Brygida Grysiak jest autorką książki pt. ”Wybrałam życie”, w której rozmawia z kobietami, które mimo ciężkiej sytuacji niezdecydowany się na zabicie swego dziecka, ale na przekór „fałszywym” doradcom postanowiły urodzić. Wśród rozmówczyń autorki są kobiety z różnych grup społecznych i różnych środowisk, część z nich była ofiarami przemocy. Wszystkie je łączy jedno – powiedziały „tak się nie robi”.
Popularna dziennikarka Brygida Grysiak znana jest ze swych prolajferskich przekonań. Dawała im wyraz angażując się wraz z Krzysztofem Ziemcem, Pawłem Kukizem oraz Darkiem Malejonekiem i innymi ludźmi mediów i kultury w akcję „Uratuj Świętego”, mającą na celu otoczenie modlitwą dzieci zagrożonych aborcją
Wesprzyj nas już teraz!
W rozmowie z „Gościem Niedzielnym” Brygida Grysiak, która sama jest matką, wyraża swoje oburzenie dla coraz powszechniejszego „chwalenia się aborcją”. Z takimi medialnymi show, uważa redaktorka, należy coś zrobić. – Kobiety, które zabiły swoje dziecko, brylują w mediach. Co więcej, z aborcyjnych coming outów robi się medialny show. Coś tu nie gra. To trzeba zmienić – mówi Brygida Grysiak.
–Kiedy czytam kolejne aborcyjne wyznania, kiedy czytam o radości z tego, że ktoś usunął dwie ciąże, a potem o tym, że to świetnie, że ktoś w ten sposób przerywa tabu, to mnie przeraża – zauważa Grysiak.
Rozmówczyni „Gościa Niedzielnego” dostrzega jak współcześnie zakłamany jest przekaz dotyczący aborcji. Media przedstawiają aborcje jako dotyczący tylko kobiety. Aborcja wszak dotyka nie tylko matkę ale też ojca, rodzinę oraz kolejne dzieci, jeśli kiedyś oczywiście i im nie odbierze się życia. Zdaniem redaktor Grysiak, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Gdy mówimy o aborcji, trzeba pamiętać, że kryje się za tym pozbawienie życia konkretnego dziecka.
Dostaje się też od dziennikarki współczesnym feministkom. – Tymczasem feminizm znany z mediów, głośny i często agresywny, czasami uwłacza kobiecości. Traktuje miliony kobiet jak ciemnotę, której trzeba zanieść kaganek oświaty. Kaganek w postaci przeintelektualizowanych twierdzeń o tym, że powinnyśmy nosić prezerwatywy w kieszeni, żeby zachować kontrole nad swoim życiem – konkluduje.
Źródło: „Gość Niedzielny”
luk