Obowiązująca od soboty godzina policyjna, wprowadzona pod hasłem walki z epidemią, skłoniła Holendrów do demonstracji, w trakcie których doszło do zamieszek. Policja „potraktowała” uczestników armatkami wodnymi.
Wesprzyj nas już teraz!
Z przejawem totalitaryzmu posuniętego do urzędowego zakazu wychodzenia z domów mieszkańcy Niderlandów mieli do czynienia ostatnio podczas II wojny światowej. Trudno się dziwić, że reagują alergicznie na wprowadzoną przez władze godzinę policyjną, która obowiązuje codziennie pomiędzy godziną 21:00 a 4:30.
Podobnie jak przed tygodniem, restrykcje skłoniły mieszkańców Amsterdamu do protestu. Demonstranci zgromadzili się na Placu Muzealnym. Ponieważ burmistrz miasta Femke Halsema uznała ten obszar za strefę wysokiego ryzyka, policja mogła bez przeszkód rozproszyć uczestników sprzeciwu. Stróże porządku użyli formacji konnych oraz armatek wodnych.
Przed tygodniem starcia przeciwników reżimu sanitarnego z policją konną spowodowały zatrzymanie 143 osób.
„W Holandii od soboty obowiązuje godzina policyjna. można wyjść z domu tylko w wyjątkowych i uzasadnionych sytuacjach, takich jak wykonywanie niezbędnej pracy, konieczność udania się po pomoc medyczną czy wyprowadzanie psa na smyczy” – przypomina Polsat News. Niezastosowanie się do zasad reżimu grozi karą pieniężną w wysokości 95 euro.
W ramach kolejnej ogólnokrajowej kwarantanny władze doprowadziły do zamknięcia restauracji, zakładów usługowych, lokali rozrywkowych i większości sklepów. Uczniowie korzystają z nauki zdalnej. Władze zabraniają mieszkańcom przyjmowania w domach maksymalnie dwóch gości i nawołują do powstrzymania się od podróżowania.
Źródło: Polsat News
RoM