W niedzielę w Brazylii odbywają się wybory powszechne, w których 156 mln obywateli kraju wybiera prezydenta, gubernatorów, 27 z 81 senatorów, 513 parlamentarzystów Izby Deputowanych oraz 1035 deputowanych stanowych. Największe szanse na wygranie wyborów prezydenckich sondaże dawały kandydatowi skrajnej, proaborcyjnej lewicy – Luizowi Inacio Luli da Silvie.
Lokale wyborcze zostaną zamknięte o godz. 17 czasu lokalnego (godz. 22 w Polsce). „Niedzielne wybory są najbardziej polaryzującymi w historii Brazyli” – napisał portal Infobae. Według amerykańskiej stacji CNN głosowaniu towarzyszy „bezprecedensowy klimat napięcia i przemocy”.
Ubiegający się o reelekcję na urząd prezydenta konserwatysta Jair Bolsonaro mierzy się z Luizem Inacio Lulą da Silvą, walczącym o trzecią kadencję w roli głowy państwa (był już prezydentem w latach 2003-2011).
Wesprzyj nas już teraz!
Według zamieszczonego w sobotę w dzienniku „Folha de Sao Paulo” badania ośrodka Datafolha na Lulę chce zagłosować 50 proc. ankietowanych, a na Bolsonaro – 36 proc. Sondaż, który dowodzi, że kandydat lewicowej Partii Pracujących może przejąć najwyższy urząd w państwie, został przeprowadzony na próbie 12,8 tys. osób w 310 brazylijskich miastach.
W brazylijskim systemie wyborczym by wygrać, kandydat na prezydenta musi zdobyć ponad 50 proc. głosów. Jeśli żaden nie przekroczy progu, 30 października odbędzie się druga tura głosowania między dwoma kandydatami z największym poparciem.
67-letni Bolsonaro ubiega się o reelekcję z ramienia konserwatywnej Partii Liberalnej. W kampanii skupił się na kwestii zwiększenia wydobycia surowców naturalnych, prywatyzacji spółek publicznych i generowaniu bardziej zrównoważonej energii w celu obniżenia cen.
76-letni Lula zobowiązał się do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla i wylesiania Amazonii, do wprowadzenia możliwości bezkarnego zabijania dzieci nienarodzonych oraz do bezprecedensowej podwyżki podatków w celu wprowadzenia licznych programów redystrybucji.
Źródło: PAP
oprac. FO