22 czerwca 2022

Bp Burbidge: nie ma transseksualistów. Jest ideologia gender, która prezentuje fałszywy obraz człowieka

(fot. YouTube / Catholic Diocese of Arlington)

Biskup Michael F. Burbidge z Arlington w „Katechezie o osobie ludzkiej i ideologii gender” przypomina, że „tożsamość płciowa” nie jest wyborem jednostki, a zawirowania związane z „dysforią płciową” należy „zawsze rozwiązywać z duszpasterską miłością i współczuciem zakorzenionym w prawdzie”. Prawda zaś jest taka, że człowiek jest albo kobietą, albo mężczyzną.

„W ostatniej dekadzie nasza kultura doświadczyła rosnącej akceptacji ideologii transpłciowej – to znaczy twierdzenia, że ​​biologiczna płeć i tożsamość osobista nie mają żadnego koniecznego związku i mogą w rzeczywistości być ze sobą sprzeczne. Zgodnie z tym poglądem tożsamość ludzka jest samookreślona i staje się wyborem jednostki. W konsekwencji nasza kultura przeżywa gwałtowny wzrost liczby osób deklarujących tożsamość niezgodną z płcią biologiczną. Próby uwzględnienia takich roszczeń już doprowadziły do ​​ogromnych wstrząsów w naszych systemach społecznych, prawnych i medycznych” – zauważa hierarcha.

„Sytuacja ta stanowi poważne wyzwanie dla wszystkich członków Kościoła, ponieważ przedstawia pogląd na osobę ludzką sprzeczny z prawdą” – dodaje. 

Wesprzyj nas już teraz!

Płci się nie wybiera, a ci, którzy doświadczają „dysforii płciowej”, czyli „stanu psychicznego, w którym biologiczny mężczyzna lub kobieta zaczyna odczuwać, że jego tożsamość emocjonalna i/lub psychologiczna nie pasuje do jego biologicznej płci i w rezultacie doświadcza klinicznie istotnego cierpienia, nie mogą oczekiwać od innych afirmacji płci kulturowej”, wybranej przez daną jednostkę.

Duchowny zauważa, że „miłość zawsze wymaga jasnego przedstawiania prawdy”.  Wskazuje, że „z medycyny, prawa naturalnego, a także Objawienia Bożego wiemy, że każda osoba jest stworzona jako mężczyzna lub kobieta od momentu poczęcia”.

Osoba ludzka jest bytem jednocześnie cielesnym i duchowym i takiego „całego człowieka” stwarza Bóg.  „Ciało ludzkie ma udział w godności obrazu Bożego: jest ciałem ludzkim właśnie dlatego, że jest ożywiane duchową duszą i to cała osoba ludzka ma stać się w Ciele Chrystusa świątynia Ducha”.

Jedność duszy i ciała jest głęboka. Hierarcha zauważył, że „​​trzeba uważać duszę za „formę” ciała: tzn. to z powodu duszy duchowej ciało z materii staje się żywym, ludzkim ciałem; duch i materia w człowieku nie są dwiema zjednoczonymi naturami, ale raczej ich połączenie tworzy jedną naturę”.

Nauczanie Kościoła opiera się na trzech zasadach, które można poznać za pomocą ludzkiego rozumu. Po pierwsze, osoba ludzka jest „wcieloną duszą”  (połączeniem duchowości i fizyczności) i jest stworzona, aby ożywić jedno konkretne ciało. „Być osobą ludzką to od chwili poczęcia być jednością ciała i duszy”. Ciało każdego człowieka, dane przez Boga od chwili poczęcia, nie jest ani obcym, ani ciężarem, lecz integralną częścią osoby.

Po drugie, osoba ludzka jest stworzona jako mężczyzna lub kobieta. Dlatego też dusza ludzka jest stworzona, by ożywiać i ucieleśniać jedno konkretnie męskie lub żeńskie ciało. „Płeć człowieka jest niezmienną rzeczywistością biologiczną, ustalaną w poczęciu”.

Biskup tłumaczy, że „ciało ludzkie ma nieodłączne znaczenie. Poprzez ciało stykamy się nie tylko z innymi ludźmi, ale także z „prawem moralnym, które jest wpisane w naszą naturę”. Nasza seksualność wpływa na wszystkie aspekty osoby ludzkiej w jedności jej ciała i duszy (uczuciowość, zdolność do kochania i prokreacji, do tworzenia więzi komunii z innymi). Każdy mężczyzna i kobieta muszą zaakceptować swoją tożsamość płciową.  

Chociaż dana osoba może mieć nietypowe zainteresowania, to jednak nie zmienia się jej tożsamość jako mężczyzny lub kobiety.

„Po trzecie, różnice między mężczyzną i kobietą są uporządkowane w kierunku ich komplementarnego związku w małżeństwie” i bez tego związku te różnice są niezrozumiałe. Hierarcha przypomina, że mężczyzna i kobieta zostali stworzeni „dla siebie”, by wzajemnie się uzupełniali, ale nie dlatego, że któreś z nich jest „niekompletne”. Bóg chciał, by tworzyli „komunię osób, w której każdy może być pomocnikiem dla drugiego, ponieważ są równi jako osoby („kość moich kości…”) i uzupełnieniem jako męskie i żeńskie. W małżeństwie Bóg jednoczy ich w taki sposób, że tworząc jedno ciało mogą przekazywać życie ludzkie”.

„Różnice i komplementarność fizyczna, moralna i duchowa są ukierunkowane na dobra małżeństwa i rozkwit życia rodzinnego”.  Od tego zależy m.in. harmonia społeczeństwa. Różnice płciowe są podstawą życia rodzinnego i dzieci potrzebują, a także mają prawo do ojca i matki.

Ludzie nie mogą zapominać o transcendentnym celu. „Ciało nie jest ograniczeniem ani odosobnieniem, ale jednością z duszą w życiu łaski i chwały, do którego jest powołana osoba ludzka”.

Relacja między mężczyzną a kobietą ma znaczenie transcendentne. „Ich komplementarne zjednoczenie służy jako ikona małżeństwa Chrystusa z Kościołem (por. Ef 5,31-32). Poprzez prokreację małżonkowie przyjmują na świat nowe życie i stają się wspólnotą osób, która wyobraża Trójcę Świętą” – mówi duchowny.

Biskup Burbidge przypomina, że nasza natura ludzka została zraniona przez grzech pierworodny, a jedną ze spuścizn tego grzechu jest „dysharmonia i wyobcowanie między ciałem a duszą”, o czym mowa w Księdze Rodzaju.

Każdy na różne sposoby  iw różnym stopniu doświadcza tej dysharmonii, ale nie można negować „głębokiej jedności ciała i duszy osoby ludzkiej”. To przywrócenie pierwotnej harmonii, zapoczątkowane działaniem łaski Chrystusa, urzeczywistni się w zmartwychwstaniu ciała w dniu ostatecznym.

Jeśli chodzi o „dysforię płciową” to hierarcha wskazuje, że niektórzy odczuwają to wyobcowanie tak bardzo, że chcą się niejako uwolnić od płci biologicznej. „Z perspektywy teologicznej doświadczenie tego wewnętrznego konfliktu nie jest samo w sobie grzeszne, ale musi być rozumiane jako nieporządek odzwierciedlający szerszą dysharmonię spowodowaną grzechem pierworodnym. Jest to szczególnie bolesne doświadczenie ran, które wszyscy doznajemy w wyniku grzechu pierworodnego. Każda osoba doświadczająca tego stanu powinna być traktowana z szacunkiem, sprawiedliwością”.

Dziś jednak mamy do czynienia ze zjawiskiem „rosnącej kulturowo akceptacji błędnego twierdzenia, że ​​niektórzy ludzie, w tym dzieci i młodzież, są „w” „niewłaściwym ciele” i dlatego muszą przejść „przemianę płci”, albo w celu złagodzenia cierpienia, albo jako wyraz osobistej autonomii. Czasami wiąże się to ze zmianami psychospołecznymi: osoba potwierdza nową tożsamość, wzmocnioną inną nazwą, zaimkami i garderobą. Innym razem wiąże się to ze zmianą medyczną lub chirurgiczną: osoba szuka interwencji chemicznych lub chirurgicznych, które zmieniają funkcje i wygląd ciała, a nawet osłabiają lub niszczą zdrowe narządy rozrodcze”.

Te kulturowe twierdzenia rzuciły wyzwanie prawu, medycynie, edukacji, biznesowi i wolności religijnej. Stanowią także wyzwanie duszpasterskie.

Purpurat przypomina, że „z biologii wiemy, iż płeć człowieka jest genetycznie zdeterminowana w momencie poczęcia i obecna w każdej komórce ciała”. Każda komórka naszego ciała wskazuje, że jesteśmy albo kobietą, albo mężczyzną. Jest to niezbywalna tożsamość i chociaż można zmienić wygląd i cechy fizyczne osoby, w rzeczywistości nie zmieni się prawdy o tożsamości jako mężczyzny lub kobiety, odzwierciedlonej właśnie w każdej komórce ciała. „W rzeczywistości żadna ilość „maskulinizujących” lub „feminizujących” hormonów lub operacji nie może zmienić mężczyzny w kobietę, a kobiety w mężczyznę”.

Hierarcha zwracając uwagę na to, jak powinni wierni traktować osoby doświadczające dysforii płciowej wskazał, że nie można tych osób utwierdzać w fałszywej antropologii, ale przypominać im prawdę.

„W tym delikatnym obszarze tożsamości istnieje jednak wielkie niebezpieczeństwo błędnej miłości i fałszywego współczucia. W związku z tym musimy przypomnieć: „Tylko to, co prawdziwe, może być ostatecznie duszpasterskie”. Chrześcijanie muszą zawsze mówić i działać z miłością i prawdą. Za przykładem Apostoła Pawła mają starać się mówić prawdę z miłością (por. Ef 4,15)”.

„Twierdzenie o „byciu transpłciowym” lub pragnienie „przemiany” opiera się na błędnym spojrzeniu na osobę ludzką, odrzuca ciało jako dar od Boga i prowadzi do poważnej krzywdy. Afirmować kogoś w tożsamości sprzecznej z biologiczną płcią lub afirmować upragnione przez osobę „przejście” jest wprowadzaniem tej osoby w błąd. Polega na mówieniu i interakcji z tą osobą w nieprawdziwy sposób. Chociaż prawo stopniowości  może skłaniać nas do rozeznania najlepszego czasu na przekazanie pełni prawdy, w żadnym wypadku nie możemy utwierdzić osoby w błędzie” – zaznacza hierarcha.

„Afirmacja płci” bowiem nie rozwiązuje problemów danej osoby, ale może je pogłębiać. „Akceptacja i/lub akceptacja deklarowanej tożsamości transpłciowej osoby jest szczególnie niebezpieczna w przypadku dzieci, których rozwój psychiczny jest zarówno delikatny, jak i niepełny. Przede wszystkim dziecko musi poznać prawdę: na zawsze zostało stworzone jako mężczyzna lub kobieta. Afirmowanie zniekształconej samooceny dziecka lub wspieranie pragnienia dziecka, by „być” kimś innym niż osoba (mężczyzna lub kobieta), którą stworzył Bóg, poważnie wprowadza w błąd i dezorientuje dziecko co do tego, „kim” jest” – wskazuje duchowny, przestrzegając przed zgodą rodziców na interwencje medyczne związane z podawaniem hormonów czy nawet okaleczaniem narządów płciowych i usuwaniem piersi. „Tego rodzaju interwencje wiążą się z poważnymi okaleczeniami ludzkiego ciała i są moralnie nie do przyjęcia”.

I chociaż niektórzy argumentują, że „afirmacja płci kulturowej” jest konieczna, aby uchronić dziecko przed samobójstwem, to trzeba pamiętać, że takie środki mogą przynieść jedynie chwilową ulgę psychiczną, a ryzyko samobójstw pozostaje znacznie podwyższone po przeprowadzeniu tzw. operacji zmiany płci.

„Zmiana płci” nie rozwiąże trudności młodych ludzi. Badania bowiem wykazały „wyższy wskaźnik śmiertelności, zachowań samobójczych i zachorowalności psychicznej u osób ze zmienioną płcią w porównaniu z populacją ogólną”. Ponadto badania pokazują, że dzieci i młodzież cierpiące z powodu dysforii płciowej często borykają się z innymi współwystępującymi zaburzeniami zdrowia psychicznego (depresja, lęk, autyzm, różne traumy z dzieciństwa).

Duchowny uważa, że właściwa w takiej sytuacji jest m.in. terapia. 

Hierarcha przypomniał, że używanie zaimków preferowanych przez dane osoby, które wybierają sobie płeć kulturową, chociaż może wydawać się nieszkodliwe, a nawet może „wydawać się niewinnym sposobem sygnalizowania miłości i akceptacji osoby” , w gruncie rzeczy wywołują ogromne szkody, bo utwierdzają dane osoby w błędnej antropologii.

„Wierni powinni unikać używania terminów lub zaimków „afirmujących płeć kulturową”, które wyrażają aprobatę lub wzmacniają odrzucenie prawdy przez osobę”. Nie wolno także nikogo zmuszać do używania języka sprzecznego z prawdą. „Prawo do mówienia prawdy tkwi w osobie ludzkiej i nie może być odebrane przez żadną ludzką instytucję. Próby wymuszenia przez państwo, korporacje lub pracodawców takiego języka, zwłaszcza groźbami podjęcia kroków prawnych lub utraty pracy, są niesprawiedliwe. Musimy kochać w prawdzie, a prawda musi być dokładnie przekazywana naszymi słowami. Równocześnie klarowność musi zawsze służyć miłości, jako część szerszego pragnienia doprowadzenia ludzi do pełni prawdy” – komentuje biskup.

„Odrzucenie podstawowych prawd natury dotyczących naszego człowieczeństwa niszczy „szablon”, którego Bóg używa, aby objawić się nam i zamanifestować swój zbawczy plan dla nas”.

Ważne jest, aby odróżnić subiektywne doświadczenie danej osoby od jej moralnej winy. „Kościół naucza, że ​​człowiek jest stworzony jako mężczyzna lub kobieta i nikt nie jest transpłciowy”. Osoby, które odrzucają swoją tożsamość lub ciało i poszukują szkodliwych interwencji medycznych, chirurgicznych, obiektywnie podążają drogą błędną i szkodliwą na wielu poziomach. Kościół powinien starać się doprowadzić takie osoby do prawdy i uzdrowienia. Stąd „autentyczne towarzyszenie wymaga trwania w prawdzie osoby ludzkiej i cierpliwego prowadzenia ku tej prawdzie dzieci. Rodzice muszą zawsze i natychmiast angażować się we wszelkie dyskusje z dzieckiem na tak delikatne tematy”.

Jako pierwsi i najlepsi nauczyciele swoich dzieci powinni dawać dobry przykład i przekazać prawdę o godności ludzkiego ciała, sensie ludzkiej płciowości i chwale do jakiej powołany jest człowiek.

Oprócz dobrego przykładu i nauczania, wychowywanie dzieci wymaga również czujności na niebezpieczne idee i wpływy. Duchowny podkreślił, że trzeba monitorować to, co dziecko ogląda, czyta itp., ponieważ niebezpieczna ideologia gender jest „celebrowana, promowana i wypychana na wszystkie platformy mediów społecznościowych, a nawet programy dla dzieci”.

„Innym silnym źródłem dezinformacji o naturze osoby i znaczeniu ciała jest niestety publiczny system edukacji”, gdzie agresywnie promuje się fałszywe rozumienie osoby ludzkiej, wymuszając np. stosowanie wybranych nazw i/lub zaimków, ułatwia się dostęp do procedur medycznych „zmiany płci” bez wiedzy i zgody rodziców itp. Dlatego trzeba być bardzo czujnym i zdecydowanie sprzeciwiać się fałszywej i szkodliwej ideologii.

Kościół zachęca rodziców do odnalezienia siły i mądrości dzięki łasce sakramentów komunii i spowiedzi oraz do szukania wsparcia duszpasterskiego w parafii lub diecezji.

Hierarcha apeluje, by nie dać się zwieźć fałszywemu miłosierdziu, współczuciu itp. „W rzeczywistości autentyczna miłość do dzieci jest zawsze zgodna z prawdą. W przypadku dysforii płci oznacza to uznanie, że szczęścia i pokoju nie można znaleźć w odrzuceniu prawdy o osobie i ciele ludzkim. W związku z tym rodzice muszą opierać się uproszczonym rozwiązaniom przedstawianym przez zwolenników ideologii gender i dążyć do odkrycia, i zajęcia się prawdziwymi przyczynami bólu, nieszczęścia ich dzieci. Powinni szukać rzetelnych porad u godnych zaufania klinicystów. Spotkanie z innymi rodzicami, którzy przeszli podobne próby, również może być źródłem siły i wsparcia. W żadnym wypadku rodzice nie powinni szukać terapii „afirmującej płeć kulturową” dla swoich dzieci, ponieważ jest to zasadniczo niezgodne z prawdą o osobie ludzkiej. Nie powinni szukać, zachęcać ani aprobować poradnictwa czy procedur medycznych, które potwierdzałyby błędne rozumienie ludzkiej płciowości i tożsamości lub prowadziłyby do (często nieodwracalnego) okaleczenia ciała”.

„Ufając Bogu, rodzice muszą być pewni, że największe szczęście dziecka polega na przyjęciu ciała jako daru Bożego i odkryciu jego prawdziwej tożsamości jako syna lub córki Boga”.

Zalecił osobom zmagającym się z dysforią płciową, by strzegli się uproszczonych rozwiązań, które obiecują ulgę, poprzez zmianę nazwy, zaimków, a nawet wyglądu ciała. „Jest wielu, którzy szli tą ścieżką przed wami tylko po to, by tego żałować. Trudną, ale bardziej obiecującą ścieżką prowadzącą do radości i pokoju jest praca z zaufanym doradcą, terapeutą, księdzem i/lub przyjacielem, aby uświadomić sobie dobro (…) twojej tożsamości jako mężczyzny lub kobiety”.

Duchowny przypomniał, że każdy z nas toczy jakąś walkę, ale nie należy nigdy wątpić w miłość Boga. „​​On kocha cię w całym twoim ciele” i „bardziej niż cokolwiek innego Kościół pragnie dać wam miłość samego Jezusa Chrystusa. Ta miłość jest nieodłączna od prawdy o tym, kim jesteś, jako stworzony na obraz Boży, odrodzony jako dziecko Boże i przeznaczony dla Jego chwały. Chrystus cierpiał za nas, nie po to, by uwolnić nas od wszelkiego cierpienia, ale by być z nami pośród tych zmagań. Kościół jest tutaj, aby wam asystować i towarzyszyć w tej podróży, abyście poznali piękno ciała i duszy, które dał wam Bóg, i mogli cieszyć się „chwalebną wolnością” – zaznaczył biskup Arlington.

Źródło: arlingtondioces.org,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 142 934 zł cel: 300 000 zł
48%
wybierz kwotę:
Wspieram