Dorota Wysocka-Schnepf z TVP czy publicysta Onetu Witold Jurasz otwarcie opowiadają się za cenzurowaniem, w szczególności za blokowaniem platformy X w Europie. Doktor Katarzyna Bąkowicz, ekspert ONZ zasiadająca w komisji generała Stróżyka ds. wpływów rosyjskich chwali praktyki wyrzucania ludzi z pracy za takie wpisy w mediach społecznościowych, które nie spodobają się władzy (polski wokeizm). Chociaż tego rodzaju wystąpienia powinny być głęboko napiętnowane, nie spotykają się z należną reakcją. Nie dziwią jednak w kontekście działań podjętych w Unii Europejskiej oraz w ogóle na całym świecie – by z użyciem AI wprowadzić system globalnej cenzury.
Szeroko opisuję to zjawisko w książce: „Misinformacja, dezinformacja, malinformacja. Jak powstaje system globalnej cenzury”. Tutaj zarysuję problem w bardziej zwięzłej formie.
Rząd Donalda Tuska uznał kwestię zwalczania tak zwanej dezinformacji za jeden z siedmiu priorytetów trwającej od 1 stycznia br. półrocznej prezydencji Polski w Radzie UE.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei odchodzący prezydent USA Joe Biden, który przyczynił się do stworzenia „Kompleksu Przemysłowego Cenzury”, zainicjował szereg działań zmierzających do drastycznego ograniczenia pewnych treści w przestrzeni publicznej.
Wysoki Komisarz ONZ ds. praw człowieka po decyzji Meta ze stycznia 2025 r. o zakończeniu współpracy z fact-checkerami w USA, czyli cenzorami mediów, oburzał się, iż „nie można zaprzestać usuwania postów podżegających do nienawiści i podziałów”.
Komisarz Volker Türk na X bronił działań podjętych na arenie międzynarodowej przez różne kraje – pośród których prym wiodą przedstawiciele UE – na rzecz ograniczenia wolności słowa. Zasugerował, że „tworzenie bezpiecznych przestrzeni online” nie jest cenzurą. Brak regulacji sprzyja w jego przekonaniu marginalizacji wybranych grup, a „dopuszczanie nienawiści w internecie” w gruncie rzeczy „ogranicza swobodę wypowiedzi i może skutkować szkodami w realnym świecie”.
Szef Meta, Mark Zuckerberg, ogłosił w styczniu, że zakończy program sprawdzania faktów na swojej platformie – ale tylko w USA – ponieważ fact-checkerzy są politycznie stronniczy a moderacja treści przez nich skutkowała zbyt dużą cenzurą, przez co nadużyto zaufania użytkowników.
Natychmiast zareagowała na to Międzynarodowa Sieć Weryfikacji Faktów (IFCN) – jedna z organizacji tworzących „Kompleks Przemysłowy Cenzury” – strasząc że decyzja Zuckerberga może okazać się krzywdząca.
Jak skonstatował komisarz Türk, nie przestanie on wzywać do „odpowiedzialności i zarządzania w przestrzeni cyfrowej, zgodnie z prawami człowieka”, by „chronić dyskurs publiczny, godność człowieka i budować zaufanie”.
Departament Komunikacji Globalnej ONZ potwierdził, że „w związku z narastającym kryzysem napędzanym przez cyfrową dezinformację aktywnie pracuje nad zwalczaniem fałszywych narracji”. Jednostka kontynuuje prace nad kodeksem postępowania dotyczącym integralności informacji w oparciu o Globalne Zasady Integralności Informacji ONZ.
Zasady te obejmują: zaufanie i odporność społeczną (walka z „informacjami MDM”), zdrowe zachęty dla reklamodawców i firm technologicznych (zasady banowania, demonetyzacji, degradowania i usuwania treści itd.), upoważnienie publiczne (dzielenie się danymi), niezależne, wolne i pluralistyczne media (wspieranie mediów prezentujących określone narracje postępowe i pro-globalistyczne), przejrzystość i badania (ułatwienie cenzorom dostępu dla modeli AI w celu skalowania cenzury itd.).
Zobacz także: Tak powstaje system globalnej cenzury. POZNAJ PRAWDĘ
Dalszy ciąg tekstu poniżej…
Walka z dezinformacją i obcą ingerencją to priorytety prezydencji Polski w Radzie UE
Jednym z siedmiu priorytetów prezydencji Polski w UE jest zapewnienie „odporności na obcą ingerencję i dezinformację”. Nasze władze wskazują, że „autokracje wykorzystują dezinformację do rozbicia spójności społecznej i politycznej Zachodu, próbują ingerować w demokrację, stabilność i bezpieczeństwo Unii Europejskiej i jej partnerów”. Dlatego kraje UE „muszą wzmocnić odporność demokracji”. A polega to na umiejętności „rozpoznawania i eliminowania dezinformacji i zagranicznych manipulacji”, ale także na prowadzeniu „długofalowych działań w obszarze edukacji obywatelskiej, budowaniu psychologicznej odporności społeczeństw i przygotowaniu na sytuacje kryzysowe, wspieraniu i ochronie niezależności rzetelnych mediów oraz wzmacnianiu społeczeństwa obywatelskiego i zaangażowaniu obywateli na rzecz wspólnego dobra”. Wszystko to jest „konieczne do budowy odporności oraz zahamowania polaryzacji i radykalizacji”.
Podkreślając rozróżnienie na media „rzetelne” i w domyśle „nierzetelne”, rząd Donalda Tuska zamierza wzmocnić koordynację w celu zwalczania „dezinformacji, manipulacji informacjami oraz poprawy zdolności UE do zapobiegania i zmniejszania skutków wrogich działań w cyberprzestrzeni” poprzez aktywność w kilku podmiotach.
„Szczególnie ważne” – co zaznaczono – jest „radzenie sobie z sytuacjami kryzysowymi związanymi z ingerencją państw trzecich w systemy informatyczne UE”. Zapowiedziano także walkę z „dezinformacją klimatyczną”, by „zwiększyć nasze bezpieczeństwo w obliczu zmian klimatycznych”.
W ramach Rady do Spraw Ogólnych koalicja rządząca skupi się na „wzmacnianiu i ochronie unijnych wartości, zarówno w wymiarze wewnętrznym, jak i zewnętrznym”. Działania będą dotyczyć „w szczególności” – „ochrony praworządności, polityki rozszerzenia i wewnętrznej reformy UE, przeciwdziałaniu obcej ingerencji i manipulacjom w środowisku informacyjnym, wzmacnianiu odporności demokratycznej UE i w jej sąsiedztwie, rozwijaniu współpracy ze Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz przygotowaniu negocjacji nowych Wieloletnich Ram Finansowych”.
Ekipa Tuska, która już dopuściła się tylu naruszeń prawa w kraju, obiecuje „stać na straży praworządności wewnętrznej i zewnętrznej w UE, broniąc wartości europejskich i oczekując na przedstawienie przez KE tarczy demokratycznej”.
W ramach Rady ds. Zagranicznych ma być rozwijana „komunikacja strategiczna” (czytaj: unijna propaganda) i będzie toczona walka z obcą, zwłaszcza rosyjską ingerencją i dezinformacją.
W ramach Rady ds. Zatrudnienia, Polityki Społecznej, Zdrowia i Ochrony Konsumentów będzie odbywać się „wzmacnianie perspektywy równościowej i antydyskryminacyjnej” na poziomie UE, w tym w cyberprzestrzeni, do czego zostanie wykorzystany Akt o usługach cyfrowych. Swoją drogą, polskie władze przewidują szereg działań pro-genderowych, w tym Deklarację trio o Równości Płci, która zostanie podpisana w kwietniu 2025 r.; dyrektywę dotyczącą wprowadzania w życie równego traktowania oraz konkluzje dotyczące wdrażania przez państwa Pekińskiej Platformy Działania (aborcja i ideologia gender) w 30. rocznicę jej przyjęcia. Pojawi się również „mapa drogowa dot. praw kobiet” i będzie wypracowana nowa unijna strategia równościowa.
Rada ds. Transportu, Telekomunikacji i Energii zajmie się sferą cyberbezpieczeństwa i regulacji internetu.
Z kolei Rada ds. Środowiska pod polskim kierownictwem będzie dążyć do „wypracowania narzędzi do walki z dezinformacją na temat unijnych polityk środowiskowych i klimatycznych”.
Rada ds. Edukacji Młodzieży, Kultury i Sportu będzie nie tylko promować edukację inkluzywną, ale także będzie dążyć do rewizji dyrektywy audiowizualnej (dyrektywa AVMS).
Proponowane działania wpisują się dokładanie w schemat budowania „odporności demokracji” ekipy Biden – Harris, która, ku niezadowoleniu rządzących, odchodzi do lamusa. Nowy prezydent USA przy pomocy Muska obiecał zdecydowanie walczyć z cenzurą. Zapowiedział także pozbycie się wszystkich wysokich funkcjonariuszy państwa – pytanie, czy rzeczywiście tak zrobi – uwikłanych w tworzenie „Kompleksu Przemysłowego Cenzury”, wobec którego śledztwo prowadziło i prowadzi kilka komisji kongresu amerykańskiego.
Ciąg dalszy tekstu pod oknem filmu…
Ukraińska Grupa Łączności w polskim MSZ piętnuje nieprzychylne media
Dodajmy jeszcze, że od stycznia br. działa założona w czerwcu 2024 r. przez Amerykanów w polskim MSZ międzynarodowa grupa ds. zwalczania dezinformacji nt. Ukrainy (Ukraińska Grupa Łączności). Zwalcza ona „dezinformację” w sprawie Ukrainy, wspiera działania Kijowa w przestrzeni informacyjnej, piętnuje „dostawców kremlowskiej dezinformacji” i wspiera ukraińską propagandę wojenną, o czym informowaliśmy na stronie PCh24.pl ponad pół roku temu.
UCG powstała z inicjatywy komórki amerykańskiego Departamentu Stanu: Global Engagement Center. To urząd uwikłany w swoim kraju z szereg procesów z powodu niedopuszczalnych działań cenzorskich i atakowania prawicowych mediów. Przykładowo, w grudniu 2023 r. New Civil Liberties Alliance pozwało Departament Stanu za cenzurę dwóch prawicowych mediów: „Daily Wire” i „The Federalist”. Skarżący zarzucali GEC finansowanie i wspieranie oraz zachęcanie do zamieszczania na „czarnych listach” wybranych mediów w celu ich dyskredytacji i pozbawienia przychodów z reklam. Niedopuszczalne działania cenzorskie dotknęły nie tylko „Daily Wire” i „The Federalist”, ale także „New York Post”, „Reason Magazine”, „Real Clear Politics” oraz inne media. Urząd Bidena uznał, że rozpowszechniają nie tylko dezinformację, ale nieprzychylne dla rządzącej ekipy punkty widzenia).
„Washington Examiner” opisał, w jaki sposób GEC wpływało na cenzurę poprzez finansowanie organizacji takich, jak Disinfo Cloud i Park Advisors. Ostatnia z wymienionych bezpośrednio zarządzała kilkoma inicjatywami Global Engagement Center w sprawie zwalczania dezinformacji.
Z kolei Disinfo Cloud wykorzystywało „ponad 365 narzędzi i technologii”, które miały przeciwdziałać dezinformacji. Prywatna organizacja finansowana przez Departament Stanu testowała i udoskonalała narzędzia służące tłumieniu określonych przekazów. GEC bezpośrednio zachęcała media społecznościowe i inne korporacje do korzystania z różnych narzędzi, z których dwa są jeszcze bardziej powiązane z Departamentem Stanu: Global Disinformation Index i NewsGuard.
Obie te organizacje tworzą czarne listy „ryzyka” lub „wykluczenia”, etykietując niektóre organizacje jako niewiarygodne. Następnie udostępniają te listy głównym stowarzyszeniom reklamowym i firmom, takim jak Oracle i Xandr Microsoft, by demonetyzować, czyli pozbawiać wpływów z reklam wybrane media.
Ciąg dalszy tekstu pod oknem filmu…
Globalne inicjatywy cenzorskie
Mimo zmiany warty w USA, na świecie zapędy cenzorskie nie ustają. W 2021 roku ONZ przyjęło uchwałę nr 76/227 Zgromadzenia Ogólnego, w 2022 r. – rezolucję 49/21 przez Radę Praw Człowieka, które wskazały na rozszerzony zakres dezinformacji mogącej negatywnie wpłynąć na korzystanie z praw człowieka i podstawowych wolności, a także na realizację celów zrównoważonego rozwoju.
ONZ, powołując się na ankiety przeprowadzone w różnych krajach, twierdzi, że ponad połowa użytkowników internetu jest zaniepokojonych kontaktem z dezinformacją. Szczególnie zagrożeni mają czuć się młodzi ludzie i osoby o niskich dochodach.
„Skutki dezinformacji i mowy nienawiści w internecie można zaobserwować na całym świecie, w tym w dziedzinie zdrowia, działań klimatycznych, demokracji i wyborów, równości genderowej, bezpieczeństwa i pomocy humanitarnej” – zaznacza ONZ. Biuro Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju jest zaniepokojone „zanieczyszczeniem informacyjnym”, które stanowi zagrożenie dla zaufania, bezpieczeństwa, demokracji i zrównoważonego rozwoju.
UNESCO przywołało ponad 800 opracowań akademickich i NGO-sów, które mają potwierdzać te tezy, piętnując „dezinformację” covidową oraz działalność przeciwników szczepionek.
Specjalny sprawozdawca ds. promowania i ochrony prawa do wolności opinii i wypowiedzi w raporcie z 2022 roku narzekał na „bigoterię i mowę nienawiści wymierzoną w mniejszości, kobiety i wszystkich tak zwanych innych, stwarzające zagrożenie nie tylko dla osób bezpośrednio atakowanych, ale także dla inkluzji i spójności społecznej”.
ONZ piętnuje dezinformację w sprawie wojny na Ukrainie i misinformację oraz dezinformację na temat zagrożenia klimatycznego, co „opóźnia pilnie potrzebne działania, aby zapewnić planecie godną przyszłość”. Zdefiniowano nawet „misinformację i dezinformację klimatyczną”, które łącznie należy rozumieć jako „fałszywe lub wprowadzające w błąd treści, podważające naukowo uzgodnione podstawy istnienia zmian klimatu wywołanych przez człowieka, ich przyczyn i skutków”. „Skoordynowana kampania ma na celu zaprzeczenie, zminimalizowanie lub odwrócenie uwagi od konsensusu naukowego Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu i podważenie pilnych działań prowadzących do osiągnięcia celów porozumienia paryskiego z 2015 roku. Niewielka, ale głośna mniejszość zaprzeczająca nauce o klimacie w dalszym ciągu odrzuca stanowisko konsensusu i obserwuje się znaczną ich obecność na niektórych platformach cyfrowych. Na przykład w 2022 roku losowe symulacje przeprowadzone przez organizacje pozarządowe wykazały, że algorytm Facebooka rekomendował treści zaprzeczające klimatowi kosztem nauk o klimacie. Na Twitterze liczba użytkowników hasztaga #climatescam wzrosła z mniej niż 2700 miesięcznie w pierwszej połowie 2022 roku do 80 000 w lipcu i 199 000 w styczniu 2023 roku. Platforma znalazła się także wśród najwyższych wyników wyszukiwania hasła klimat. W lutym 2022 roku Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu po raz pierwszy odniósł się do dezinformacji klimatycznej, stwierdzając, że celowe podważanie nauki przyczyniło się do błędnego postrzegania konsensusu naukowego, niepewności, lekceważenia ryzyka i pilności działań oraz sprzeciwu” – czytamy.
Według ONZ, misinformacja i dezinformacja zagraża demokracji, ponieważ nie pozwala wyborcom na dokonanie świadomego wyboru. Ponadto rozpowszechnianie „dezinformacji” może podważyć zaufanie społeczne do instytucji wyborczych i samego procesu wyborczego.
„Mowa nienawiści” dotykać ma z kolei przede wszystkim „grupy marginalizowane i bezbronne”, co grozi ich wykluczeniem społecznym, gospodarczym i politycznym. To właśnie na uregulowaniu tego rodzaju treści koncentruje się ONZ.
Mis- i dezinformacja szkodzi, według niej rynkowi mediów tradycyjnych (odbieranie reklam przez platformy cyfrowe, „wymieranie mediów” czy „pustynie informacyjne” w niektórych regionach, z powodu czego społeczności tracą wiarygodne, lokalne źródła informacji).
Dezinformacja ma bezpośredni wpływ na pracę ONZ, podważając bezpieczeństwo operacyjne, skuteczność i zdolność do działania oraz realizacji celów zrównoważonego rozwoju.
ONZ wskazuje, że walkę o „integralność informacji” należy prowadzić, zawsze mając na względzie cele zrównoważonego rozwoju, ich „fundamentalne znaczenie dla budowania świata, w którym można odbudować zaufanie”.
Jednym ze sposobów walki o „integrację informacji” jest wykorzystanie w nowym kontekście istniejących przepisów dotyczących zniesławienia, cyberprzemocy i molestowania.
Innym sposobem jest ustalanie zasad działalności platform internetowych na poziomie regionalnym i krajowym (np. Akt o usługach cyfrowych (DSA) w UE dotyczy regulacji „nielegalnych treści”, towarów i usług w internecie, wprowadza m.in. kodeks postępowania w zakresie dezinformacji).
Inny sposób walki o „integralność informacji” polega na tym, że platformy cyfrowe zróżnicowane pod względem wielkości, funkcji i struktury podejmą szereg działań samoregulacyjnych (wytyczne, standardy, kodeksy dotyczące usuwania i moderacji treści), przeznaczając więcej środków na kontrolę treści w różnych językach i dofinansowując organizacje fact-checkingowe. Powinny one także stworzyć „zautomatyzowane systemy moderacji treści”.
Wskazuje się na potrzebę udostępniania danych z całego świata badaczom zjawiska dezinformacji i misinformacji oraz na wzmacnianie grup marginalizowanych (np. mniejszości seksualnych, młodzieży i kobiet, których opinie dotyczące usuwania określonych treści są faworyzowane). Powstała też inicjatywa United Nations Verified, zajmująca się moderacją treści i propagandą, ostrzegając użytkowników przed domniemanymi kłamstwami, zanim się z nimi zetkną itp.).
Dużą wagę przywiązuje się do demonetyzacji „informacji MDM” i „mowy nienawiści”, tworzenia sieci organizacji weryfikujących fakty i szkolenia w tym zakresie.
ONZ zaproponowało także regulację generatywnej sztucznej inteligencji. Opracowało Strategię i Plan Działania ONZ w sprawie mowy nienawiści na poziomie krajowym i globalnym. W lutym 2023 roku UNESCO zorganizowało konferencję „Internet for Trust”. Omawiano tam nowe wytyczne globalne dotyczące regulacji platform cyfrowych, które zostały sfinalizowane w 2024 roku. Wytyczne te znajdują odzwierciedlenie w tworzonym kodeksie postępowania ONZ dotyczącym integralności informacji na platformach cyfrowych.
Są one zgodne z wytycznymi politycznymi szefa ONZ w sprawie Global Digital Compact przyjętego przez państwa we wrześniu 2024 roku i są ze sobą powiązane. Kodeks miałby być wdrażany przez wszystkie państwa członkowskie. Wymaga on, by w przypadku zaangażowania w „integralność informacji”, wszystkie strony „powstrzymały się od wykorzystywania, wspierania lub wzmacniania dezinformacji i mowy nienawiści w jakimkolwiek celu, w tym do osiągnięcia celów politycznych, wojskowych lub innych celów strategicznych, nawoływania do przemocy, podważania procesów demokratycznych lub atakowania ludności cywilnej, bezbronnych grup, społeczności lub jednostek”.
Państwa członkowskie powinny „zapewnić, aby reakcje na dezinformację i mowę nienawiści były zgodne z prawem międzynarodowym (…) i nie były wykorzystywane do blokowania uzasadnionego wyrażania poglądów lub opinii, w tym poprzez ogólne zamknięcie internetu lub zakazy na platformach lub w mediach”.
Szerzej o tym piszę w mojej książce
Kliknij TUTAJ i sprawdź jak zamówić książkę.
Sekretarz Generalny ma utworzyć w Sekretariacie ONZ specjalną komórkę, by zwiększyć skalę reagowania na dezinformację i misinformację oraz „mowę nienawiści”.
ONZ, podobnie jak inne instytucje uznało, że walka o wzmocnienie „integralności informacji” na platformach cyfrowych jest „pilnym priorytetem społeczności międzynarodowej”, a przedmiotem zainteresowania jest w szczególności zwalczanie dezinformacji i misinformacji na temat zdrowia i równości płci, konfliktów, edukacji, działań klimatycznych, by móc osiągnąć zrównoważoną przyszłość i „nie pozostawić nikogo w tyle” (samemu sobie), jak stanowi Agenda 2030.
Więcej na ten temat znajdziemy w dokumencie „United Nations Global Principles For Information Integrity. Recommendations for Multi-stakeholder Action”.
Priorytety unijnych organów
W briefingu na temat „manipulowania informacjami online i integralności informacji” we wrześniu ubiegłego roku Parlament Europejski wskazał na już podjęte działania cenzuralne w UE, uzasadniając je koniecznością walki z „autorytarnymi aktorami państwowymi i niepaństwowymi, którzy działają na rzecz otwartych, demokratycznych ekosystemów informacji”, a w gruncie rzeczy mają je wykorzystywać do manipulacji informacjami. Z powodu „ewoluujących technologii, może zwiększać się ryzyko, iż ekosystemy informacji będą działać przeciwko demokracji, a nie na jej rzecz”.
Zaznacza się, że ludzie nie są odporni na manipulację informacjami, co utrudnia realizację globalnych programów w ostatnich latach, stąd „rośnie poczucie pilności w celu zapewnienia integralności informacji, zarówno w kontekście wyborów, jak i poza nimi”.
KE odgrywa kluczową rolę w tworzeniu sytemu globalnej cenzury i UE jako jedyny regon przyjęła tak drastyczną regulację jak Akt o usługach cyfrowych (DSA). Ma on być modelowym rozwiązaniem także dla innych państw na świecie, by walczyć z mis-, mal- i dezinformacją.
UE walczy z „algorytmicznym autorytaryzmem” i narracją, że „demokracja nie działa”.
W 2018 r. Komisja Europejska zdefiniowała dezinformację jako „weryfikowalne fałszywe lub wprowadzające w błąd informacje, które są tworzone, przedstawiane i rozpowszechniane w celu osiągnięcia korzyści ekonomicznych lub w celu umyślnego oszukania opinii publicznej i mogące wyrządzić szkodę publiczną”.
W 2021 r. Europejska Służba Działań Zewnętrznych (ESDZ) ukuła termin zagranicznych manipulacji informacjami i ingerencji w informacje (FIMI). Definiuje to jako „zachowanie, które zagraża lub może mieć negatywny wpływ na wartości, procedury i procesy polityczne” oraz które ma „charakter manipulacyjny” i jest „prowadzone w sposób celowy i skoordynowany”, obejmując „podmioty państwowe lub niepaństwowe, w tym ich pełnomocników wewnątrz i na zewnątrz własnego terytorium”. Przy czym szczególny nacisk położono na działania Rosji i Chin.
W 2022 r. koncepcja FIMI znalazła się w Strategicznym Kompasie Bezpieczeństwa i Obrony, a w 2023 r. została przyjęta przez Agencję UE ds. Cyberbezpieczeństwa (ENISA). Ponadto znalazła się również w oficjalnym słowniku transatlantyckim za pośrednictwem porozumienia handlowego UE – USA.
Upowszechnia się nowy termin „integralność informacji”, co definiuje się jako „zrównoważone podejście do rozwiązywania problemu manipulacji informacjami, przy jednoczesnej ochronie wolności słowa”.
Oprócz Rosji i Chin, na celowniku są kampanie dezinformacyjne Iranu (wojna Izraela z Hamasem) i Wenezueli.
W maju 2024 roku FBI wyraźnie wskazało Rosję, Iran i Chiny jako kraje budzące największe obawy amerykańskie przed wyborami w 2024 r. Zwraca się uwagę również na Wenezuelę, ZEA, Arabię Saudyjską i Katar.
Europejskich polityków niepokoi dezinformacja dotycząca gender, co ma stanowić globalne wyzwanie dla demokracji.
Europejska Służba Działań Zewnętrznych przewodzi wysiłkom UE na rzecz ograniczenia zagranicznej dezinformacji. Od 2015 roku rozszerzyła swoją aktywność w celu przeciwdziałania zagranicznej manipulacji i ingerencji. Funkcjonuje System Szybkiego Ostrzegania (RAS) w zakresie dezinformacji. EEAS pracuje z KE i państwami członkowskimi oraz NATO nad rozszerzeniem zestawu narzędzi zwalczania dezinformacji.
Ważną rolę pełni Akt o usługach cyfrowych (DSA) i szereg innych regulacji dot. jednolitego rynku cyfrowego. DSA jest uzupełniona o Kodeks postępowania UE w zakresie dezinformacji, wspierany przez Europejskie Obserwatorium Mediów Cyfrowych (EDMO). Rozporządzenie w sprawie przejrzystości i kierowania reklamą polityczną (TTPA) oraz europejski akt o wolności mediów (EMFA) dodatkowo wzmacniają ramy regulacyjne.
Na mocy DSA wszyscy pośrednicy są zobowiązani do zwalczania nielegalnych treści”, obejmujących nie tylko treści terrorystyczne, ale także – jeśli w danym państwie przyjęto stosowne prawo – tak zwaną mowę nienawiści i dezinformację oraz inne „szkodliwe informacje”.
Przed czerwcem 2024 r. Komisja wydała wytyczne dla dostawców VLOP i VLOSE z zalecanymi środkami łagodzącymi ryzyko dla „integralności wyborczej”. W kontekście wyborów Komisja wykorzystała przepisy wykonawcze DSA i Kodeks postępowania z 2018 r., a także Wzmocniony kodeks postępowania z 2022 r.
Plan działania Komisji z 2018 roku, mający na celu przeciwdziałanie dezinformacji online, doprowadził do utworzenia w 2020 r. Europejskiego Obserwatorium Mediów Cyfrowych; centrum weryfikatorów faktów, naukowców i innych interesariuszy walczących z dezinformacją (mapowanie i koordynacja działań)
Od tego czasu uruchomiono 14 centrów EDMO i wdrażane są kolejne w całej Europie.
Komisja sfinansowała uruchomienie w 2022 r. Europejskiej Sieci Standardów Weryfikacji Faktów (EFCSN) zobowiązanej do przestrzegania Europejskiego Kodeksu Standardów dla Niezależnych Organizacji Weryfikujących Fakty.
Podejmowane są działania w celu stworzenia grupy roboczej ds. integralności przestrzeni informacyjnej, wzmocnienia EDMO, sfinalizowania Kodeksu szybkiego reagowania na przyszłe wybory, przekształcenia dobrowolnego Kodeksu postępowania w obowiązkowy Kodeks postępowania DSA. Trwają prace nad rozporządzeniem w sprawie przejrzystości i kierowania reklamami politycznymi (TTPA).
W marcu 2024 roku podpisano rozporządzenie w sprawie reklam politycznych. Ma być ono stosowane od października.
Obecnie jednym z najgroźniejszych rozwiązań cenzuralnych jest Akt o sztucznej inteligencji. Rozporządzenie to umożliwia bowiem stworzenie zautomatyzowanej cenzury. Akt jest pierwszym kompleksowym prawem na świecie regulującym AI. Wszedł w życie 1 sierpnia zeszłego roku, a będzie w pełni stosowany od 2 sierpnia 2026 r.
W lutym 2024 r. utworzono Biuro ds. sztucznej inteligencji oraz Europejską Radę ds. sztucznej inteligencji. Gremia te będą odpowiedzialne za monitorowanie i egzekwowanie Aktu o sztucznej inteligencji. Rozporządzenie pozwoli na szybsze mapowanie i oznaczanie niewygodnych treści (informacje MDM).
Europejski akt o wolności mediów (EMFA) ma na celu przede wszystkim „wzmocnić integralność wewnętrznego rynku usług medialnych, aby zwiększyć odporność na dezinformację”. Zobowiązuje organy krajowe do wymagania od dostawców usług audiowizualnych zwalczania dezinformacji i manipulacji. Od lutego 2025 r. będzie działać nowa Rada ds. usług medialnych itd.
Te i inne inicjatywy unijne oficjalnie mają za zadanie ograniczyć szerzenie dezinformacji i przeciwdziałać zagranicznej ingerencji poprzez koordynację i automatyzację działań.
Jednak, są także inne przykłady wielostronnej i międzynarodowej współpracy w zakresie „integralności informacji”, np. Centrum Zasobów Informacyjnych DIS/MIS OECD, któremu współprzewodniczą Francja i USA. W 2024 r. Departament Stanu USA i EEAS uruchomiły wspólny Mechanizm Koordynacyjny USA – UE w zakresie integralności informacji na Bałkanach Zachodnich.
Strategia Międzynarodowej Cyberprzestrzeni i Polityki Cyfrowej USA z maja 2024 r. także wymienia obronę „integralności informacji” jako priorytet, podkreślając TTC, OECD i G7 jako kluczowe fora współpracy.
Szereg bardziej szczegółowych uregulowań w sprawie ochrony „integralności informacji” i „integralności wyborów” ma się pojawić w trakcie obecnej kadencji szefowej KE.
Ursula Von der Leyen w wytycznych politycznych na lata 2024 – 2029 podkreśliła skupienie UE na prawach i wartościach demokratycznych oraz „konieczności zrobienia więcej, aby chronić naszą demokrację”. Szefowa KE zaproponowała Nową Europejską Tarczę Demokracji w celu przeciwdziałania zagranicznej manipulacji informacjami i ingerencji w wybory. Tarcza ta miałaby służyć wykrywaniu, analizowaniu i proaktywnemu przeciwdziałaniu dezinformacji i manipulacji informacjami. KE chce także edukować społeczeństwo i niejako je zaszczepić (prebunking), prowadząc własną „informację strategiczną”, czyli własną propagandę, uprzedzając przed domniemaną spodziewaną „dezinformacją”. W USA prebunking polegał w istocie na dezinformacji ze strony FBI (wprowadzaniu w błąd co do korupcyjnych powiązań i wpływów rodziny Bidenów). Ma powstać jeszcze większa sieć weryfikatorów faktów, dostępna we wszystkich językach. Są też zapowiedzi surowszego egzekwowania zasad DSA w celu usuwania informacji MDM, oznaczonych przez weryfikatorów faktów jako szkodliwe.
W swoim przemówieniu do parlamentu 18 lipca 2024 roku von der Leyen stwierdziła: „Tarcza uwzględni zalecenia z prac specjalnych komisji ds. ingerencji zagranicznej, aby lepiej chronić nasze demokracje”. Szefowa KE zleciała komisarzowi ds. demokracji, sprawiedliwości i rządów prawa Michaelowi McGrathowi kierowanie pracami nad nową Europejską Tarczą Demokracji. Irlandczyk ma współpracować z innymi członkami kolegium w celu zwalczania zagranicznej manipulacji informacjami i ingerencji, i ma podlegać wiceprzewodniczącej ds. suwerenności technologicznej, bezpieczeństwa i demokracji, Helenie Virkkunen. Jest ona odpowiedzialna za „wzmocnienie odporności i funkcjonowania naszej demokracji, w szczególności poprzez nową Europejską Tarczę Demokracji, i przeciwdziałanie szkodliwej dezinformacji, która może powodować rozłamy w społeczeństwie oraz osłabiać naszą demokrację”. Virkkunen ma pracować nad promowaniem norm i standardów cyfrowych UE na arenie międzynarodowej oraz nad zapewnieniem wiodącej roli UE w globalnym zarządzaniu cyfrowym.
8 stycznia francuski MSZ, wydał notę w sprawie „Integralności informacji i rezygnacji META z moderacji treści w USA”. Wyraził tam zaniepokojenie decyzją amerykańskiej firmy i oznajmił, że „Francja pozostaje czujna i zobowiązana do zapewnienia, że META, wraz z innymi platformami, wypełniają swoje obowiązki wynikające z prawa europejskiego, w szczególności Aktu o usługach cyfrowych (DSA)”. Zaznaczono, że regulacja służy „ochronie obywateli przed zagraniczną ingerencją i manipulacją informacjami”.
Jak dodał resort dyplomacji, „wolność słowa, podstawowe prawo chronione we Francji i Europie, nie powinna być mylona z prawem do wirusowości, które pozwalałoby na rozpowszechnianie nieprawdziwych treści milionom użytkowników, bez żadnego filtrowania lub moderowania”.
Francja wyraziła poparcie dla sieci „weryfikatorów faktów” na całym świecie.
Kliknij TUTAJ i sprawdź jak zamówić książkę.
Kolejny raport komisji sądownictwa w USA o automatyzacji cenzury
O ile europejscy uzurpatorzy chcą głęboko ingerować w wolność słowa, chronioną przez konstytucje krajowe i liczne regulacje międzynarodowe, a oznaczającej nie tylko prawo do dzielenia się informacjami, ideami, ale także do zapoznawania z opiniami oraz odczuciami innych, o tyle dla amerykańskich prawodawców, sędziów jest oczywistym, iż należy się przeciwstawić tej ingerencji.
W grudniu 2024 r. komisja sądownictwa USA wydała już kolejny śródokresowy raport dotyczący śledztwa w sprawie „Kompleksu Przemysłowego Cenzury”. Szerzej o wcześniejszym raporcie piszę w książce. Tym razem badanie dotyczyło przejmowaniu kontroli przez rząd federalny nad sztuczną inteligencją w celu tłumienia wolności słowa. Raport z 18 grudnia 2024 r. Komisji ds. Wymiaru Sprawiedliwości i Wybranej Podkomisji ds. Uzbrojenia Rządu Federalnego zbadały ryzyko, jakie zaangażowanie rządu federalnego w sztuczną inteligencję (AI) i jej regulację może stwarzać dla wolności słowa.
Odkryto, że administracja Biden – Harris finansowała rozwój narzędzi do monitorowania wypowiedzi w oparciu o sztuczną inteligencję, „umożliwiającą masową cenzurę”.
Wykazano, że „władza wykonawcza regularnie nadużywa nowych technologii – i uprawnień regulacyjnych nad tymi technologiami – w celu cenzurowania chronionej przepisami wolności słowa. Ostatnio władza wykonawcza zmusiła i zmówiła się z firmami mediów społecznościowych, aby cenzurowały prawdziwe informacje, opinie, żarty i satyrę na temat wyborów, COVID-19 i innych spraw o znaczeniu publicznym. Ta kampania mająca na celu uciszenie Amerykanów jest frontalnym atakiem na pierwszą poprawkę: jak stwierdził Sąd Najwyższy, mowa dotycząca spraw publicznych to coś więcej niż ekspresja; to esencja praworządności”.
Przepisy dotyczące AI „zapewniają rządowi federalnemu środki do monitorowania, tłumienia i ostatecznie cenzurowania poglądów i informacji, które nie podobają się rządowi. Firmy AI, świadome władzy, jaką federalni regulatorzy mają nad ich przyszłością, ścigały się, aby dostosować się do dyrektyw rządu, pozwalając nawet na inspekcję nowych modeli AI przed ich udostępnieniem opinii publicznej. Tymczasem władza wykonawcza wykorzystała pieniądze podatników na sfinansowanie rozwoju narzędzi cenzury opartych na AI w celu kontrolowania wypowiedzi online na niespotykaną dotąd skalę”.
Członkowie komisji potępili Partnerstwo na rzecz Integralności Wyborów (różnych agencji federalnych z fact-checkerami i „pseudonaukowcami” od „dezinformacji” ze Stanford University, które cenzurowało „prawdziwe informacje, żarty i opinie polityczne” obywateli przed wyborami w 2020 r.) oraz wskazali na ogromne zagrożenie płynące z wpływu władzy federalnej i współpracującej z nią wąskiej grupy podmiotów na szkolenie modeli AI, zgodnie z pewnymi uprzedzeniami.
Jak zwykle, bardzo ciekawe ustalenia i konkretne przykłady ukazują, dlaczego dostęp urzędników do modeli AI, do ich szkolenia jest niebezpieczny.
National Science Foundation (NSF) przeznaczyła miliony dolarów dotacji na rozwój narzędzi opartych na sztucznej inteligencji do masowego monitorowania i cenzurowania treści online.
„Jeden z projektów finansowanych przez NSF miał na celu zautomatyzowanie oznaczania złych postów i chwalił się, że pomaga platformom mediów społecznościowych [e]ksternalizować trudną odpowiedzialność cenzorską”.
„Zaangażowanie rządu w rozwój sztucznej inteligencji stwarza podwójne zagrożenie. Po pierwsze, jak ostrzegały wcześniej Komisja i Specjalna Podkomisja, AI oferuje rządowym biurokratom i pośrednikom współpracującym z rządem możliwość masowego monitorowania i masowej cenzury wypowiedzi z bezprecedensową szybkością i skalą. Po drugie, rządowa cenzura szkolenia AI (…) mogą prowadzić do przebudzonych, stronniczych i niedokładnych wyników generowanych przez sztuczną inteligencję”.
Skrytykowano także działalność cenzorską kilku brytyjskich firm od AI, w tym Logically, która w czasie tak zwanej pandemii COVID-19 monitorowała aktywistów i pracowników naukowych, krytykujących blokady i paszporty szczepionkowe. Firma chwaliła się specjalnym partnerstwem z Meta, w celu automatycznego tłumienia i etykietowania treści, które uznano za dezinformację. „Podczas wyborów lokalnych w 2021 r. w Wielkiej Brytanii firma Logically monitorowała do miliona szkodliwych treści”.
„W co najmniej 22 krajach firmy mediów społecznościowych były zobowiązane – wyraźnie lub pośrednio poprzez nakładanie ścisłych terminów usuwania zakazanych materiałów – do korzystania z automatycznych systemów do moderowania treści”.
Zauważono, że generatywne modele sztucznej inteligencji, które obejmują połączenie danych szkoleniowych i algorytmów uczenia maszynowego, mogą być wytrenowane w taki sposób, aby pomijać pewne istotne informacje – nie podawać ich użytkownikom – albo cenzurować wyniki niezależnie od danych szkoleniowych, manipulując algorytmem uczenia maszynowego modelu. „Zakodowane uprzedzenia w modelach AI mogą służyć jako mnożniki siły dla cenzury”. I służą.
Komisja skrytykowała regulacje unijne dotyczące AI i jakąkolwiek współpracę amerykańskich władz z europejskimi odpowiednikami oraz innymi cenzorami na świecie, potępiając „importowanie do USA uciążliwych przepisów dotyczących AI w stylu europejskim”. Mogą one pozwolić władzy na zmuszanie firm AI do opracowywania „przebudzonych” modeli AI, które są zgodne z żądaniami rządowej cenzury.
Skrytykowano utworzenie w 2024 r. amerykańskiego konsorcjum AI: Safety Institute Consortium (AISIC) w celu „zjednoczenia” ponad 200 firm i organizacji AI z rządem federalnym. Potępiono wyznaczenie AI Safety Institute w Memorandum o bezpieczeństwie narodowym jako „głównego punktu kontaktowego dla przemysłu amerykańskiego w rządzie USA”, który ma wyznaczać standardy itp.
W listopadzie 2024 roku powołano grupę zadaniową złożoną z agencji federalnych – w tym Departamentu Obrony (DoD) i Bezpieczeństwa Krajowego (DHS), Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) oraz Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) – w celu „współpracy przy opracowywaniu nowych metod oceny AI i punktów odniesienia” jako części „całościowego podejścia rządu do bezpieczeństwa AI”.
Komisja obawia się, że „ramy”, „plany” i „zasoby” „nie są prawdziwie „dobrowolne”. W rzeczywistości są to przymusowe próby wymuszenia na firmach AI, aby dały rządowi przyczółek w rozwoju nowych systemów sztucznej inteligencji, by mógł kontrolować przepływ informacji do i z modeli AI”. Pozwoli to promować cenzurę pod pretekstem zwalczania rzekomo „szkodliwych uprzedzeń” i „dezinformacji”, które są niejasnymi terminami.
Ekipa Biden – Harris w ciągu czterech lat zmieniła krajobraz regulacyjny AI w taki sposób, by rząd miał dostęp do testowania nowych modeli sztucznej inteligencji przed ich publicznym udostępnieniem.
Takie rozwiązanie przyjęto w UE, zgodnie z Aktem o sztucznej inteligencji. Zdaniem amerykańskiej komisji, pozwolenie władzy na pełnienie roli strażnika rynku sztucznej inteligencji daje nadzwyczajną możliwość wpływu na dane wejściowe i wyjściowe modeli AI, zwiększając ryzyko cenzury.
Skrytykowano również inicjatywę z listopada 2024 r. dotyczącą utworzenia Międzynarodowej Sieci Instytutów Bezpieczeństwa AI. Członkami założycielami są: Wielka Brytania, Kanada i Komisja Europejska. Komisja przestrzegła przed odebraniem obywatelom jednego z najważniejszych podstawowych praw: wolności słowa
W świecie rosnącej cenzury ochrona prawa każdej osoby do wypowiedzi nigdy nie była ważniejsza. Preludium do cenzury stała się tak zwana kultura anulowania. Teraz mamy już „scentralizowaną reakcję głębokiego państwa”, czyli różnych służb, które dążą do utrzymania kontroli politycznej na wyższych szczeblach władzy globalnej.
Znacznie szybciej niż by się wydawało, znowu zmierzamy w kierunku totalitaryzmu, o czym szerzej piszę w swojej książce. Państwo totalitarne tępi przejawy samodzielnego myślenia i działania. Pragnie zbudować „raj na ziemi” na ruinach wolności, zgodnie z własną represyjną ideologią.
Profesorowie Marek Bankowicz i Wiesław Kozub-Ciembroniewicz zauważają, że ideologia totalitarna „nie poprzestaje na formułowaniu wskazań o charakterze jedynie politycznym. Mistyczna ideologia totalitarna posiada wiele cech par excellence wiary religijnej. W miarę upływu czasu tego rodzaju ideologia coraz bardziej unika rzeczywistości, uciekając w świat kreowanej przez siebie fikcji. Totalitaryzm zawsze jest więc w większym lub mniejszym stopniu ideokracją, czyli ustrojem, w którym ideologiczna nadrzeczywistość wypiera realność. Istniejący świat i jego pojęcia są stłamszone przez swoistą fikcję, zaś słowa tracą swe tradycyjne znaczenie i nabierają nowego, przechodząc w nowomowę”. W tym systemie tylko nieliczni mają wiedzę o zasadach rządzących porządkiem świata i jako nowa „elita” są predestynowani do przewodzenia ludowi, narzucając biernym masom zasady postępowania.
Ludzie wierzą, że nowa „kasta kapłanów”, osób, które dążą do realizacji własnych celów, będzie w stanie zaprowadzić raj na ziemi. Jednak, jak słusznie zauważa Scruton, „elita” dąży do zniszczenia zastanego porządku i „usprawiedliwia zagarnięcie przez siebie władzy, odwołując się do solidarności z tymi, którzy zostali niesprawiedliwie wykluczeni. Od tej pory będą bowiem wykluczeni nadal, tyle że w sposób sprawiedliwy, bo w imię ludu, a więc w imię siebie samych”. W końcu wszyscy nauczą się żyć w kłamstwie. Oto właśnie chodzi zwolennikom cenzury.
Agnieszka Stelmach
Kliknij TUTAJ i sprawdź jak zamówić książkę.