Na bunt, spisek i pożar niezgody –
potrzeba cudu i wody.
Bywa, że królestwo czy państwo jest jak okręt na morzu. Cóż z tego, że wielki, jak i jego wicher i fale rozkołysać mogą tak, iż na dno pójść może. Gorzej, gdy wewnątrz okrętu część załogi bunt podniesie przeciw kapitanowi, a w królestwie przeciw królowi. Drży wtedy, trzęsie i kołysze się w posadach królestwo, a wrogowie liczą po cichu na jego upadek, a więc i na rozbój, i rabunek.
Wesprzyj nas już teraz!
Tak też się działo za króla polskiego Zygmunta III, kiedy to krakowski wojewoda Mikołaj Zebrzydowski – pyszałek i zawistnik – z kilkoma jemu podobnymi, jak Herbut z Dobromila i Jan Radziwiłł, zwany Diabłem nawet, dla strasznych swych uczynków, zebrali się, aby Króla do upadku doprowadzić. Ileż tam na stężyckim dworze wrzasków słychać było, krzyków, przekleństw, osczerstw, szyderstw wobec króla i jego otoczenie. Żaden jego grzech czy wada nie była pominięta, a wręcz wyolbrzymiona i pomnożona.
Dostało się też zacnemu i pobożnemu księdzu Skardze z Towarzystwa Jezusowego, co to był spowiednikiem króla i dworu, doradcą, kaznodzieją i pisarzem nad pisarzy. A choć znała go Warszawa, Kraków, Poznań i Wilno, buntownicy nie zważając na jego zasługi i siwe włosy, wykrzykiwali, że to on zamęt sieje i w głowie królowi mąci, więc powinien ambony się trzymać, a nawet świnie pasać.
Parszywym owocem tego spisku było to, że buntownicy zebrali wielu zbrojnych najemników i wyruszyli w stronę wojsk króla, otaczając je w lasach wokół Góry Bałtowskiej i na zwycięstwo licząc. Zwłaszcza, że upał wtedy był straszny, słońce niemiłosiernie piekło w pancerze, hełmy i zbroje, a w lesie ani jednego strumienia czy źródełka nawet. Na niebie ni obłoku, a wokół tylko żar i zaduch sosen, a pod nogami nagrzane piachy. Spragniony był król, rycerze i ich konie, głośno domagając się wody. Zaczajeni wokół buntownicy już zaczęli nucić zwycięskie nuty, gdy spośród świty królewskiej wyszedł ksiądz Piotr Skarga, mimo podeszłego wieku, ducha nie zgaszonego mając. Mocnym głosem odezwał się do wszystkich:
– „Miłościwy Królu i wy panowie. Nawet starzy prorocy Ezechiel I Jeremiasz tak smutnych chwil dla naszej Rzeczypospolitej by nie przepowiedzieli, jak te tu teraz. Tyleż wrogów na nią czyha wokół, a tu w jej sercu, jej wyrodni synowie o buławę się kłócą i bunt wszczynają. Zamiast najbiedniejszych swą bronią i prawem wspierać. Ileż to w nich rozumu bydlęcego, zdrady i obłudy! Ileż bezprawia i chęci do grzechu Kainowego, by na swoich zbrojne ramię podnosić i krzywdę czynić. Czyż mają oni zwyciężyć?”
W oczach króla i niektórych panów łzy błysnęły, gdy siwowłosy ksiądz Skarga uniósł ramiona i w niebo zawołał: „ O Boże, miłujący zgodę i pokój, jakżebyś nie mógł nas wspomóc i wody naszym osłabłym ciałom nie użyczyć!” Wydobył spod płaszcza rydel i zaczął nim uderzać w ziemię tam, gdzie stał. Sił mu szybko ubywało, ale nie minęło pół pacierza, gdy woda trysnęła z ziemi, jak po uderzeniu laską Mojżesza w skałę Horeb. Wraz z tą wodą radość i siły wstąpiły w dusze i ciała rycerzy królewskich. Napojone konie ruszyły ku oniemiałemu wrogowi. Wkrótce rozbito jego siły, a jego trąby umilkły.
Źródełko na Górze Bałtowskiej po cudownym wezwaniu i uderzeniu księdza Piotra zostało do dziś. I choć on wkrótce potem odszedł do Pana, to woda źródlana nie jedną chorobę tam uleczyła, ludzi i zwierząt wiele ożywiła napoiła. Może i teraz z pełnym mocy słowem i modlitwą mogłaby ugasić to, co kołysze zdradliwie Ojczyzną naszą w topiel ją ściągając. Księdza Piotra Skargę więc trzeba do tego wzywać…
Brat Tadeusz Ruciński FSC
Zobacz także:
https://pch24.pl/opinie/legendy-z-dusza-ksiazka-dla-dzieci-inna-niz-wszystkie-czytajmy-brata-rucinskiego/