Nauczanie Kościoła nie ma nic wspólnego z ideologią pacyfistyczną, która czasami prowadzi do niepokoju i zamętu. Jest natomiast wyrazem realizmu – mówił biskup polowy Wiesław Lechowicz, który w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przewodniczył w katedrze polowej Mszy św. w intencji Ojczyzny. Eucharystia zainaugurowała centralne obchody Święta Wojska Polskiego i 102. rocznicy Bitwy Warszawskiej. We Mszy św. uczestniczył prezydent RP Andrzej Duda z małżonką.
W homilii bp Lechowicz nawiązując do słów Apokalipsy św. Jana przypomniał, że apokaliptyczny smok to uosobienie szatana, stojącego w opozycji do całego świata stworzonego i jego mieszkańców. – Święty Jan pisząc w Apokalipsie o smoku miał na myśli także Cesarstwo Rzymskie, które w drugiej połowie I wieku wytoczyło potężne działa umysłu, siły i władzy, by zniszczyć Kościół. Trudno się oprzeć wrażeniu, że apokaliptyczna wizja realizuje się na naszych oczach na terenie Ukrainy, która zmaga się z agresją czerwonego smoka – powiedział. Dodał, że ów „smok wszystkich możliwych środków manipulacyjnych i dezinformacyjnych, posługuje się zróżnicowanymi siłami zbrojnymi oraz używa władzy połączonej z wpływami gospodarczymi i układami politycznymi byle tylko osiągnąć zamierzony cel”.
Biskup polowy podkreślił, że przykład apokaliptycznej walki „ukazuje nam do kogo należy ostateczne zwycięstwo i budzi nadzieję, że nie zawsze wygrywa ten, kto odznacza się bardziej przebiegłą inteligencją, większymi zasobami środków bojowych i możniejszymi wpływami”. – Ostateczne zwycięstwo należy do tych, którzy służą w armii Jezusa, u boku i na wzór Maryi – powiedział. Zwrócił uwagę, że w potęgę Maryi wierzyli nasi przodkowie przed stu laty walcząc z rosyjskim agresorem. – Zwycięstwo wojsk polskich było tak wielkie i niespodziewane, że nie dało się go wytłumaczyć w sposób czysto naturalny i dlatego nazwane zostało cudem nad Wisłą. Już trzy lata później, w 1923 roku, postanowiono, że święto Wojska Polskiego będzie obchodzone właśnie 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Maryi – powiedział.
Biskup powiedział, że „wojsko w swoim założeniu istnieje nie po to, by prowadzić wojny ofensywne, lecz by stać na straży pokoju i wolności tak pojedynczych ludzi jak i narodów”. Przypomniał nauczanie Kościoła dopuszczające „usprawiedliwioną obronę konieczną”. – Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia, że „obrona dobra wspólnego wymaga, aby niesprawiedliwy napastnik został pozbawiony możliwości wyrządzania szkody. Z tej racji prawowita władza ma obowiązek uciec się nawet do broni, aby odeprzeć napadających na wspólnotę cywilną powierzoną jej odpowiedzialności” (art. 2265) – powiedział.
Dodał, że państwo ma prawo, a nawet obowiązek obrony swych obywateli, także za pomocą środków zbrojnych, ale wyłącznie przy spełnieniu jasno sformułowanych warunków, jasno zdefiniowanych przez Katechizm. – Nauczanie Kościoła nie ma zatem nic wspólnego z ideologią pacyfistyczną, która czasami prowadzi do niepokoju i zamętu. Jest natomiast wyrazem realizmu. Służy pokojowi i obronie podstawowych praw człowieka w wymiarze osobistym i społecznym – przekonywał.
KAI