– Byłam kobietą wyzwoloną i walczyłam o prawo do aborcji, ale to minęło – powiedziała „Rzeczpospolitej” była polityk SLD i członek PZPR, Aleksandra Jakubowska. I przyznaje, że doceniła wartość życia, gdy została matką niepełnosprawnego dziecka.
Jakubowska przyznała w rozmowie z Robertem Mazurkiem dla tygodnika „Plus Minus” (sobotnie wydanie „Rzeczpospolitej”), że jest zszokowana postawą współczesnych elit wobec aborcji. – Dożyliśmy czasów, w których na salonach wstyd jest nie mieć za sobą aborcji. Tak jak wstyd jest nie mieć torebki Luis Vuittona za kilkanaście tysięcy, tak i wstyd nie mieć jednej aborcji i nie opowiadać o niej – stwierdziła Jakubowska.
Wesprzyj nas już teraz!
Była polityk SLD przyznała również, że jej stosunek do aborcji radykalnie się zmienił. Kiedyś była zwolenniczką jej zalegalizowania, później jednak doceniła wartość życia, gdy okazało się, że została matką niepełnosprawnego dziecka. – Teraz myślę, że każde życie – a może nawet takie jeszcze bardziej – jest czymś najcenniejszym i trzeba robić absolutnie wszystko, by je ratować – twierdzi Jakubowska.
Lewicowa polityk oburzyła się również, że część dziennikarzy i polityków nazywa nienarodzone dzieci „zygotami”. – Ja mówię „dziecko”, bo to jest dziecko – zadeklarowała.
Jakubowska odniosła się także do czarnych marszów, czyli manifestacji opowiadających się za dostępem do aborcji. – Widziałam przeróżne transparenty i byłam autentycznie wstrząśnięta. Rozumiem poetykę demonstracji, ale to, co tam wykrzykiwano czy wypisywano, po prostu było wulgarne i epatowało straszliwym chamstwem. I brakiem konsekwencji – oceniła Jakubowska w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
Źródło: „Plus Minus. Rzeczpospolita”
ged