Polski reżyser jest oburzony „kastrowaniem” przez szkołę męskości jego syna. Bity i poniżany przez silniejszego i większego od siebie chłopak nie wytrzymał. Napastnik dostał tęgie baty.
Blogerowi Marcinowi Hugo Kosińskiemu historię swojego syna opowiedział jego znajomy – reżyser i producent filmowy Artur Długokęcki. „Mój syn od dwóch lat ma w swojej klasie prześladowcę. Kolega jest o głowę od niego wyższy i z 15 kg cięższy. Wyzywa mojego syna, podstawia nogę, odsuwa krzesło, przykleja taśmę do włosów, wrzuca ziemię do plecaka, albo wszystko z plecaka rozsypuje je po całej szkole i robi masę innych zabawnych rzeczy, które mojego syna wcale nie bawią” – opowiada reżyser.
Wesprzyj nas już teraz!
Gdy w końcu doszło do poważnej rozmowy z dyrektorem szkoły, jak relacjonuje Długokęcki, „bohater-oprawca rozpłakał się”. Zdaniem dyrekcji, cała sytuacja dla zalanego łzami napastnika, to „duży stres”. Winnymi całej sytuacji są… zgłaszający sprawę ojciec i syn.
Reżyser zaznacza, że jego syn trenuje zapasy. „Świetnie sobie radzi na macie, ale nie po to, aby kogokolwiek atakować” – pisze dumny tata.
Jednak czara goryczy się przelała. Poniżany chłopak nie wytrzymał i spuścił lanie napastnikowi. Jak podkreśla Długokęcki „dziewczyny szalały i okazało się, że mój syn został szkolnym bohaterem”.
Reżyser pochwalił potomka. Szkoła także zareagowała. „Pani wychowawczyni i dyrekcja stwierdziła, że mój syn będzie miał obniżoną ocenę ze sprawowania, bo nie panuje nad emocjami pobił biednego kolegę” – pisze ojciec dzielnego ucznia.
luk