„To, że dotąd w Polsce nie miały miejsca żadne wydarzenia, które udałoby się rozdmuchać do rangi polsko-ukraińskiego starcia, biorąc pod uwagę ogromną liczbę imigrantów zza naszej wschodniej granicy spotęgowaną przez miliony uchodźców, zakrawa na cud. Zwłaszcza jeśli zdamy sobie sprawę z rosyjskiej agentury w Polsce i poczynań cynicznych politykierów, którzy są gotowi na wszystko dla karier. Trudno było oczekiwać na kolejny cud w relacjach międzypaństwowych, biorąc pod uwagę ogromne siły zaangażowane w rozbicie polsko-ukraińskiego układu”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Bronisław Wildstein.
Publicysta przypomina, że rozbicie sojuszu między Polską a Ukrainą jest na rękę nie tylko Rosji, ale i Unii Europejskiej, a zwłaszcza Niemcom. „Abstrahując od innych czynników, Międzymorze mogłoby stać się ośrodkiem alternatywnym dla rządzącego UE niemiecko-francuskiego tandemu, a zwalczanie konkurencji to elementarz polityki”, podkreśla.
„Elementarnym celem polityki narodu jest jego przetrwanie. Dla Polski między Rosją a Niemcami samotna i samodzielna egzystencja jawi się jako nieprawdopodobna. Nasz sojusz z Ukrainą i innymi państwami Międzymorza jest warunkiem naszej egzystencji. (…) Musimy jednak zrozumieć, że chociaż na spory, a nawet konflikty z Ukrainą jesteśmy skazani, zmagając się z nimi, musimy pamiętać o wielkim, strategicznym zadaniu budowy wspólnoty, czego w żadnym wypadku nie anuluje kłótnia o interes przewoźników czy wysokość kontyngentów zboża. Trudne? A kto powiedział, że polityka jest łatwa?”, podsumowuje Bronisław Wildstein.
Wesprzyj nas już teraz!
Źródło: tygodnik „SIECI”
TG