Michael Phelps, rekordzista olimpijski wszechczasów, który zdobył trzynasty złoty medal w konkurencji indywidulanej w rywalizacji na 200 metrów stylem zmiennym (ma oprócz tego 9 złotych medali w sztafecie) – jeszcze dwa lata temu był wrakiem człowieka. Pragnął śmierci. Odmieniła go chrześcijańska książka, która pokazała, że jest ktoś potężniejszy na świecie, a każdy człowiek został powołany do życia, bo ma na ziemi cel do spełnienia wyznaczony przez Boga.
Amerykanin jest obecnie najlepiej utytułowanym olimpijczykiem wszech czasów. Trzynaście złotych medali w konkurencjach indywidualnych zdobył na czterech kolejnych igrzyskach: w Atenach, Pekinie, Londynie i Rio de Janeiro. Jest niepokonany od dwunastu lat w wyścigu na 200 metrów stylem zmiennym.
Wesprzyj nas już teraz!
W 2012 r. Phepls ogłosił przejście na emeryturę. We wrześniu 2014 roku pływak został aresztowany za jazdę pod wpływem alkoholu w rodzinnym Baltimore. Wydawało się, że najlepsze dni amerykański wielokrotny złoty medalista olimpijski ma za sobą.
Jak sam przyznał, po ogłoszeniu przejścia na emeryturę sportową w 2012 roku, był „wrakiem człowieka”. – Byłem jak bomba zegarowa, czekająca na wybuch. Nie miałem poczucia własnej wartości. Były takie momenty, kiedy nie miałem ochoty do życia. To nie było dobre. Czułem się zagubiony – tłumaczył w jednej ze stacji telewizyjnych.
Po aresztowaniu w 2014 r. odciął się od rodziny i innych bliskich. Naszły go myśli, że „światu będzie lepiej bez niego”. Chciał popełnić samobójstwo. – Pomyślałem, że zakończenie życia byłoby najlepszą rzeczą, jaką mógłbym zrobić – wspominał.
Właśnie w sytuacji takiego załamania przyszedł mu z pomocą przyjaciel Ray Lewis, amerykański czarnoskóry futbolista, gwiazda ligi NFL, który był dla Phelpsa kimś w rodzaju starszego brata. Lewis widząc bezradność i rozpacz młodszego przyjaciela powiedział mu: „Prawdziwy charakter rodzi się wtedy, kiedy walczymy. Nie wolno rezygnować, poddawać się rozpaczy. Jeśli zamkniesz się w sobie, przegrasz i wszyscy stracą”.
Lewis przekonał Phelpsa do podjęcia terapii odwykowej i dał mu do przeczytania bestsellerową książkę amerykańskiego pastora Ricka Warrena pt. „Życie świadome celu.” Książka odmieniła życie Phelpsa. Pływak kilka dni później mówił do Lewisa: „Człowieku ta książka jest szalona … To, co się dzieje ze mną trudno opisać. O mój Boże, dziękuję. Uratowałeś mi życie”.
Jak powiedział Phelps książka Ricka Warrena „przemieniła go nie do poznania. Pokazała mu, że jest potęga większą niż on, i że ma swój cel do zrealizowania na ziemi”.
Publikacja ciesząca się ogromną popularnością w USA i wielu krajach na świecie zachęca czytelników do naprawienia trudnych relacji z bliskimi, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby one zagmatwane. Jednocześnie podkreśla, że każdy człowiek został powołany do życia przez Stwórcę nieprzypadkowo i ma konkretny cel do spełnienia na ziemi.
Phelps pod jej pływem pogodził się z ojcem, z którym nie utrzymywał kontaktów od pond dwudziestu lat. Wyszedł z nałogu i na nowo odkrył sens życia.
Problem z którym borykał się Phelps opisywał niegdyś Benedykt XVI. Podczas audiencji generalnej 11 maja mówił do wiernych, że człowiek epoki cyfrowej, podobnie jak człowiek epoki jaskiniowej poszukuje Boga. Tłumaczył, że „modlitwa i zmysł religijny stanowią część człowieka na przestrzeni całych jego dziejów” i „nawet w czasach, gdy widoczne są znaki sekularyzacji, wiele znaków wskazuje na ożywienie zmysłu religijnego, na ponowne odkrycie znaczenia Boga dla ludzkiego życia, potrzebę duchowości, przezwyciężenia czysto horyzontalnej, materialnej wizji życia ludzkiego”.
Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „Przez stworzenie Bóg powołuje wszelki byt z nicości do istnienia…. Nawet po utracie podobieństwa do Boga na skutek popełnionego grzechu człowiek pozostaje obrazem swego Stwórcy. Zachowuje pragnienie Boga, który powołuje go do istnienia. Wszystkie religie świadczą o tym poszukiwaniu właściwym dla ludzi” (n. 2566).
„Człowiek jest z natury religijny, jest homo religiosus” – mówił papież. Dodał, że pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Przypomniał, że „ludzie oczekują od różnych religii odpowiedzi na głębokie tajemnice ludzkiej egzystencji, które jak niegdyś, tak i teraz do głębi poruszają ludzkie serca; czym jest człowiek, jaki jest sens i cel naszego życia, co jest dobrem, a co grzechem, jakie jest źródło i jaki cel cierpienia, na jakiej drodze można osiągnąć prawdziwą szczęśliwość, czym jest śmierć, sąd i wymiar sprawiedliwości po śmierci, czym wreszcie jest owa ostateczna i niewysłowiona tajemnica, ogarniająca nasz byt, z której bierzemy początek i ku której dążymy.”
– Człowiek wie, że nie może sam odpowiedzieć na swoją fundamentalną potrzebę zrozumienia. Niezależnie od tego jak bardzo łudziłby samego siebie, iż jest samowystarczalny, to jednak doświadcza, że nie wystarcza sam sobie (…) Człowiek nosi w sobie pragnienie nieskończoności, tęsknotę za wiecznością, poszukiwanie piękna, pragnienie miłości, potrzebę światła i prawdy, które popychają go ku Absolutowi; człowiek nosi w sobie pragnienie Boga – nauczał papież.
Źródło: cnsnews.com., niedziela.pl., AS.