Były zastępca ambasadora Korei Północnej w Londynie przekonuje, że dni komunistycznego dyktatora Kim Dzong Una i jego rządu są policzone. Szykuje się rewolucja. Ostrzega jednak, że lider Korei Północnej nie odda władzy bez walki, której konsekwencje mogą być katastrofalne.
– Kiedy Kim Dzong Un doszedł do władzy, miałem nadzieję, że będzie podejmował rozsądne i racjonalne decyzje, aby uchronić Koreę Północną przed biedą. Szybko się jednak rozczarowałem widząc, jak robił czystki pośród dygnitarzy bez żadnych uzasadnionych powodów – mówił Thae Yong-ho, który uciekł do Korei Południowej w sierpniu ubiegłego roku. We środę po raz pierwszy spotkał się z dziennikarzami zagranicznych mediów na konferencji prasowej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Dni Kima są policzone – przekonywał. Jego zdaniem obecnie w Korei Północnej – co dawniej było nie do pomyślenia – ludzie coraz głośniej i częściej krytykują reżim. Thae przewiduje, że wkrótce wybuchnie tam powstanie. Ludzie po prostu nie będą mogli dłużej znosić skrajnej nędzy. Były zastępca ambasadora Korei Północnej w Londynie przyznał, że dyktator nie odejdzie bez walki.
– Kim Dzong Un zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że broń jądrowa jest jedynym gwarantem jego rządów. Jeśli zacznie tracić władzę, on może zrobić wszystko – ostrzegał uciekinier. – Myślę, że Kim Dzong Un naciśnie przycisk jądrowy, gdy jego władza i dynastia będą zagrożone – przekonywał Thae pytany o to, czy według niego Korea Północna zaatakuje bronią jądrową Stany Zjednoczone.
– On wie, że jeśli straci władzę, to będzie jego ostatni dzień życia, więc może zrobić wszystko, nawet zaatakować Los Angeles, ponieważ kiedy ludzie wiedzą, że w żaden sposób nie mogą uniknąć śmierci, wtedy zrobią wszystko, co w ich mocy. Taka jest ludzka, normalna reakcja – wyjaśnił. Według niego istnieje tylko jeden sposób, aby zakończyć zagrożenie nuklearne. – Aby rozwiązać problem zagrożenia nuklearnego na Półwyspie Koreańskim, nie ma innego sposobu, jak wyeliminowanie Kim Dzong Una – mówił.
Wysoki rangą dyplomata północnokoreański zdezerterował i uciekł do Korei Południowej wraz z rodziną w sierpniu ubiegłego roku. Mówił wtedy, że jest pewien, iż „będzie więcej dezercji, ponieważ Korea Północna jest już na równi pochyłej”. Wielu mieszkańcom zagraża skrajna nędza – tłumaczył.
Źródło: bignewsnetwoek.com
AS