„Jeśli DeSantis ogłosi swoją kandydaturę na 2024 rok i uda mu się przetrwać spodziewany atak inwektyw ze strony Donalda Trumpa, Demokraci będą zmuszeni przemyśleć nominację 80-letniego Bidena i zastąpić go młodszym, bardziej energicznym kandydatem” – przekonuje publicysta Nicholas Wapshott na łamach brytyjskiego Catholic Herald.
Choć do ogłoszenia listy kandydatów do startu w wyborach prezydenckich pozostało jeszcze ponad rok, dyskusja na temat potencjalnych rywali Joe Bidena rozgrzewa środowisko Republikanów. Oprócz Donalda Trumpa, swoją kandydaturę potwierdziła Nikki Haley, była ambasador USA przy Organizacji Narodów Zjednoczonych i dwukrotna gubernator Karoliny Południowej.
Jednak na prawdziwą gwiazdę w obozie republikańskim wyrasta gubernator Florydy, Ron DeSantis. Sympatii przysporzyło mu twarde stanowisko w sporze z Disney’em, którego pozbawił stanowych ulg podatkowych w związku z szerzeniem szkodliwej teorii gender i promocji postulatów ruchu LGBT. Bezkompromisowym sprzeciwem wobec przymusu szczepień na Florydzie przyciągnął również do siebie sporą część lektoratu Trumpa, wypowiadającego się w tych sprawach nieco enigmatycznie.
Wesprzyj nas już teraz!
Sondaże dają mu poparcie na poziomie 30 proc. (Donald Trump – 45 proc.) i to pomimo faktu, że nie wiadomo czy popularny polityk w ogóle zechce startować w wyborach prezydenckich. Poparcie dla pozostałych potencjalnych kontrkandydatów Trumpa nie przekracza 10 proc. Nic więc dziwnego, że Trump, znanym sobie zwyczajem rozpoczął już wstępną kampanię oczerniania swoich największych rywali, w tym przypadku gubernatora Florydy.
„Jeśli rzeczywiście wystartuje, powiem wam o nim rzeczy, które nie będą zbyt pochlebne” – powiedział Trump. „Wiem o nim więcej niż ktokolwiek poza być może jego żoną” – ostrzegał. Były prezydent zarzucał już DeSantisowi zbytnie spoufalanie się z nieletnimi dziewczynami kiedy pracował jako nauczyciel w prywatnej szkole 20 lat temu.
Do tej pory DeSantis odpowiadał na te zarzuty wyjątkowo spokojnie: „Spędzam czas na pomaganiu mieszkańcom Florydy i walce z Joe Bidenem” – powiedział. „Nie tracę go na oczernianie innych republikanów” – podkreślał.
Zgodnie ze swoją strategią polityczną, Trump wykreował nawet przezwisko dla swojego potencjalnego rywala – „Ron the Sanctissimus” (Świątobliwy Ron), kpiąc z jego przywiązania do wiary katolickiej. Wszak dotychczasowi katoliccy prezydenci USA; zarówno John F. Kennedy jak i obecny Joe Biden, znani byli z tego, że wynikające z wiary ich osobiste przekonania nie przekładały się na decyzje polityczne.
W przypadku DeSantisa jest jednak inaczej. Zaangażowanie w wojnę kulturową gubernator Florydy traktuje niczym krucjatę religijną. W jego opinii, antykultura woke, ruchy spod znaku Black Lives Matter czy wyzwolenia seksualnego i niejednoznaczności płci, stanowią w istocie rodzaj nowej religii, pragnącej narzucić swoje dogmaty społeczeństwu. Swoją zdecydowaną postawą sprawia dużo lepsze wrażenie niż Trump, przyjmujący na specjalnym spotkaniu przedstawicieli społeczności LGBT i tańczącego z tęczową flagą.
„Jeśli DeSantis ogłosi swoją kandydaturę na 2024 rok i uda mu się przetrwać spodziewany atak inwektyw ze strony Donalda Trumpa, Demokraci będą zmuszeni przemyśleć nominację 80-letniego Bidena i zastąpić go młodszym, bardziej energicznym kandydatem” – przekonuje Nicholas Wapshott na łamach brytyjskiego Catholic Herald.
DeSantis posiada również jeden niezmiernie ważny atut. Wybory na gubernatora Florydy wygrał w cuglach, a zwycięstwo w tym stanie – oprócz wyborów w 2020 r. – zawsze gwarantowało ostateczny tryumf w wyścigu po fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Źródło: catholicherald.co.uk
PR