1 października 2012

Budżetowa ekwilibrystyka francuskiego rządu

(fot. Selbymay/commons/creative)

Przedwyborcze obietnice – obietnicami, ale rzeczywistość każe francuskim socjalistom zmierzyć się z realiami budżetu państwa. Dlatego też w przyszłorocznym budżecie oprócz wysokich podatków zaplanowane są również cięcia. Przede wszystkim rząd liczy jednak na wzrost wpływów podatkowych. I tu wzorem Edwarda Gierka premier Ayrault apeluje do społeczeństwa: Pomożecie?

 

Cel jest jasny w ciągu przyszłego roku deficyt budżetowy musi się zmniejszyć z 4,5 proc. do wymaganych przez Brukselę 3 proc. – Redukcja deficytu o 1,5 punktu procentowego to coś nadzwyczajnego, to nigdy nie miało miejsca – twierdzi szef narodowego centrum analiz CNRS Elie Cohen. Prezydent Francois Hollande natomiast uważa, że to „najważniejszy od 30 lat” wysiłek Francji. W ciągu ostatnich pięciu lat zwiększył się także dług publiczny z 64 proc. do ponad 90 proc. PKB. Już wiadomo że nie będzie łatwo go zredukować, bo jak przyznał premier Jean-Marc Ayrault „to budżet, by walczyć z długiem, który nie przestaje rosnąć”. 

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dlatego w projekcie na przyszły rok zaplanowano, że dzięki cięciom i wzrostowi wpływów podatkowych budżet zyska 36,9 mld. euro, z czego 20 ma pochodzić właśnie z podatków. 10 mld. euro mają przynieść oszczędności na wydatkach państwa, a 2,5 mld. ma pochodzić z cięć w ubezpieczeniach. Kwoty mające pochodzić z podatków są jednak mocno niepewne, z czego zapewne zdaje sobie sprawę premier Ayrault, w związku z czym zaapelował do społeczeństwa, aby zmobilizowało się we wspólnej walce o uzdrowienie finansów publicznych.

 

Według wyliczeń z 10 mld. dodatkowych wpływów podatkowych 3,5 mld. będzie pochodzić z podwyżki podatku dochodowego, 1 mld z podatku od bogactwa, 200 mln. wpływów z nowo wprowadzonego podatku dla najbogatszych w wysokości 75 proc. To właśnie ten podatek spowodował, że wielu majętnych Francuzów przeniosło się do Belgii albo Szwajcarii. Tak też planuje uczynić miliarder Bernard Arnault.

 

Co ciekawe zmniejszyć się ma administracja rządowa i to aż o 12 tys. etatów. Zbyt wielkich oszczędności to jednak nie przyniesie, bowiem w zamian za to ma powstać 11 tys. miejsc pracy w policji, edukacji i wymiarze sprawiedliwości.

 

Premier twierdzi, że gospodarka w 2013 roku wzrośnie o 0,8 proc. PKB, ekonomiści jednak nie są tego tacy pewni. Nie przekonują ich zapewnienia rządu, że jest to „realistyczne” i „osiągalne”. Podobnie oceniają zmniejszenie deficytu budżetowego z 4,5 porc. do 3 porc. Nic na to nie wskazuje, gdyż wzrost gospodarczy jest znikomy, na dodatek bezrobocie jest ogromne co sprawia, że założenia będą bardzo trudne do osiągnięcia.

 

Iwona Sztąberek

źródło: www.forbes.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 143 084 zł cel: 300 000 zł
48%
wybierz kwotę:
Wspieram