Rozpoczęły się ekshumacje ofiar rzezi w Puźnikach – mamy nadzieję, że pierwsze z wielu takich badań. Jednak były ambasador na Ukrainie przekonuje, że zgoda Ukraińców na poszukiwania nie oznacza, że nie napotkamy kolejnych problemów związanych z upamiętnieniem ofiar ludobójstwa.
W czasie II wojny światowej Ukraińska Powstańcza Armia wielokrotnie dokonywała rzezi na Polakach. Chociaż największy mord odbył się w latach 1943-1944 na Wołyniu, to takich miejsc było jednak więcej. Przez wiele lat władze ukraińskie nie pozwalały Polakom na zbadanie ciał ofiar i dopiero w listopadzie 2024 roku zniosły zakaz poszukiwań i ekshumacji na terenie całego kraju.
Polscy archeolodzy nie czekali długo, bo już 24 kwietnia 2025 r. rozpoczęli – razem ze stroną ukraińską – badania w Puźnikach na zachodzie Ukrainy. Tam UPA dokonała rzezi na naszych rodakach w nocy z 12 na 13 lutego 1945. Według różnych źródeł, mogło tam zginąć od 50 nawet do 120 osób.
Wesprzyj nas już teraz!
Chociaż zgoda Ukrainy na ekshumacje mogłaby się wydawać sukcesem dyplomacyjnym, to były ambasador RP na Ukrainie Bartosz Cichocki przekonuje, że w tej sprawie stoi przed nami jeszcze wiele problemów.
– Diabeł tkwi w szczegółach, nie tylko w generalnej zgodzie, którą już zdaje się osiągnęliśmy – powiedział Cichocki. Jego zdaniem, jednym z pytań, które pozostaje do rozwiązania, jest kwestia identyfikacji ofiar. Ukraińcy bowiem chcą, aby nie brać pod uwagę dzieci i niemowląt, a to zmniejszyłoby faktyczną liczbę zamordowanych.
Nie wiadomo również jakie będą szczegóły polsko-ukraińskiego porozumienia w sprawie kolejnych ekshumacji. Toczą się bowiem rozmowy o to, kto będzie dokonywał badań DNA oraz gdzie będą pochowane ofiary. – Prawdopodobnie będzie jeszcze wiele rozczarowań, jeszcze wiele emocji, ale idziemy do przodu – podkreślił były ambasador.
Zauważył on również, że ekshumacje mogą mieć swoich przeciwników, dlatego Polska i Ukraina muszą zachować czujność.
– Przeciwników porozumienia polsko-ukraińskiego na gruncie historycznym jest bardzo wielu. Oni są nie tylko w Rosji, oni są także w Polsce, oni są także na Ukrainie – ostrzegał Cichocki.
Źródło: rmf24.pl, tvn24.pl
AF