Oto triumf polityki kulturalnej III RP. Film w którym Polacy mordują Żydów, a komuniści usprawiedliwiają tym swą nienawiść do Armii Krajowej i Żołnierzy Wyklętych został przez amerykańską Akademię Filmową włączony do grona najlepszych filmów świata.
„Ida” była nominowana do Oscara w dwóch kategoriach – za zdjęcia i za najlepszy film nieanglojęzyczny. Statuetkę przyznano w tej drugiej kategorii. Film Pawła Pawlikowskiego pokonał m.in. antyputinowskiego „Lewiatana” rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiagincewa.
Wesprzyj nas już teraz!
Film „Ida” początkowo nie wywołał w Polsce poruszenia – obejrzało go zaledwie sto tysięcy osób. Dopiero gdy zaczął być chwalony za granicą polscy eksperci z dziedziny kinematografii przyznawali, że jest to „arcydzieło sztuki filmowej”. Obraz Pawlikowskiego opowiada historię Heleny Wolińskiej – stalinowskiej sędzi żydowskiego pochodzenia, skazującej polskich bohaterów na karę śmierci. Na ekranie towarzyszy jej tytułowa Ida – jej siostrzenica – nowicjuszka jednego z zakonów, która dopiero od ciotki dowiaduje się o swym pochodzeniu.
Historia opiera się o mord dokonany przez Polaków na dziecku Wolińskiej – ma on usprawiedliwiać jej późniejszą nienawiść do chrześcijan znad Wisły.
Gdy „Ida” została nominowana do Oscara, Reduta Dobrego Imienia zwróciła się z apelem do Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – a więc instytucji dotującej film. Sygnatariusze prosili o dopisanie do filmu prawdy historycznej o relacjach Polaków i Żydów w trakcie wojny. PISF apel zbagatelizował.
W promocję filmu zaangażowała się też premier Ewa Kopacz. – Gorąco kibicuję naszym twórcom. Jesteśmy z Was wszyscy bardzo dumni. Stworzyliście mądre i przejmujące kino – mówiła szefowa rządu w specjalnym filmie przygotowanym przez kancelarię premiera z okazji ceremonii rozdania Oscarów.
– Budzący zachwyt polskich salonów film „Ida” to nic innego jak wyjątkowo wredna opowiastka usprawiedliwiająca komunistyczną zbrodniarkę. Jakie wrażenie odniesie światowa societa kulturalno-polityczna, zobaczywszy ów obraz? Że Polacy to żądna żydowskiej krwi i kasy dzicz, która sama zasłużyła sobie na wszystkie cierpienia, zadane jej po wojnie przez czerwonych katów – pisał Krzysztof Gędłek w recenzji filmu do której przeczytania zachęcamy.
– Choć wizja Oscara dla „Idy” ekscytuje elity postkolonialnej III RP – musimy stanowczo zaprotestować i powiedzieć głośno: nie chcemy tego Oscara! Cena, jaką przyszłoby nam za niego zapłacić byłaby bowiem obłędnie wysoka – pisaliśmy przed rozdaniem nagród Akademii Filmowej w tekście zatytułowanym „Nie chcemy tego Oscara”.
kra