17 września 2024

Bp Krzysztof Włodarczyk dla PCh24.pl: Religia w szkole? To za mało! Potrzeba katechezy w parafiach

Nauczanie religii w szkole musi mieć wymiar ewangelizacyjny. Trzeba doprowadzać młodych ludzi do osobistego spotkania z żywym Bogiem. Obok szkoły absolutnie kluczowa jest katechizacja w parafii. Trzeba ją budować i mocno rozwijać. O tym mówi w rozmowie z PCh24.pl ordynariusz diecezji bydgoskiej, ks. bp Krzysztof Włodarczyk.

Paweł Chmielewski: Czy Ksiądz Biskup jest zadowolony ze stanu szkolnej katechezy?

Ks. bp Krzysztof Włodarczyk: Pytanie jest proste, odpowiedź – trudniejsza. W różnych regionach kraju jest duże zróżnicowanie poziomu lekcji religii. Wiele zależy od prowadzących tę naukę, księdza czy osoby świeckiej. Jednak patrząc w skali ogólnej na rezultaty tej lekcji religii, to wygląda to niestety słabo, mimo ogromnego zaangażowania nauczycieli religii. Gdzie są te pokolenia, które przeszły przez lekcję religii w szkole, czyli dzisiejsi 30. i 40. latkowie? Zaznaczam przy tym, że rozdzielam lekcje religii w szkole od katechezy parafialnej. Bo choć nauka religii w szkole ma wymiar katechetyczny, to jest jednak czymś zasadniczo różnym od katechezy w parafii.

Wesprzyj nas już teraz!

W praktyce przygotowanie do sakramentów odbywa się jednak w szkole, nie przy parafii.

Tak nie powinno być. Ja jestem biskupem diecezji bydgoskiej, ale mam też doświadczenie w poprzedniej diecezji, koszalińsko-kołobrzeskiej. Była tam instrukcja biskupa dotycząca trzyletniego przygotowania do sakramentów inicjacji chrześcijańskiej; jest też przygotowanie rodziców chrzestnych, które trwa krócej, to są trzy spotkania. Natomiast przygotowanie do I Komunii Świętej oraz przygotowanie do sakramentu bierzmowania odbywa się w cyklu trzyletnim. Zostały wydane przez Episkopat Polski odpowiednie instrukcje dotyczące tego przygotowania.

Cóż, ja sam chodziłem do szkoły, mam szkolne dzieci i w praktyce widzę, że w praktyce większość pracy spada jednak na szkołę.

Nie chcę wypowiadać się za wszystkich; bazując na diecezjach koszalińsko-kołobrzeskiej oraz bydgoskiej, gdzie jestem teraz ordynariuszem, mogę powiedzieć, że jest inaczej. Mamy to przygotowanie i bardzo na to uczulamy. Z naszej strony były nawet ostatnio takie uwagi, żeby katecheza parafialna była prowadzona systematycznie i bardzo porządnie, gdy idzie o przygotowanie do I Komunii Świętej oraz do bierzmowania.

To może ta dyskusja, która odbywa się teraz wokół lekcji religii w szkole, jest takim momentem, który mógłby pozwolić na głębokie przemyślenie tej kwestii i gruntowną zmianę sposobu katechizacji?

To jest prawda. My w diecezji bydgoskiej podjęliśmy pewne działania już rok temu, zwracając też uwagę na katechezę dorosłych. Wprowadziłem w diecezji szkołę katechistów, która przygotowuje osoby świeckie, tak, żeby były włączane do pracy w parafiach, w przygotowaniu do I Komunii Świętej, bierzmowania i tak dalej. Mówię o osobach świeckich, bo duchownych mamy coraz mniej; dlatego przygotowujemy ludzi świeckich, żeby pomagali prowadzić katechezę w parafii. Trzeba poza tym pamiętać, że katecheza ma utwierdzać we wierze, w relacji z żywym Bogiem. W szkole mamy też osoby, które nie doświadczyły osobistego aktu wiary; może przyszły na lekcje z przyzwyczajenia, bo tak wypadało. Dlatego trzeba byłoby zmienić kierunek: te lekcje powinny mieć także wymiar ewangelizacyjny, z głoszeniem kerygmatu, tak, żeby doprowadzać do osobistej odpowiedzi wiary.

To jest bardzo ciekawe spojrzenie, bo ja w dyskusji widzę raczej inną narrację: lekcje religii w szkole miałyby być w przyszłości nie tyle oparte o ewangelizację, co raczej mieć pewien wymiar etyczny i humanistyczny. Tak mówią o tym również biskupi.

Mógłbym zgodzić się z tym, żeby lekcje religii miały w pewnym sensie szerszy horyzont, tak, żeby mogły na nie chodzić również osoby, które nie mają wiele wspólnego z Kościołem, a chciałyby poszukać odpowiedzi na swoje problemy, dowiedzieć się, co to jest religia, czegoś o sferze duchowej człowieka itp. Jednak równolegle musi być prowadzona katecheza przy parafii, służąca rozwojowi wiary. Lekcja religii o takim profilu, o jakim Pan mówi, nie będzie pomagać prowadzić życia duchowego i życia wiary. To nie byłoby utwierdzanie we wierze, nie byłaby to ewangelizacja, tylko jakaś nauka ogólnie o religii, o zagadnieniach społecznych, o historii czy kulturze w szerokim zakresie.

Czyli Ksiądz Biskup postuluje i zarazem już realizuje w swojej diecezji taki model, że obok lekcji religii w szkole jest jeszcze silna katechizacja w parafiach?

Tak jest. W diecezji bydgoskiej idziemy w tym kierunku bardzo zdecydowanie. Uczulam na to księży. Dlatego potrzebujemy też zaangażowania osób świeckich. Ksiądz wypełnia swoją zasadniczą misję wynikającą z powołania, głosi Słowo Boże, sprawuje sakramenty święte, jest do dyspozycji wiernych, może z nimi rozmawiać. Jeżeli jednak mamy docierać w przygotowaniu do sakramentów do ludzi także bardziej indywidualnie, to muszą być osoby, które będą prowadzić spotkania w grupach i podprowadzać do osobistego aktu wiary.

A jak ocenia Ksiądz Biskup przygotowanie świeckich katechetów? Czy można je jakoś poprawiać, tak, żeby oprócz formalnego przygotowania zadbać też bardziej o taki silny wymiar duchowy?

Są przygotowania na wydziałach teologicznych; są warsztaty, konkretne działania, które mają dać narzędzia konieczne do prowadzenia lekcji religii. Wiele zależy jednak od serca i umysłu człowieka. Może być tak, że ktoś jest dobrze przygotowany do prowadzenia nauki religii, także od strony moralnej nie można mu nic zarzucić, ale może mieć chwiejną wiarę, albo być nawet niewierzący. W tym momencie może naginać się do różnych światowych rzeczy. Wydziały teologiczne wykonują swoją pracę i myślę, że robią to rzetelnie; natomiast trzeba zadbać o osobistą wiarę, wzmacniać się w niej, nawracać się i stawać się świadkiem wiary. Autentyzm wiary i świadectwo życia najbardziej przemawiają.

Wracając do ogólnej oceny status quo; czy zgadza się Ksiądz Biskup, że przywrócenie nauczania religii w szkołach po wyjściu z systemu sowieckiego było wielkim osiągnięciem Kościoła i trzeba dziś tego twardo bronić?

To niewątpliwie było osiągnięcie; jeszcze po II wojnie światowej była religia w szkole, byli wtedy tak zwani księża prefekci, którzy ją prowadzili. Ja zwracam uwagę na to, że sama obecność religii w szkole przypomina o tym, że człowiek jest z natury religijny; jest otwarty na wymiar transcendentny, poszukuje Pana Boga. Religia to nie jest coś, co można zamknąć w zakrystii; to nie jest jakaś prywatna sprawa – mogę się modlić w domu, a w świecie mam się dostosować do innych wymagań. Nie; również w świecie jest miejsce na życie według zasad wiary. Tutaj widziałbym duży plus tej obecności lekcji religii w szkole.

Niestety, trzeba otwarcie powiedzieć, że nauczanie religii w szkołach nie zawsze przynosiło efekty w wymiarze duchowym. Trzeba budować na fundamencie, a jeżeli my zaczynamy kształtować kogoś duchowo „od komina”, to trudno, żeby ten dom się utrzymał. Niekiedy bywa tak, że ktoś przeszedł całą ścieżkę edukacji z lekcją religii w szkole i dawało to w zasadzie tyle, że wiedział, że jest coś takiego jak wymiar religijny życia człowieka, a nie przynosiło to konsekwencji wiary.

Wskazuje Ksiądz Biskup na budowę od niewłaściwej strony; innymi słowy – brakuje chyba silnej świadomości rodziców, że to oni ponoszą główny ciężar odpowiedzialności za wychowanie dzieci we wierze?

W „Karcie Praw Rodziny” w artykule piątym jest pięknie napisane, że to rodzice mają pierwszeństwo w wychowaniu religijnym swoich dzieci. Tu jest pierwsza ewangelizacja i pierwsza katecheza. Kościół może dalej w tym pomagać, czyli utwierdzać w wierze, ale początek powinien być w domu (zasianie ziarna).

Tego brakuje?

Oczywiście, że tak. Jak dzieci mają być w kościele, skoro nie ma tam ich rodziców? Pierwsze świadectwo jest kluczowe; od tego powinno się zaczynać. Dziecko musi usłyszeć od swoich rodziców, kim jest Pan Jezus i czym jest Kościół. To jest bardzo ważne. Każdy ma swoje zadania: rodzice, Kościół, państwo. Trzeba działać w swoim zakresie; tak, żeby w efekcie człowiek miał jakąś konkretną linię życia, a nie szamotał się jak „mucha w latarce”, nie wiedząc, w jakim pójść kierunku.

Bóg zapłać za rozmowę.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij