Wysoki Trybunał Wielkiej Brytanii postanowił włączyć się w pro-eutanazyjną kampanię Partii Pracy. Sędzia zarządził niestosowanie krajowego prawa do przypadku mężczyzny ubiegającego się o przejęcie majątku żony, którą odwiózł na „zabieg” pozbawienia życia do Szwajcarii. Na Wyspach pomocnictwo we wspomaganym samobójstwie jest obecnie wciąż ścigane karnie. Partia rządząca zamierza zaś w najbliższym czasie zalegalizować ten proceder.
Chodzi przypadek 76-letniego Philipa Morrisa. Początkowo sąd odmówił mężczyźnie prawa do ubiegania się o majątek żony. Apelacja do Wysokiego Trybunału, osiem rozpraw przyniosły jednak precedensowe rozstrzygnięcie. Wyższa instancja nakazała niestosowanie w tej sprawie obowiązujących przepisów. Roszczenia „pomocnika w śmierci” popierała dwójka dzieci oraz inni beneficjenci majątku jego żony, Myry Morris – podaje portal Genethique.org.
Wesprzyj nas już teraz!
„Obecnie w Wielkiej Brytanii każda osoba towarzysząca krewnemu w kraju, w którym dozwolona jest eutanazja, może być ścigana za udział we wspomaganym samobójstwie, za co grozi jej kara do 14 lat więzienia. Aby tego uniknąć, zmarła napisała [przed zgonem] oświadczenie, w którym podała powody, dla których chciała umrzeć. Ponadto Philip Morris zgłosił policji śmierć żony po powrocie do domu. Sądy postanowiły nie podejmować przeciwko niemu kroków prawnych” – czytamy w informacji.
Wyrok Wysokiego Trybunału zapadł w charakterystycznym momencie. W środę 16 października Izba Gmin rozpoczyna bowiem rozpatrywanie projektu ustawy legalizującej wspomagane samobójstwo. Inicjatywa posłanki rządzącej Partii Pracy Kim Leadbeater cieszy się poparciem premiera Keira Starmera.
Źródła: Genethique.org/ Daily Mail, Liz Hull, Cameron Charters
RoM
Kard. Nichols o logice i fałszu „eutanazji”: prawo do śmierci może stać się obowiązkiem śmierci