„Gazeta Wyborcza” po raz kolejny postanowiła wesprzeć lewicowych działaczy w ich walce z bilbordami Fundacji Pro – Prawo do życia, które ukazują prawdę o okrucieństwie aborcji. Tak oto w zaserwowanej narracji obrońcy życia z opcji „pro-life” przechodzą na pełną „buty” stronę „anti-choice”.
Antyaborcyjne plakaty Fundacji Pro – Prawo do życia zna już chyba każdy. Nic dziwnego, że ten zdecydowany głos w obronie życia jest mocno cenzurowany przez środowiska lewackie. W krakowskim sądzie toczy się kolejna batalia o jeden z takich banerów. Tymczasem na ulicach Krakowa pojawiła przyczepa z plakatami Fundacji. To nie mogło pozostać bez komentarza „GW”.
Wesprzyj nas już teraz!
Dziennik postanowił przedstawić obrońców życia w negatywnym świetle ustawiając ich już nie jako działaczy „pro-life”, ale „anti-choice”. Do tego dorzucił komentarz działaczki partii Razem, która oceniła, że podejmowane przez wolontariuszy działania, to wyraz „niewiarygodnej buty”. By wzmocnić przekaz na temat okrucieństwa obrońców życia dodała też coś o „krwawym bilbordzie” w sąsiedztwie „przedszkoli szkół”.
Lewicowej działaczce miała wtórować „pani Jola”, która ujrzała baner odprowadzając dziecko do przedszkola. Jak się okazało, dziecko nawet nie zwróciło na niego uwagi, ale „pani Jola” zachodziła w głowę co miałaby mu powiedzieć, gdyby stało się inaczej. – Dorosłych on nie straszy, bo przedstawia brednie i wszyscy wiedzą, jak jest naprawdę – dodała w rozmowie z „GW”.
Bilbord umieszczony na przyczepie postanowiono jakoś usunąć, ale parkingowi nie pomogli (opłaty za postój w strefie przyczep nie obowiązują). Zwrócono się więc o interwencję do miejskiego zarządcy (ZiKiT). Teraz spór będzie się toczył o „banery umieszczane w słupie powietrza nad pasem drogowym”… Byle tylko utrudnić obronę życia.
MA