„W dominującym nurcie zachodniej sowietologii historia systemu komunistycznego była pokazywana jako zmagania postępowców, którzy chcą liberalizować system z konserwatystami broniącymi jego dogmatycznej interpretacji. Stare roczniki gazet i grubych woluminów mogą wzbudzić zdumienie, kto bywał obsadzany w roli liberała”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Bronisław Wildstein.
Publicysta zwraca uwagę, że z obserwacji historii można wynieść pewność, że świat się zmienia, ale nigdy nie byliśmy w stanie przewidzieć charakteru tych zmian. „Jeśli nawet istnieje historyczny determinizm, to nie jesteśmy w stanie do rozpoznać”, zauważa.
„Konserwatyzm jako kulturowo-polityczna idea nigdy nie nawoływał do kurczowego trzymania się dawnych form i powstał jako reakcja na gwałtowne zmiany polityczno-społeczne. Wskazywał na potrzebę odniesienia ich do wielopokoleniowego rozumu, który jest wpisany w cywilizację i ją kształtuje”, wyjaśnia autor „Doliny nicości”. „Jest orientacją, której narodziny odnosimy zwykle do refleksji Edmunda Burke’a. Wskazywał on niebezpieczeństwo nieprzewidywalnych wstrząsów, które niosła rewolucja francuska, wywodzących się z wyobrażenia naszego panowania nad światem i zdolności do modelowania w całość tu i teraz zgodnie z naszą wolą”, dodaje.
Wesprzyj nas już teraz!
„Wcześniej, w rzeczywistości w miarę trwałej i ustabilizowanej, w której poczucie ciągłości i osadzenia w ładzie metafizycznym stanowiła rację istnienia, konserwatyzm jako orientacja polityczna był zbędny. Dziś, w dobie gwałtownych transformacji, które powodują, że tracimy jakiekolwiek poczucie pewności, potrzeba wsparcia na stałych zasadach, punktach wyznaczających nasze poznanie i estetyczny porządek – powinna się jawić jako coś oczywistego”, czytamy.
Na koniec Wildstein porusza problem „wolności”, którą w swoich hasłach głoszą liberałowie. Jego zdaniem nie oferują oni prawdziwej wolności, tylko jej radykalne uproszczenie, a więc mistyfikację. „Liberalizm sprowadza wolność wyłącznie do negatywnego wymiaru, a więc wyswobodzenia się z zakazów i ograniczeń. Kultura jest na nich ufundowana, a wyemancypowany z nich człowiek zostaje wydany na łup popędom. Czy osobnika takiego można nazwać wolnym?”, podsumowuje.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TK