018 roku. Czy tego typu reguły można zmienić za pomocą komunikatu prasowego?
Istotne normy dotyczące struktury i procedur Synodu Biskupów, w tym prawa głosu, wymagają należytej promulgacji przez biskupa Rzymu lub organ Stolicy Apostolskiej, który otrzymał w tym celu specjalny mandat papieski. Oświadczenie Sekretariatu Synodu nie wspomina o takim konkretnym mandacie papieskim. Fakt, że te podstawowe normy zostały zmienione w komunikacie prasowym Sekretariatu Generalnego Synodu Biskupów, stwarza wrażenie kanonicznej arbitralności.
W swoim oświadczeniu Sekretariat Synodu podkreślił, że decyzja ta nie zmienia episkopalnego charakteru zgromadzenia, ale raczej „potwierdza” go poprzez „uwidocznienie cyrkularnej relacji między profetyczną funkcją Ludu Bożego a duszpasterską funkcją rozeznawania”.
Takie próby ratowania wizerunku nie są przekonujące. Fakt, że świeccy będą głosować wraz z biskupami w sprawach dotyczących wiary i dyscypliny Kościoła, jest sam w sobie wystarczająco znamienny i niesie wysoce niejednoznaczne przesłanie doktrynalne. Co więcej, fakt, że głosowanie na zgromadzeniu w Rzymie w październiku 2023 r. ma jedynie charakter konsultacyjny, nie umniejsza prawdy, że nadchodzący synod przypomina demokratyczny lub egalitarny parlament, a nie monarchiczną hierarchię ustanowioną przez naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Jaką pozytywną rolę odgrywał laikat w takich przypadkach w przeszłości?
W historii Kościoła zdarzały się przypadki, gdy konsultowano się ze świeckimi w sprawach wiary; nie byli oni jednak dopuszczani do formalnego głosowania wraz z biskupami. Na przykład, przed ogłoszeniem dogmatu o Niepokalanym Poczęciu w Ineffabilis Deus, Pius IX poprosił cały episkopat, aby powiedział mu, „jaka jest pobożność i nabożeństwo ich wiernych w odniesieniu do Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej”.
Były też czasy, jak podczas kryzysu ariańskiego w IV wieku, kiedy czystość wiary katolickiej była utrzymywana raczej przez świeckich niż biskupów. Była to epoka, jak powiedział św. John Henry Newman, kiedy „nastąpiło tymczasowe zawieszenie funkcji Ecclesia docens”.
W swym słynnym dziele „O konsultowaniu wiernych w kwestiach doktrynalnych”, Newman napisał: „W tym czasie ogromnego zamieszania boski dogmat o bóstwie naszego Pana był głoszony, praktykowany, podtrzymywany i (mówiąc po ludzku) chroniony o wiele bardziej przez Ecclesia docta [Kościół pouczany] niż przez Ecclesia docens [Kościół nauczający]; że ciało episkopatu było niewierne swojemu zleceniu, podczas gdy ciało laikatu pozostawało wierne swojemu chrztowi. Raz papież, innym razem patriarchowie, metropolici i inne wielkie stolice biskupie, innym razem sobory powszechne, mówili to, czego nie powinni byli mówić, lub robili to, co przesłaniało i narażało na szwank prawdę objawioną; podczas gdy z drugiej strony to lud chrześcijański, dzięki Opatrzności, stanowił eklezjalną siłę Atanazego, Hilarego, Euzebiusza z Vercelli i innych wielkich samotnych spowiedników, którzy bez nich ponieśliby klęskę.”
Czy dostrzega Ekscelencja podobieństwo między kryzysem z IV wieku a naszymi czasami?
Tak. Powszechne zamieszanie doktrynalne w IV wieku jest uderzająco podobne do naszych czasów. To, co św. John Henry Newman powiedział o tamtej epoce, można z powodzeniem odnieść do obecnego doktrynalnego i dyscyplinarnego zamieszania wywołanego przez różne procesy synodalne i dokumenty przygotowawcze wydane przez Stolicę Apostolską w ciągu ostatniego roku. Kardynał Newman napisał o kryzysie ariańskim: „Ciało episkopatu zawiodło w wyznawaniu wiary. Mówili rozmaicie, jeden przeciwko drugiemu; po Nicei nie pozostało nic z mocnego, niezmiennego, spójnego świadectwa – przez prawie sześćdziesiąt lat. Były nierzetelne sobory, niewierni biskupi; była słabość, strach przed konsekwencjami, wprowadzanie w błąd, złudzenia, urojenia, niekończące się, beznadziejne i rozciągające się na prawie każdy obszar Kościoła Katolickiego. Stosunkowo nieliczni, którzy pozostali wierni, zostali zdyskredytowani i wygnani; pozostali byli albo oszustami albo oszukanymi”.
Różne dokumenty wydane podczas obecnego procesu synodalnego reprezentują ten rodzaj zamieszania, przed którym ostrzegał Doktor Kościoła z IV wieku, św. Hilary z Poitiers, mówiąc: „Niemożliwe, nierozsądne jest mieszanie prawdy z fałszem, mylenie światła z ciemnością i łączenie w jedność, jakiegokolwiek rodzaju, nocy z dniem” (In Constantium, 1).
Synod Biskupów został ustanowiony przez papieża Pawła VI w 1965 r., aby ” Biskupowi Rzymskiemu świadczyć pomoc swoją radą w celu zachowania i wzrostu wiary oraz obyczajów, a także zachowania i umocnienia dyscypliny kościelnej, i rozważenia problemów związanych z działalnością Kościoła w świecie (KPK, 342). Jak myśli Ekscelencja, co Paweł VI powiedziałby zgromadzeniu w 2023 roku?
Podczas Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów w 1971 r. papież Paweł VI nalegał na właściwe rozumienie synodu. Czyniąc to, podkreślił przewodnią i decydującą rolę hierarchii, mówiąc: „Komunia, której Kościół jest owocem, ma charakter organiczny. Różne są funkcje, różne są organy jednego Mistycznego Ciała; a funkcją, która najlepiej charakteryzuje tę złożoną jedność, jest hierarchia; jest to ta funkcja apostolska, którą sam Jezus Chrystus wyróżnił spośród tłumu i której powierzył kierowanie nim duszpastersko w swoim imieniu, zwoływanie go, a następnie nauczanie go, uświęcanie i wspieranie” (Audiencja generalna, 6 października 1971).
Byłoby niezwykle pożądane, gdyby następujące napomnienie papieża Pawła VI zostało odczytane na początku nadchodzącego Synodu w Rzymie: „Czy możemy zakładać, że hierarchia może swobodnie nauczać w sferze religijnej tego, co jej się podoba, lub tego, co może się podobać pewnym doktrynalnym, a raczej anty-doktrynalnym prądom współczesnej opinii? Musimy pamiętać, że na episkopacie spoczywa podstawowy obowiązek: świadectwo, rygorystyczne i wierne przekazywanie pierwotnego przesłania Chrystusa, to znaczy kompleksu prawd objawionych przez Niego i powierzonych Apostołom w odniesieniu do zbawienia. Chrześcijaństwo nie może zmienić swoich doktryn konstytucyjnych. Biskupi są bardziej niż ktokolwiek inny tymi, którzy mają obowiązek „strzec depozytu”, jak mówi Apostoł [1 Tm 6:20; 2 Tm 1:14]. Nie powinniśmy też formułować hipotez o zmianach, ewolucji, przekształceniach Kościoła w sprawach wiary. Credo pozostaje niezmienne. Pod tym względem Kościół jest nieustępliwie konserwatywny i dlatego się nie starzeje” (Audiencja generalna, 6 października 1971).
Jak zdiagnozowałby Ekscelencja chorobę trapiącą Kościół, która doprowadziła nas do tego stanu?
Największym złem i duchową chorobą, która zainfekowała Kościół w naszych czasach, jest „branie wzoru z tego świata” (Rz 12, 2), który jest zasadniczo duchem modernizmu. Papież Paweł VI mówił o tym niebezpieczeństwie już w 1964 roku, stwierdzając: „Sam Kościół jest pochłaniany i wstrząsany przez tę falę zmian, bo choć ludzie mogą pozostawać oddani Kościołowi, są głęboko narażeni na wpływ klimatu panującego w świecie. Istnieje ryzyko, że staną się zdezorientowani, oszołomieni i zaniepokojeni, a jest to stan rzeczy, który uderza w same korzenie Kościoła. Skłania to wielu ludzi do przyjmowania najbardziej niedorzecznych poglądów. Wyobrażają sobie, że Kościół powinien porzucić swoją właściwą rolę i przyjąć zupełnie nowy i bezprecedensowy sposób istnienia. Jako przykład można podać modernizm. Jest to błąd, który wciąż pojawia się pod różnymi nowymi postaciami, całkowicie niezgodnymi z jakąkolwiek prawdziwą ekspresją religijną. Jest to z pewnością próba ze strony świeckich filozofii i świeckich trendów, aby zniweczyć prawdziwe nauczanie i dyscyplinę Kościoła Chrystusowego” (encyklika Eccelsiam suam, 26).
Jakie jest na to remedium?
W świetle oczywistej ogólnej infekcji dzisiejszego ciała Kościoła herezją modernizmu, tj. chęcią dostosowania się do pozbawionego wiary ducha świata – z jego buntem przeciwko Bożemu stworzeniu, Objawieniu i Jego przykazaniom – Synod w 2023 r. powinien, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, ostrzegać przed tą infekcją i zaproponować skuteczne środki zaradcze.
W szczególności powinien zaproponować zawsze aktualne prawdy i skuteczne normy odwiecznej tradycji Kościoła. Papież Paweł VI napisał w tym względzie: „Sądzimy zatem, że celem skutecznego ustrzeżenia się tych zagrożeń, napierających z różnych stron, można trafnie zastosować zaradczy środek, jeżeli Kościół będzie usiłował zdobyć głębszą świadomość siebie i lepiej zrozumie, czym faktycznie jest według myśli Jezusa Chrystusa, którą Pismo Święte i tradycja apostolska przechowują bez uszczerbku, a tłumaczy i wyjaśnia tradycja kościelna. Tradycja ta, jak dobrze wiemy, korzysta ze światła i kierownictwa Ducha Świętego” (Ecclesiam suam 26).
A jednak wydaje się, że przyjmowane jest inne podejście.
Zamiast tego procesy synodalne i dokumenty, a także nadchodzący Synod w Rzymie, przyjęły metodę, która jest obca duchowi Apostołów, Ojców Kościoła i prawdziwej tradycji Kościoła. Czyniąc dane psychologiczne i socjologiczne kryterium podejmowania decyzji w sprawach wiary, moralności i dyscypliny, Sekretariat Synodu zignorował Pawła VI, który powiedział: „rezultaty tych poszukiwań [badań socjologicznych] nie mogą stanowić, same w sobie, determinującego kryterium prawdy” (adhortacja apostolska Quinque iam anni, 8 grudnia 1970).
Papież Paweł VI ostrzegał przed takim doczesnym podejściem, mówiąc: „Zauważamy rysujące się tendencje, w oparciu o dane psychologiczne i socjologiczne, zmierzające do utworzenia chrześcijaństwa w oderwaniu od nieprzerwanej Tradycji, łączącej ją z wiarą Apostołów, i do egzaltacji życia chrześcijańskiego, pozbawionego elementów religijnych” (tamże).
Papież Franciszek i wszyscy członkowie zbliżającego się Synodu w Rzymie powinni z powagą wysłuchać następujących proroczych ostrzeżeń papieża Pawła VI: „Przecież nie my jesteśmy sędziami słowa Bożego, lecz ono jest naszym sędzią, i ujawnia nasz konformizm z upodobaniami świata” (tamże).
Co zaleciłby Ekscelencja kardynałom?
Przyznanie równego prawa głosu episkopatowi i świeckim jest czymś bezprecedensowym i poważnie podważa boską konstytucję Kościoła, dostosowując go bardziej do modelu protestanckiego, a nawet świeckiego. Brak jasnych celów synodu, które zapewniłyby jasność w czasach wielkiego zamieszania doktrynalnego, jest również niezwykle szkodliwy dla Kościoła. Jest zatem jasne, że nadchodzący synod stanowi narzędzie do przyspieszenia protestantyzacji i sekularyzacji Kościoła katolickiego. Kardynałowie nie mogą po prostu milczeć, gdy Kościół jest krzywdzony, a zbawienie dusz wystawione na niebezpieczeństwo. Są oni zobowiązani, aby zaapelować do papieża, z jasnością i należytą czcią, tak jak Apostoł Paweł uczynił to wobec Piotra, gdy ten nie szedł „słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii” (Gal 2, 14).
Co chciałby Ekscelencja przekazać Papieżowi Franciszkowi?
Sprawa, którą mamy przed sobą, jest pilna i apeluję po bratersku do papieża Franciszka, aby uchylił nowe normy Sekretariatu Generalnego Synodu Biskupów, które przyznają równe prawa głosu biskupom i świeckim. Apeluję również po bratersku do niego, aby określił jasne cele Synodu, które pozwolą biskupom odważnie i jednoznacznie wyznawać przed całym Kościołem i światem wyjątkowość Chrystusa i Jego zbawczego dzieła, ważność Bożych przykazań i ustanowiony przez Boga porządek Kościoła.
Wraz z takim wyznaniem Synod powinien zaproponować konkretne i skuteczne środki zaradcze przeciwko duchowym wirusom i chorobom, które poważnie i praktycznie na całym świecie dotykają dziś ciało Kościoła. Jeśli zgromadzenia synodalne w latach 2023-2024 tego nie uczynią, spełni się przepowiednia kardynała Charlesa Journeta: „Pewnego dnia wierni obudzą się i zdadzą sobie sprawę, że zostali odurzeni duchem tego świata”.
Źródło: catholicherald.co.uk