We czwartek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieście odbyła się pierwsza rozprawa obwinionego Macieja Maleszyka z Krucjaty Młodych, który nagabywany przez pracownice klubu go – go wezwał policję. Funkcjonariusze uznali wezwanie za bezzasadne i skierowali sprawę do sądu.
Sprawa związana jest z warszawskim klubem go-go znajdującym się w samym sercu Starego Miasta, przy ul. Krakowskie Przedmieście. Powstanie klubu w reprezentacyjnej części miasta wywołało ogromne wzburzenie mieszkańców i falę krytyki nie tylko ze strony środowisk katolickich, ale również zwykłych mieszkańców Warszawy. Do Urzędu Miasta oraz właścicieli klubu napłynęły setki skarg i protestów. Sprawą szeroko zainteresowały się media. Ostatecznie, po kilku miesiącach funkcjonowania, klub został zamknięty. Niestety, nie zmieniło to sytuacji Macieja Maleszyka, który w styczniu br. spacerując Krakowskim Przedmieściem w Warszawie został zaczepiony przez pracownice klubu go-go. Nagabywany i natarczywie zachęcany do skorzystania z usług pań pracujących w klubie, postanowił sprawą zainteresować policję.
Wesprzyj nas już teraz!
Głównym powodem wezwania policji było podejrzenie popełnienia przestępstwa, gdyż ulotki, które wręczono Maleszykowi przypominały te, które zachęcają do skorzystania z usług klubów erotycznych świadczących usługi prostytucji. Obrońca Maleszyka mec. Rafał Dorosiński zauważył: Okoliczności wskazują na to, że obwiniony mógł przypuszczać, iż treść ulotek i nagabywanie może być zachętą do popełnienia czynów lubieżnych.
Sąd nie zdecydował się na przychylenie się do wniosku obrony, aby sprawę umorzyć i postanowił przeprowadzić dochodzenie dowodowe. Dopiero na tej podstawie chce ocenić zasadność wezwania policji.
Maleszyk podczas składania wyjaśnień przed Sądem, zwrócił uwagę na niewątpliwą sympatię funkcjonariuszy policji względem kobiet pracujących dla klubu go-go. W trakcie interwencji, jeden z policjantów orzekł, że zaraz po pracy odwiedzi wraz z kolegą klub go-go w celach rozrywkowych. Widać, że policjanci nie byli neutralni w tej sprawie. – powiedział obwiniony. Funkcjonariusze uznali wezwanie policji za czyn złośliwy i skierowali sprawę do Sądu.
Interesujący jest również fakt, że funkcjonariusz pracujący na Komendzie Policji przy ul. Zakroczymskiej, gdzie przesłuchiwany był Maleszyk, stwierdził, że to nie jest odosobniony przypadek i telefony z prośbą o interwencję w sprawie nachalnych kobiet z klubu go-go miały już wielokrotnie miejsce.
Na czwartkowej rozprawie nie stawili się dwaj policjanci, którzy w styczniu br. zostali zawiadomieni o możliwości popełnienia przestępstwa.
Sąd zdecydował się odroczyć sprawę do 31 lipca, a na wniosek obrony powołać na świadka jednego z uczestników zajścia, a także funkcjonariuszy policji, którzy orzekli, że ich wezwanie miało charakter czynu złośliwego.
Paweł Ozdoba