Całun Turyński po dziś dzień budzi fascynację milionów albo i miliardów ludzi. Badania nad nim rozwinęły się w osobną dziedzinę nauki – syndologię. Nie oznacza to, że ograniczają się one do jakiejś wąskiej specjalności. Przeciwnie! Całun analizowali już fizycy, botanicy, hematolodzy, historycy i nie tylko. Stale poznajemy nowe, coraz bardziej zdumiewające fakty.
Początkowo Całun przechowywany był w Jerozolimie, a następnie w Bizancjum. Z kolei w XIV wieku we Francji wystawiono go na widok publiczny. W XVII wieku przeniesiono go do Włoch. Po dziś dzień tajemnicze płótno o długości 4,36 metra i szerokości 1,1 metra mieści się w kaplicy królewskiej katedry w Turynie. Dostrzegalne na nim jest odbicie postaci wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny.
Wesprzyj nas już teraz!
Niewyobrażalne cierpienie
Trzech renomowanych naukowców: Liberato De Caro, Cinzia Giannini, Giulio Fanti w 2017 roku przedstawiło najnowsze i najdokładniejsze zarazem odkrycie dotyczące Całunu Turyńskiego. Nie chodzi w nim o znalezienie śladów męki krzyżowej. Wszak już wcześniej wiadomo było, że człowiek, którego wizerunek znalazł się na całunie, poniósł śmierć krzyżową. Świadczą o tym rany kłute i po gwoździach, a także ślady biczowania i krwi. Jednak wyniki nowego badania szczególnie dobitnie ukazują ogrom cierpień, jakie ponosił Chrystus podczas Swej Męki.
Nowe badania potwierdza to jeszcze dobitniej. „Człowiek, którego kształt odbił się na Całunie, znosił ciężkie tortury, zanim ostatecznie wykrwawił się na śmierć” – podkreślają badacze na łamach prestiżowego pisma „Plos One”. Do analizy Całunu wykorzystano skaningowe techniki rentgenowskie i nowatorskie metody mikroskopii elektronowej, a więc najlepsze współczesne technologie.
Analizując fragmenty płótna znajdujące się z daleka plam po krwi, naukowcy doszli do wniosku, że są one przyprószone kreatyniną i znajdującą się wokół niej ferrytyną. To możliwe w organizmie człowieka tylko w przypadku urazu obejmującego wiele narządów jednocześnie. Krótko mówiąc, Chrystus poniósł niebywałe cierpienia na całym ciele.
„Na włóknach płótna zapisany jest na poziomie nanoskopowym wyjątkowo brutalny scenariusz ofiary, owiniętej w pogrzebowe prześcieradło” – zauważają autorzy tekstu „Atomic resolution studies detect new biologic evidences on the Turin Shroud” (30.06.2017 journals.plos.org). Podkreślają, że Całun „opowiada straszną historię”.
Uczeni zauważają ponadto, że Człowiek, którego odbicie znalazło się na płótnie „był torturowany w sposób wyjątkowo bestialski”, a Całun „opowiada straszną historię”. Dodają, że „tę pewność uzyskaliśmy wyłącznie dzięki najnowszym metodom z dziedziny mikroskopii elektronowej w rozdzielczości atomowej” (tłumaczenie: Joanna Bątkiewicz-Brożek – aleteia.org).
Zdumiony fotograf
Współczesne, naukowe zainteresowanie Całunem, rozpoczęło się w 1898 roku. Wówczas to fotograf-amator Secundo Pia dostrzegł, że uwieczniony na płótnie obraz wygląda na normalne zdjęcie – pomimo że wykonano je w negatywie.
Dalsze odkrycia okazywały się jeszcze bardziej zdumiewające. Okazało się bowiem, że odbicie świetlne (niewidoczne gołym okiem) na Całunie zostało wykonane w… 3D. Owa trójwymiarowość nie występowała nigdy wcześniej w malarstwie ani w fotografii. Jednocześnie wizerunek charakteryzuje się niezwykłą szczegółowością.
Badaniu tego fenomenu włoski fizyk Paolo Di Lazzaro wraz z kolegami z włoskiej Narodowej Agencji Nowych Technologii, Energii i Zrównoważonego Rozwoju poświęcili 5 lat. Wyniki eksperymentów opublikowali zaś w 2011 roku.
Jak podkreślił Paolo Di Lazzaro promieniowanie ultrafioletowe niezbędne do wykonania wizerunku „przekracza maksymalną moc wszystkich dostępnych dziś źródeł promieniowania UV”.
Oznacza to, że ani starożytni, ani współcześni naukowcy nie potrafiliby wykonać podobnie precyzyjnego wizerunku. Zespół Paolo Di Lazzaro próbował go skopiować przez 5 lat i poniósł klęskę (news.nationalgeographic.com 15.04.2015). Całun pozostaje więc zagadką niemożliwą do naukowego wyjaśnienia.
Palestyński kwiatostan i Męka Chrystusa
Wiele do powiedzenia w sprawie tajemniczego Płótna mają także biolodzy. Jeden z nich, Avinoam Danin, światowej klasy ekspert od flory palestyńskiej z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie stwierdził, że kombinacja roślin, których ślady znaleziono na płótnie, występuje „tylko w jednym rejonie świata”. Dodał, że „dowody jasno wskazują na grupę kwiatów z rejonu otaczającego Jerozolimę”.
Analiza Avinoam Dallena wskazuje także na obecność ziarenek pyłku kwiatowego Gundelia tourneforti. Co ciekawe, znaleziono je również na innej relikwii – tak zwanej Chuście z Oviedo, uznawanej za chustę pogrzebową Chrystusa. Wiadomo, że od VIII stulecia znajduje się ona w hiszpańskiej katedrze w Oviedo.
Obydwie relikwie łączą też podobne wzory plam krwi i prawdopodobnie ten sam jej typ (rzadko występująca krew AB). Zdaniem Avinoama Danina oznacza to, że zarówno Całun Turyński, jak i Chusta z Oviedo kryły to samo ciało. Jedna i druga pochodzi też z Jerozolimy lub z jej okolic, z wczesnych wieków naszej ery (sciencedaily.com 02.08.1999).
Mężczyzna i prawdopodobnie Żyd
Wiele dla przybliżenia tajemnic Całunu Turyńskiego uczynili też hematolodzy (naukowcy zajmujący się krwią). Profesor Baim-Bollone z Wydziału Medycyny Kryminalnej na Uniwersytecie w Turynie dowiódł, że na Całunie znajdują się ślady krwi z grupy AB. Płynie ona w żyłach 3 procent ludzi. Jednak u Żydów sefardyjskich to aż 18 procent. Podobne twierdzili inni naukowcy. Wiele wskazuje więc na to, że mężczyzna, którego odbicie znajduje się na płótnie, był Żydem. Tak, mężczyzna, gdyż Jego płeć potwierdziły badania DNA prowadzone przez profesora Victora Tryona z Centrum Badań Genetycznych na Uniwersytecie Stanowym w Teksasie (07.04.2007 polskieradio.pl).
Co ciekawe, inny badacz, Ubi Baruch, wykazał, że kombinacja pyłu kwiatowego obecnego na Całunie występuje wyłącznie w regionie Jerozolimy w marcu i kwietniu. A to właśnie z tym okresem chrześcijanie wiążą Ukrzyżowanie i Zmartwychwstanie (sciencedaily.com 02.08.1999).
Ustalenia izraelskich badaczy obalają szerzone kiedyś tezy, oparte na datowaniu radiowęglowym metodą węgiel-14. Naukowcy doszli wówczas do wniosku, że Całun pochodzi ze średniowiecza. Jednak dotyczy to tylko skrawka pobranego z zakątka płótna, doszytego po ówczesnym pożarze przez zakonnice.
Niemniej fascynujące okazują się ustalenia patologów sądowych. Doszli oni do wniosku, że ciało nie uległo rozkładowi – odwrotnie niż w przypadku pozostałych starożytnych całunów – zauważa Filip Wyrozumski (polskieradio.pl, 07.04.2007). Nie wiadomo też, w jaki sposób powstał wizerunek w takiej formie. Naukowcy sugerują tu promieniowanie podczerwone lub wyparowanie.
Ponadto eksperci z zakresu medycyny sądowej nie doszukali się na Całunie Turyńskim śladów oderwania materiałów od ciała zmarłego. Tymczasem gdyby zwłoki zostały wyjęte z płótna, to doszłoby do uszkodzenia materiału lub śladów krwi – zauważa autor artykułu „Analiza Całunu Turyńskiego” (czybogistnieje.pl 02.01.2016). Z punktu widzenia nauki, mowa więc o zjawisku niewyjaśnionym i absolutnie wyjątkowym. Wiara podsuwa zaś najbardziej sensowne jego wytłumaczenie – Zmartwychwstanie.
Marcin Jendrzejczak
Zobacz także: