„Jako redaktor Więzi nie popieram kampanii społecznej Przekażmy sobie znak pokoju i uważam, że redakcja popełniła błąd, angażując się w nią” – napisał w swym oświadczeniu Tomasz Kycia, jeden z redaktorów kwartalnika. Skandaliczna kampania podważająca nauczanie Kościoła i ustalone przez Boga najświętsze Prawa, została na razie skrytykowana tylko przez kardynała Stanisława Dziwisza.
Dlaczego redaktor Kycia nie popiera akcji, w promowanie której ochoczo włączyły się środowiska tak zwanych „katolików otwartych”? Jak pisze sam Tomasz Kycia, nie pozwala mu na to sumienie. „Żyjąc od 28 lat w Niemczech, ani razu jeszcze nie doświadczyłem, by kampania środowisk LGBT miała na celu autentyczne spotkanie i pojednanie. Gdy się rozbierało liczne prowadzone przez nich kampanie na części, okazywało się, że zawsze chodzi o akceptację myślenia i działania jednej strony i o to, by druga strona (czyli Kościół) wreszcie zmienił swoją naukę”.
Wesprzyj nas już teraz!
Według redaktora „Więzi” w tym czasie zmieniło się tylko to, że środowiska LGBT doprowadziły do powszechnej społecznej akceptacji ich postaw i działań. I co? „W Berlinie te same środowiska LGBT, które chwaliły się, że spotkał się z nimi ówczesny ordynariusz (…), sprawnie organizowały ostre – a momentami wręcz brutalne – protesty przeciwko uczestnikom berlińskiego Marszu dla życia”.
Kycia zauważył więc, że ze strony LGBT „niewiele lub nic nie pozostało z dialogu z Kościołem”. Co więcej, publicysta zauważył też sprzeczności w pojmowaniu samej kampanii. Nie nazywa co prawda swoich kolegów naiwniakami, którzy dali się omamić politycznej poprawności, ale takie właśnie wnioski można wyciągnąć ze spisanych przezeń obserwacji, wedle których strona nazywająca siebie „katolicką” podkreśla, że celem kampanii nie jest zgłaszanie postulatów dotyczących zmian politycznych, prawnych czy doktrynalnych, to druga żąda po prostu zmiany nauczania Kościoła. Kycia cytuje lesbijkę Martę Abramowicz, przedstawicielkę tęczowej strony rzekomego „znaku pokoju”, która na łamach „Gazety Wyborczej” przyznała: „Kampania ma na celu zmianę od środka Kościoła rozumianego jako wspólnota wiernych. Liczymy na rewolucję wiernych”.
Według Kyci opublikowanie przez organizatorów kampanii deklaracji sugerujących zmianę kościelnej doktryny (albo wręcz jej żądających) „przyczynia się tylko do rozmywania nauczania Kościoła, który głosi, że czyny homoseksualne są grzechem, ale osoby homoseksualne powinno się traktować z szacunkiem, współczuciem i delikatnością”. Co więcej, redaktora „Więzi” oburza też fakt, iż kampanię sponsorował znany propagator aborcji – George Soros.
Źródło: Laboratorium Więzi
kra