„Od sprzyjających premierowi mediów dowiadujemy się, i to wiele razy, że „Tusk się wściekł”. Wścieklizna to poważna choroba, która radykalnie ogranicza poczytalność. (…) O wściekliźnie Tuska mówią jego zwolennicy. Czy należy wysłać go na badania psychiatryczne?”, pyta na łamach tygodnika „SIECI” Bronisław Wildstein.
Autor „Ukrytego” przypomina, że tylko w przeciągu kilku ostatnich tygodni premier Tusk wykazał się wieloma „symptomami mentalnej niestabilności”.
Tusk ogłosił m. in., że „PiS ukradł 100 mld zł, a potem porównał tę partię do NSDAP, a jej rządy do II wojny światowej, bo tylko tak zrozumieć można groźbę nowej Norymbergii dla ugrupowania Kaczyńskiego”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Ostatnio Tusk ustanowił demokrację walczącą, a więc rodzaj stanu wojennego, który zawiesza prawo. Termin ten, sformułowany w latach 30. XX wieku przez Karla Loewensteina, miał uzasadnić szczególne środki, jakie należy podjąć przeciw nazizmowi”, wskazuje dalej publicysta.
W ocenie Wildsteina jeśli nie potraktujemy wystąpień tych i działań jako objawu umysłowej aberracji, to zmuszeni jesteśmy uznać je za wyraz skrajnego cynizmu. „Czy jednak takie jego stężenie nie graniczy z psychopatią? Czy permanentna, dekadami orkiestrowana nienawiść, którą nazywa się miłością, może pozostawić nienaruszoną psychikę organizatora goebbelsowskiej propagandy i opartej na niej polityki? Czy coraz bardziej bezczelne kłamstwo, odwracanie znaczeń nie jest wyrazem psychicznej dewiacji?”, pyta autor „SIECI”.
„W wymiarze społecznym działanie takie z pewnością służy kreacji psychopatów i szerzej prowadzi do tego, co nazywa się faszyzacją życia, czyli politykę przekształca w licytację przemocy, której celem staje się unicestwienie konkurentów”, podsumowuje Bronisław Wildstein.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TG