Właściwe cele Synodu Amazońskiego zostały nakreślone już w 2014 roku. Chodził o wprowadzenie viri probati. Zależało na tym głównie niemieckim biskupom – mówi biskup pomocniczy szwajcarskiego Chur, Marian Eleganti.
„Po Synodzie jest jak przed Synodem” – mówi bp Marian Eleganti ze szwajcarskiego Chur. W nagraniu dla portalu Kath.net hierarcha krytycznie ocenia postanowienia końcowe Synodu amazońskiego.
Wesprzyj nas już teraz!
W jego ocenie właściwy cel zgromadzenia był jasny już w roku 2014 – czyli na długo przed jego zwołaniem. Chodziło w istocie o wprowadzeni żonatych księży – tak zwanych viri probati. Według bp. Elegantiego niemieccy hierarchowie „stali w blokach startowych”, czekając tylko na możliwość ruszenia w tej materii naprzód.
Biskup przypomniał, że Sobór Watykański II podkreślał wielkie znaczenie celibatu. – To nie jest tylko kościelne prawo, ma o wiele głębszy wymiar. Przypominam o Jezusie, który żył w celibacie. Jezus jest prototypem księdza. Jezus jest ikoną, jest wzorem. Celibat ma wewnętrzną stronę – stwierdził.
Jak powiedział hierarcha, zastosowana metodyka jest tu oczywista: zaczyna się od niewielkiego przypisu, od wyjątku dla peryferyjnego obszaru. Teraz kolejnym krokiem, sądzi bp Eleganti, będzie kapłaństwo kobiet. Zasygnalizował to już austriacko-brazylijski biskup Erwin Kräutler.
– Odważę się powątpiewać w to, że te synody są prawdziwym słuchaniem i rozróżnianiem Ducha, bo dokumenty końcowe, gdy idzie o ich istotę, są już od dawna spisane – wskazał.
Biskup negatywnie ocenił też sposób działania papieża Franciszka. – Panuje zamieszkanie, a papież milczy. Wydaje mi się, że trzeba go mierzyć raczej nie tyle podług tego, co mówi, ale podług tego, czego nie mówi i czego nie wzbrania – stwierdził.
Źródło: Kath.net
Pach