W Egipcie od początku lipca, kiedy to w wyniku wojskowego przewrotu obalono związanego z Bractwem Muzułmańskim prezydenta Mohameda Mursiego, trwa nieustanna walka między nową wojskową władzą, a zwolennikami Bractwa. Konflikt ten służy wielu muzułmanom jako pretekst do prześladowania tamtejszych chrześcijan.
Ofiarami egipskiej wojny domowej coraz częściej stają się dziennikarze, którzy relacjonują tamtejszy konflikt. W prowincji Al-Buhajra zastrzelono Tamera Abdela Raufa, dziennikarza gazety „Al-Ahram”, a dziennikarz z innej państwowej gazety „Al-Gumhurija” został ranny.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednak tymi, którzy cierpią najbardziej, są tamtejsi chrześcijanie.
Bractwo Muzułmańskie – islamscy bolszewicy, jak nazywa ich coraz większa liczba komentatorów, którzy dostrzegają w ideologii i praktyce tej organizacji inspirację komunizmem – wydało na jednej ze swoich stron internetowych kłamliwe oświadczenie, jakoby: „Koptyjski papież i kościół byli pierwszymi, którzy wzywali al-Sisiego [generał egipski, który przeprowadził zamachu stanu – red.] do wydania zgody na zabijanie muzułmanów”.
Oświadczenie to zainspirowało islamistów do masowego i krwawego atakowania chrześcijan oraz niszczenia kościołów. Jednak sama organizacja obłudnie odcina się od tych dramatycznych wydarzeń.
Źródło: rp.pl
jed