Wobec podziału, jaki istnieje między dechrystianizującą się, liberalną i kosmopolityczną Europą Zachodnią a konserwatywną Europą Środkową i Wschodnią, być może byłoby lepiej dla krajów postsowieckich, by poszły własną drogą. „Nowy blok mógłby być postrzegany jako gwiazda dla konserwatystów w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej – demokratyczny, ale tradycjonalistyczny i miejsce, w którym wielu wolałoby założyć rodzinę i żyć” – sugeruje „Catholic Herald” nawiązując do utrzymującego się sporu między Brukselą a Warszawą i Budapesztem.
Brytyjskie medium zauważa, że między Europą Zachodnią a Środkową i Wschodnią z drugiej strony istnieje podział kulturowy, który trudno zignorować. „Prawie w każdej większej kwestii wartości są rozbieżne” – czytamy. Są „dwie Europy”. Jedna: „konserwatywna, rechrystianizująca się i nacjonalistyczna”, druga – „postępowa, dechrystianizująca się i kosmopolityczna”. I dalej: „Żadna ze stron nie jest zadowolona ze status quo. Tymczasem dla Europejczyków z Europy Środkowej i Wschodniej wiara jest również związana z wolnością, demokracją i cywilizacją zachodnią. Żyjąc w komunizmie, są zdeterminowani, by nigdy więcej nie poddać się temu, co uważają za obcą ideologię. Czas kryzysu na pewno szybko się zbliża”.
Wesprzyj nas już teraz!
„The Catholic Herald” przypomina, że w czasie, gdy Europa znajduje się pod ogromną presją z powodu kryzysu energetycznego i wysokiej inflacji w związku z lockdownami oraz wojną na Ukrainie, Bruksela nie zaprzestała wywierania nacisku na „konserwatywne państwa z większością katolicką w Europie Środkowej i Wschodniej, co ta ostatnia postrzega jako trwającą, słabo zawoalowaną próbę narzucenia wartości liberalnych w konserwatywno-nacjonalistycznym regionie”.
Medium odniosło się do najnowszego raportu Brukseli, odmawiającej wypłaty należnych środków Polsce i Węgrom z powodu rzekomego braku postępu w zakresie poprawy niezależności sądownictwa i mediów oraz z racji niezapewnienia środków antykoncepcyjnych kobietom.
Zacytowano wypowiedzi ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który stwierdził, że KE nie chodzi o rządy prawa, ale o władzę, „o obalenie rządu, który ma mandat demokratyczny”.
Węgierska minister sprawiedliwości Judit Varga skrytykowała ostatni raport KE i uznała, że jest on kolejną formą napaści, „zwykłym ogniem krzyżowym”. Oba kraje podlegają unijnemu postępowaniu na mocy art. 7 Traktatów Europejskich. Może ono prowadzić do zawieszenia prawa głosu Polski i Węgier. Ponadto Warszawie grozi kara grzywny w wysokości 1 miliona euro dziennie za niezastosowanie się do nakazu unijnego trybunału w kwestii zawieszenia mechanizmu dyscyplinarnego dla sędziów.
Medium przypomina, że kraje Europy Wschodniej i Środkowej spierają się z Brukselą o roszczenia subkultury LGBT, politykę migracyjną czy suwerenność. Węgry wkrótce po dojściu do władzy Viktora Orbána zmieniły konstytucję, w której są odniesienia do Boga i chrześcijaństwa. Zakazały także promocji subkultury LGBT wśród nieletnich.
Ze względu jednak na pogarszającą się sytuację ekonomiczną, władzom – zwłaszcza w Warszawie –trudno odmówić podporządkowania się żądaniom Brukseli. Premier Mateusz Morawiecki nie przystał na sugestie ministra Ziobry dotyczące odrzucenia przez Polskę spełnienia „kamieni milowych” jako podstawowych warunków wypłacenia należnych środków z budżetu unijnego.
Medium zastanawia się, czy Warszawa i Budapeszt wytrzymają presję? Portal sugeruje, że powinny oprzeć się naciskom Brukseli, zwłaszcza, że do 2030 r. oba kraje będą płatnikami netto do wspólnego budżetu.
Najnowsze dane Eurostatu ujawniły pogarszającą się sytuację demograficzną UE, której populacja skurczyła się w ostatnich dwóch latach. W 2021 r. odnotowano spadek z 447 mln do 446,8 mln. Zauważono, że wielu mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej powróciło do swoich krajów. Dodatkowo zasilili ją migranci i uchodźcy z Ukrainy, chociaż nie zostało to odzwierciedlone w statystykach.
Mimo to – według portalu – w obliczu presji wywieranej przez Brukselę, Europa Wschodnia i Środkowa powinny pójść własną drogą, ponieważ istnieją w nich warunki ku temu, by móc się dobrze rozwijać poza UE. Ponadto nowy blok mógłby być atrakcyjny dla konserwatystów z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej”.
„Można sobie wyobrazić – czytamy – że kraje Europy Środkowej i Wschodniej z zadowoleniem przyjęłyby napływ do swoich krajów ludzi o podobnych poglądach, którzy zwiększyliby liczbę ludności i przyczynili się do wzrostu gospodarki. Co więcej, kraje te wciąż mają pole do rozwoju i są stosunkowo niedrogie do życia w Europie”.
Źródło: catholicherald.co.uk
AS