Tragedią Europy jest to, że większość jej elit politycznych straciła tożsamość narodową; bez tej zaś nie da się sobie poradzić z problemami stwarzanymi przez migrację – przekonywał w Brukseli na konferencji poświęconej ideologii multikulturalizmu brytyjski socjolog Frank Furedi.
– Kwestią, która logicznie i chronologicznie poprzedza multikulturalizm jest to, że na przeważających połaciach Europy, zwłaszcza w Niemczech, ale też w innych krajach, establishment polityczny stracił wszelki związek z tożsamością narodową. Szczypta poczucia przynależności narodowej pozostała jeszcze w takich dziedzinach jak sport – kibicują francuskiej albo niemieckiej drużynie piłkarskiej. Establishment ten odseparował się jednak od tradycyjnej kultury, która decyzje o tym, że Hiszpanie są Hiszpanami, Niemcy Niemcami, Anglicy Anglikami – mówił Furedi.
Wesprzyj nas już teraz!
– Skala tego odseparowania jest taka, że przedstawiciele politycznego establishmentu są gotowi przyjmować z otwartymi ramionami wszystko co obce i odrzucić postawy zakorzenione organicznie w społecznościach, z których się wywodzą. Podkreślam, warunkiem wstępnym narzucenia multikulturalizmu było przerwania tej organicznej więzi. Świadomości ciągłości kulturowej – dodał brytyjski socjolog.
– Gdy ktoś traci kontakt ze swoim pochodzeniem, to staje się niezdolny zarówno do obrony granic, jak i dostrzegania czegokolwiek problematycznego w napływie obcych ludzi, którzy nie chcą się dostosować. (…) Zadaniem Europy jest nadanie znaczenia tożsamościom narodowym, odbudowanie dumy z przynależności do konkretnego narodu w XXI wieku. Jest to pierwszy i konieczny warunek, aby móc sobie poradzić ze wszystkimi problemami, z którymi mamy teraz do czynienia – podkreślił profesor.
Frank Furedi jest brytyjskim socjologiem pochodzenia węgierskiego. Wyemigrował na Zachód wraz z rodzicami po Powstaniu 1956 roku. Jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu Kent i dyrektorem brukselskiego think tanku MCC, który zorganizował konferencję.
Źródło: PAP (Artur Ciechanowicz)