Chris Patten, ostatni brytyjski gubernator Hongkongu, były komisarz UE ds. zagranicznych, rektor Uniwersytetu Oksfordzkiego zasugerował w opinii zamieszczonej na stronie Project Syndicte 3 sierpnia br., że pilną sprawą międzynarodową jest kwestia uregulowania migracji. Europa potrzebuje nowych przybyszy, ale chodzi o to, by ściśle nadzorować przepływy migracyjne.
Ta kwestia powinna być uregulowana na forum międzynarodowym, jednak z powodu „awanturnictwa wojskowego” Ameryki od czasu prezydenta George’a Busha, tak mocno podważono zaufanie do kierowanego przez USA porządku międzynarodowego, że stawienie czoła obecnym palącym globalnym wyzwaniom, stało się prawie niemożliwe.
„W grudniu 2003 r., mniej więcej dziewięć miesięcy po rozpoczęciu wojny w Iraku (…) ówczesny prezydent USA George W. Bush został zapytany, czy polityka jego administracji jest zgodna z prawem międzynarodowym. „Nie wiem, o czym mówisz, mówiąc o prawie międzynarodowym. Lepiej skonsultuję się z moim prawnikiem” – żartował. Katastrofalne militarne awanturnictwo Busha dobitnie zilustrowało znaczenie międzynarodowych norm i instytucji, a także konsekwencje ich lekceważenia. Niestety, wydaje się, że po raz kolejny zapomnieliśmy o tej lekcji”” – pisze Patten w artykule zatytułowanym „The Crisis od American Leadership”.
Wesprzyj nas już teraz!
Autor podkreśla znaczenie prawa międzynarodowego i rolę ONZ od zakończenia II wojny światowej. Stworzony po wojnie „międzynarodowy porządek oparty na zasadach” miał dobrze funkcjonować dzięki poparciu światowych liberalnych demokracji i „niezachwianego zaangażowania zarówno demokratycznej, jak i republikańskiej administracji w Stanach Zjednoczonych”, mimo że USA nigdy nie przystąpiły do Międzynarodowego Trybunału Karnego.
Jednak to się zmieniło po podjęciu przez Waszyngton decyzji – wbrew Radzie Bezpieczeństwa – o inwazji na Irak, który był suwerennym krajem. W wyniku tego Ameryka straciła wiarygodność i podważyła globalny system oparty na zasadach. Tym samym, obecnie kraje Afryki i Ameryki Łacińskiej mają silny argument, by nie potępiać Rosji za inwazję na Ukrainę. Z kolei Indie zachowujące neutralne stanowisko wobec Ukrainy, korzystają na sankcjach, kupując mocno przecenioną rosyjską ropę, pomimo pogłębiających się więzi między Kremlem a Chinami, głównym jej geopolitycznym rywalem.
Autor dodaje, że obecnie trudny jest globalny zarząd. Trudno wynegocjować nowe umowy międzynarodowe w sprawie zmian klimatycznych czy masowej migracji.
Były gubernator Hongkongu straszy widmem podwojenia się populacji Afryki do 2050 r. i wskazuje, że jest to szczególnie duże wyzwanie dla Europy, która musi zastosować „innowacyjne metody zarządzania”. Europa będzie musiała obronić się przed masowym napływem przybyszy z tamtego regionu w obliczu „kombinacji niestabilności politycznej, wojen i pogarszającej się nędzy z powodu klimatu, która może dotknąć setki milionów ludzi w najbardziej narażonych regionach kontynentu”.
„Innowacyjne metody zarządzania” obejmują interwencje w zakresie bezpieczeństwa połączone z udzielaniem pomocy rozwojowej. Jeśli Europa ich nie wdroży, to grozi jej masowa migracja, co z kolei doprowadzi do poważnych problemów społecznych i narastania populizmu.
Były komisarz europejski uważa, że „ponieważ kraje europejskie zmagają się ze starzeniem się populacji i spadkiem liczby osób w wieku produkcyjnym, coraz bardziej widoczna staje się potrzeba rozsądnej polityki imigracyjnej uwzględniającej długoterminowe potrzeby krajów”.
Dlatego należy ułatwiać „niezbędną migrację” i ograniczyć liczbę osób napływających nielegalnie. Znalezienie właściwej równowagi ma być jednym z najważniejszych wyzwań dla Europy w ciągu najbliższych kilku dekad.
Chociaż autor zauważył, że otwarta polityka migracyjna doprowadziła do obalenia rządu w Holandii, to jednak sugeruje, iż „biorąc pod uwagę wyzwania demograficzne kontynentu, utrzymanie podstawowych usług publicznych i wzrostu gospodarczego, konieczne będzie przyjęcie znacznie większej liczby imigrantów, niż woleliby francuska polityk Marine Le Pen i brytyjski prawodawca Nigel Farage”.
Łączy tę kwestię z potrzebą zlikwidowania luki w zaufaniu między krajami rozwiniętymi i rozwijającymi się, co miałoby nastąpić w wyniku porozumienia się co do poziomu ograniczeń emisji gazów cieplarnianych. Jednak sytuację utrudnia brak jedności między Demokratami a Republikanami w USA.
Źródło: project-syndicate.org
AS