Bułgarskie organizacje pozarządowe, publicyści i politycy z partii koalicyjnej współtworzącej rząd bułgarski zaatakowali premiera Bojko Borysowa. Zarzucają mu złamanie prawa krajowego i naruszenie dwóch konwencji międzynarodowych z powodu ekstradycji do Turcji domniemanego zwolennika Fetullaha Gülena – duchownego wygnanego z Turcji, który znalazł schronienie w USA i którego prezydent Erdogan oskarża o kierowanie nieudanym zamachem stanu w Ankarze.
Abdullah Büyük, turecki biznesmen, który ubiegał się o azyl polityczny w Bułgarii, został dyskretnie wydany Turkom 11 sierpnia na przejściu granicznym Kapiatan Andreevo – Kapıkule.
Wesprzyj nas już teraz!
Według rządu tureckiego Büyük jest zwolennikiem Gülena i odegrał pewną rolę w puczu wojskowych, który wybuchł w Turcji w połowie lipca. Ekstradycja odbyła się pomimo faktu, że dwa sądy w Sofii: okręgowy i apelacyjny odmówiły ekstradycji z powodu braku gwarancji przeprowadzenia rzetelnego postępowania sądowego w Turcji.
Bułgarska Rzecznik Praw Obywatelskich Maja Manolowa uznała ekstradycję za sprzeczną z konstytucją i konwencjami międzynarodowymi.
Minister spraw wewnętrznych Rumjana Bahworowa przekonywała, że Büyük przebywał w Bułgarii, mimo że nie posiadał właściwych dokumentów upoważniających do stałego pobytu i został zatrzymany, gdy wystąpił z wnioskiem o udzielenie mu azylu politycznego. Wniosek został odrzucony.
Wicepremier Bułgarii, Margarita Popowa wyjaśniała, że turecki obywatel nie był w stanie ich przekonać do przyznania azylu.
Premier Borysow w telewizji NOVA 13 sierpnia przyznał, że ekstradycja Turka była aktem „na granicy prawa”. Jednak konieczna ze względu na niebezpieczeństwo zalania Bułgarii falą uchodźców pochodzących z Turcji.
Borysow wskazał, że Bułgaria będzie niezwykle zagrożona, jeśli załamie się umowa UE-Turcja i Ankara zdecyduje się „zalać Europę uchodźcami”. Takie groźby wielokrotnie padły z ust prezydenta Recep Tayyip Erdoğana.
Bułgarski premier dodał, że tylko od początku tego roku bułgarskie służby wydaliły z kraju ponad 25 tys. nielegalnych imigrantów do Turcji. – Jestem bardzo zaniepokojony tym, co może się stać z Bułgarią. Z Turcją musimy budować jak najlepsze relacje. Nawet gdyby miała ona ścinać głowy, nie możemy pozwolić sobie na falę imigrantów, którzy napłynęliby do Bułgarii – podkreślił Borysow. Później złagodził ton wypowiedzi i dodał, że w Turcji na szczęście nie ma kary śmierci. Rząd turecki jednak po nieudanym puczu rozważa możliwość jej przywrócenia.
Borysow wskazał również, że Ankara żąda ekstradycji wielu Turków, którzy ukrywają się w Bułgarii. – Sygnały, które otrzymaliśmy z Turcji dotyczą wielu innych obywateli – powiedział.
Prawicowy Blok Reformatorski – mniejszościowe ugrupowanie koalicyjne, zażądało od minister spraw wewnętrznych wyjaśnienia okoliczności ekstradycji obywatela Turcji. „Reformatorski Blok wyraża sprzeciw wobec łamania podstawowych zasad, na podstawie których zawarto koalicje, a które dotyczą rządów prawa i orientacji euroatlantyckiej kraju” – napisano w specjalnym oświadczeniu.
Wydawca dziennika „Sega” Swietosław Terciew z kolei przekonywał w edytorialu, że poprzez ekstradycję obywatela tureckiego, Bułgaria stała się pierwszym krajem UE, który na żądanie Ankary naruszył Europejską Konwencję Praw Człowieka oraz Europejską Kartę Praw Podstawowych.
Terciew wątpi, by turecki prezydent liczył się ze zdaniem Borysowa i jeśli będzie chciał to i tak zaleje Europę kolejną falą uchodźców. Bułgaria zaś z powodu „tchórzliwego zachowania” straci zaufanie Brukseli i pozostanie sama ze swoim problemem.
Wiele bułgarskich mediów zwróciło uwagę, że Ateny nie ugięły się pod presją Ankary i nie wydały tureckim władzom ośmiu żołnierzy, którzy uciekli do Grecji po nieudanym zamachu stanu.
Poproszona o komentarz w tej sprawie rzecznik Komisji Europejskiej Natasza Bertauda podkreśliła, że decyzje dotyczące ekstradycji należą do kompetencji właściwych organów państw członkowskich. – Oznacza to, że kiedy pojawi się wniosek o ekstradycję w danym państwie członkowskim, to odpowiedni organ danego państwa tym się zajmuje – stwierdziła dodając, że jednak „wszystkie państwa członkowskie i Turcja są związane Europejską Konwencją Praw Człowieka, która wyznacza granice ekstradycji”. – Komisja nie ma uprawnień do interweniowania, a zatem nie będzie komentować takich przypadków – wyjaśniła.
Źródło: euractiv.com
AS