29 listopada 2022

Brytyjski projekt ustawy o bezpieczeństwie w sieci. Chciano karać za treści „legalne, ale szkodliwe”

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Projekt brytyjskiej ustawy o bezpieczeństwie w sieci (Online Safety Bill), który pierwotnie trafił do parlamentu w marcu 2022 r., przewidywał usuwanie z platform internetowych „treści legalnych, ale szkodliwych” dla dorosłych. W związku z powszechną krytyką, że próbuje się wprowadzić cenzurę, rząd usunął kontrowersyjny zapis. Jednak na świecie obserwuje się trend, by pod pretekstem ochrony dzieci oraz dorosłych przed szkodliwymi treściami ograniczyć wolność słowa i uniemożliwić krytykę władz np. za politykę covidową.

Projekt ustawy o bezpieczeństwie w sieci ma wrócić do parlamentu. Rząd – po ogromnej krytyce – zdecydował się wyrzucić zapis o usuwaniu „legalnych, ale szkodliwych treści”. Na to zareagowali zwolennicy cenzury, którzy twierdzą, że usunięcie tego sformułowania znacznie osłabiło ustawę. Zwolennicy utrzymania zapisu przekonywali, że pozwoliłby on uczynić internet miejscem bezpieczniejszym dla dzieci, a tak „rozwodniono przepisy” i nie będzie ona już chronić młodych ludzi w należyty sposób.

Regulacja zmuszająca platformy internetowe  do usuwania „legalnych, ale szkodliwych” treści była niezwykle kontrowersyjna. Ostro ją skrytykowali torysi, obawiając się naruszenia zasad wolności słowa.

Wesprzyj nas już teraz!

Zdaniem rządu, odrzucenie zapisu było konieczne i ​​„nie rozwodniono” ustawy. W rzeczywistości, została ona nawet „wzmocniona” dodatkowymi zapisami o ochronie dzieci.

Przepis „legalne, ale szkodliwe treści” był postrzegany jako restrykcyjny i istniało ryzyko, że platformy usuwałyby zbyt materiałów, z którymi ludzie mieliby prawo się zapoznać.

Projekt przewidywał nałożenie wielomilionowych kar na platformy, jeśli zezwoliłby one dorosłym i dzieciom na oglądanie materiałów sklasyfikowanych jako „legalne, ale szkodliwe”.

Zwolennicy utrzymania zapisu argumentowali, że tu chodzi o dzieci, by nie miały dostępu do treści dotyczących samobójstw i samookaleczenia.

Jednak, zapis jest tak ogólny i pojemny, że można byłoby zaliczyć do tej kategorii treści „legalnych, ale szkodliwych” wiele materiałów, w zależności od tego, jaką przyjmie się definicję roboczą cenzury. Przepis zaszkodziłby wolności słowa i stworzyłby „kategorię quasi-prawną” tego co legalne, a co nielegalne. Ponadto wprowadziłby dualizm prawniczy, jeśli chodzi o zestaw zasad publikacji treści online i offline.

Projekt przewidywał obowiązek usuwania „legalnych, ale szkodliwych” postów, które zostałyby zablokowane przez rząd.

Julie Bentley, dyrektor naczelna Samaritans jest bardzo niezadowolona ze zmian. Uznała, że to „wielki krok wstecz”. Sekretarz ds. kultury gabinetu cieni, Lucy Powell komentowała, że „zastąpienie zapobiegania szkodom naciskiem na wolność słowa podważa sam cel tej ustawy i ośmieli oprawców, zaprzeczających covidowi, oszustów, którzy poczują się zachęceni do operowania w Internecie”.

Zdaniem sekretarz Donelan, ​​poprawiony projekt zapewnia „potrójną tarczę ochronną – więc z pewnością nie jest w żadnym sensie słabszy”.

Projekt ustawy, która ma być przyjęta do końca tego roku przewiduje, że platformy będą musiały usuwać nielegalne treści, materiały, które naruszają ich warunki oraz zapewnić użytkownikom kontrolę, by pomóc uniknąć oglądania określonych rodzajów treści zapisanych w ustawie. W sieci nie może być materiałów promujących zaburzenia odżywiania lub podżegania do nienawiści ze względu na rasę, pochodzenie etniczne, „orientację seksualną” lub „zmianę płci”.

Firmy technologiczne muszą wyjaśnić, w jaki sposób będą egzekwować ograniczenia wiekowe, oceniać i publikować ryzyko potencjalnej krzywdy dla dzieci na swoich stronach. Konta użytkowników nie mogą być usuwane, chyba że złamaliby prawo lub regulamin serwisu.

Jako konsultantów do ustawy dodano: komisarz ds. ofiar, komisarz ds. przemocy domowej i komisarz ds. dzieci. Te osoby będą miały wpływ na kształtowanie kodeksów etycznych dla firm technologicznych.

Dyrektorzy mediów społecznościowych, którzy nie podejmą działań w sprawie szkodliwych treści, mogą zostać skazani na karę do dwóch lat pozbawienia wolności, a firmy technologiczne mogą zostać ukarane grzywną w wysokości 10 procent globalnego obrotu.

W projekcie przewidziano „prawo do odwołania” dla osób, które uważają, że ich posty w mediach społecznościowych zostały niesłusznie usunięte.

Źródło: inews.co.uk

AS

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 136 264 zł cel: 300 000 zł
45%
wybierz kwotę:
Wspieram