Bratanek błogosławionego Józefa Ulmy, Jerzy Ulma, opisał swojego wujka jako mężczyznę głębokiej wiary, którego cechował mocny kręgosłup moralny i niezależność myśli. O ciotce, Wiktorii Ulmie powiedział, że była kobietą niezwykle energiczną i pełną pasji.
W niedzielę przypada 80. rocznica śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Zostali oni zamordowani przez Niemców 24 marca 1944 r. za ratowanie Żydów, których Niemcy zabili jako pierwszych.
Jerzy Ulma powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że o tym, w jaki sposób i dlaczego zginęli jego wujek i ciocia, dowiedział się, kiedy miał osiem lat.
Wesprzyj nas już teraz!
– Jako dziecko chodziłem z rodzicami na ich grób, nikt jednak wówczas nie mówił mi, kto w nim spoczywa. Kiedy miałem osiem lat z tabliczki umieszczonej na grobie sam odczytałem imiona pochowanych tam osób, a tym samym niejako „sprowokowałem” moich rodziców do ujawnienia szczegółów na temat, tak często przemilczanej, historii rodzinnej mogiły – zaznaczył.
Jerzy zaznaczył, że o tym, jakim człowiekiem był jego wuj, dowiedział się przede wszystkim z pamiętnika swojego ojca, który rozpoczął pisanie jeszcze przed II wojną światową i kontynuował do końca życia.
– Józef Ulma był prostym człowiekiem – myślę, że wszyscy zdziwilibyśmy się dziś jego normalnością – posiadał jednak niezwykły moralny kręgosłup, piękną hierarchię wartości, którą potrafił przełożyć na życie swoje i tworzonej rodziny. W tej hierarchii na pierwszym miejscu był Bóg, przykazanie miłości Boga i bliźniego, miłość do żony i rodziny oraz miłość do pracy i nauki – ocenił.
Według Jerzego Ulmy, obok głębokiej wiary, Józefa cechowała niezależność myśli. Potrafił na przykład sprzeciwić się woli miejscowego proboszcza, kiedy ten zakazał mu angażowania się w działalność społeczną Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici”.
Zdaniem Jerzego, Józef Ulma nie widział sprzeczności między wiarą a wiedzą. – Wiara nie przeciwstawiała się jego pasji poznawczej, intelektualnej, a wiedza nie działała destrukcyjnie na jego religijność – zastrzegł. – Mój ojciec powiedział kiedyś o nim – a wie to na pewno – że wujek krzywdy nigdy nikomu żadnej nie zrobił – dodał.
O Wiktorii Ulmie powiedział, że była niezwykle energiczną osobą. – Dom, wychowanie gromadki dzieci, to spore wyzwania. Jednakże mimo licznych prac domowych ciocia miała swoje pasje. Zawsze żywo interesowała się teatrem. W Markowej przed II wojną światową działał teatr amatorski, w którym realizowała swoje zamiłowanie aktorskie – przypomniał.
Według Jerzego Wiktoria realizowała się przede wszystkim jako żona i mama. – Wszystkie dzieci były zadbane, otoczone rodzicielską troską, szczęśliwe. Z kolei Józef nie mógłby realizować swoich pasji, gdyby nie postawa cioci – dodał.
Przytoczył słowa Władysława Ulmy, który został kiedyś zapytany, dlaczego jego brat przyjął do swojego małego domku Żydów, odpowiedział: Widoczne był człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Jak zastrzegł, choć Józef i Wiktoria zdawali sobie sprawę z ryzyka, nie szukali męczeństwa. – Wszyscy zakładali, że ta wspólna sprawa zakończy się powodzeniem – mówił.
Zdaniem Jerzego, ważnym punktem odniesienia dla Wiktorii i jej męża była Biblia, a zwłaszcza podkreślona czerwoną kredką przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. – Przypowieść kończy się słowami: „Idź i ty czyń podobnie”. Ulmowie uznali to zdanie jako biblijny imperatyw, który przyjęli i zrealizowali w swoim życiu. Czynili podobnie. Najlepszym dowodem potwierdzającym powyższe jest słowo „tak” dopisane ołówkiem obok tytułu tej właśnie przypowieści w ich rodzinnym egzemplarzu Pisma Świętego – wyjaśnił.
Podkreślił, że Wiktoria i Józef od zawsze byli dla niego wzorem tego, jakie wartości w życiu są najważniejsze. – Dla nich tą największą wartością była miłość do Pana Boga, do swojej rodziny, względem siebie i względem drugiego człowieka. Przy tym wszystkim nie byli ludźmi, którzy siedzieli w przysłowiowych pierwszych ławkach w kościele. Oni potrafili mieć w sercu dobro i dzielili się nim na co dzień – stwierdził.
– Z pewnością Ulmowie mają ogromny wpływ na moje życie. To przede wszystkim jedni z nas – ludzi, którzy żyli dosłownie w ścianach naszego domu. Taki stan rzeczy sprawia, że człowiek, chcąc nie chcąc, konfrontuje swoje życie z wartościami, które towarzyszyły Wiktorii, Józefowi i ich dzieciom – zaznaczył.
Jerzy Ulma jest autorem książki Błogosławiony Józef Ulma. Opowieść pisana życiem, która powstała w formie wywiadu z ks. Pawłem Tołpą, autorem albumu beatyfikacyjnego Samarytanie z Markowej. Obie książki ukazały się nakładem krakowskiego Domu Wydawniczego „Rafael”.
Źródło: PAP / Iwona Żurek
Kołyska nienarodzonego dziecka Ulmów. Wzruszające szczegóły z życia błogosławionej rodziny