Od lat wskazujemy, że realizowany jest program zniszczenia człowieka, doprowadzenia go do stanu prymitywizmu, dzikości, po to, by zniszczyć religię, kulturę, wszystko to, co nas uczłowiecza, uwzniośla. Obserwowana w Polsce eskalacja parad równości jest emanacją tej globalnej rewolucji, która chce zniszczyć resztki cywilizacji chrześcijańskiej – mówi Arkadiusz Stelmach, wiceprezes Instytutu Ks. Piotra Skargi.
W roku 2018 mamy do czynienie z prawdziwym „wykwitem” marszów równości w Polsce. Kilkanaście lat temu Instytut im. Ks. Piotra Skargi ostrzegał przed takim scenariuszem. Jak wiele z tych ostrzeżeń – niestety – urzeczywistniło się?
Wesprzyj nas już teraz!
Ta eskalacja nie dziwi, bo z jednej strony dekonstrukcja człowieka, którą czyni się poprzez dekonstrukcję pojęcia płci, jako kategorii naturalnej i niezmiennej, jest wpisana w światową rewolucję. Mówiąc o rewolucji genderowej możemy sięgnąć do jej korzeni: freudyzmu, koncepcji freudo-marskizmu i całej teorii rewolucji seksualnej, którą marksiści ze szkoły frankfurckiej przejęli. Zatem pieczołowicie realizowany jest przyjęty niegdyś program zniszczenia człowieka, doprowadzenia go do stanu prymitywizmu, dzikości a w konsekwencji upodlenia, po drodze trzeba zniszczyć religię, kulturę, wszystko to, co nas uczłowiecza, uwzniośla. A najlepszym narzędziem jest tu uderzenie w sferę seksualności człowieka. Stąd też mamy do czynienia z ideologią gender, promocją homoseksualizmu.
Niestety, obawiam się, że czekają nas jeszcze mocniejsze uderzenia i będą one bardziej bezwzględne, brutalne i bezczelne. A ich celem staną się najmłodsi – dzieci. Będzie próbowało się wchodzić – co z zresztą już się dzieje – do szkół, by demoralizować dzieci. Na lewicowych demonstracjach są już ponoć wznoszone hasła „wasze dzieci będą jak my”.
Kilkanaście lat temu, kiedy padały ostrzeżenia przed tym, co dzieje się już na Zachodzie, mówiono, że w Polsce – w kraju Jana Pawła II – do tego nie dojdzie…
To stały wariant gry. Zawsze znajdą się „prorocy zdrowego rozsądku”, „mędrcy” obwieszczający statecznym tonem: „spokojnie, nasza chata z kraja”. I tak nam też mówiono. Sięgam tu pamięcią do lat 2003-2004, kiedy na fali euroentuzjazmu odbywały się pierwsze duże akcje środowisk lewicowych oswajające polską opinię publiczną z homoseksualizmem. Pamiętamy kampanię „Niech nas zobaczą”, pierwsze pseudonaukowe konferencje poświęcone temu zagadnieniu…
Jak wtedy reagował Instytut?
Podejmowaliśmy akcje protestacyjne w rozmaitej formie: pikiet, petycji. Przypomnę, że w polskim parlamencie w 2004 roku mieliśmy do czynienia z niechlubną próbą przeforsowania legalizacji związków partnerskich osób tej samej płci. Taki projekt – na drodze inicjatywy ustawodawczej – zgłosiła senator Maria Szyszkowska (SLD). Instytut Ks. Piotra Skargi zorganizował wówczas największą akcję, w ramach której do parlamentu trafiło ponad 140 tys. głosów sprzeciwu w tej sprawie. Dzięki pomocy Opatrzności, sprawa została porzucona i Sejm projektem się już nie zajął.
Pamiętajmy jednak, że na forum międzynarodowym temat jest wciąż aktualny, a wśród celów milenijnych na konferencjach organizowanych przez ONZ, związanych ze zrównoważonym rozwojem, agenda homoseksualna jest zawsze obecna i mocno reprezentowana. Migranci, homoseksualizm, aborcja – to są tematy, które zawsze mają wysoki priorytet w tych globalnych strukturach.
A to co się tam dzieje, ma potem odzwierciedlenie także i w Polsce – jeśli nie udaje się na drodze rządowej, działania podejmowane są przez samorządy. Widzimy co dzieje się np. Gdańsku.
Portal PCh24.pl uczynił wiele, by pokazać czym jest owa koncepcja zrównoważonego rozwoju. Wiele mówi się o politykach, organizacjach, ale musimy dostrzegać tego wielkiego, globalnego gracza jakim jest światowa struktura forsująca ów zrównoważony rozwój. To słoń w składzie porcelany, który ustawia po kątach rządy dużo większych i potężniejszych od Polski państw i na międzynarodowych konferencjach jest w stanie wymuszać na delegacjach poszczególnych państw sformułowania, zapisy, decyzje działające na rzecz tego nowego „porządku” światowego.
W Polsce dziś obowiązuje genderowa konwencja stambulska. Słyszymy, że jest niegroźna, że w zasadzie nie musimy jej stosować, a legalizacja homozwiązków jest wręcz niemożliwa…
Konwencja „antyprzemocowa” jest doskonałym przykładem tego, co przysłowiowy słoń w składzie porcelany jest w stanie zrobić. Właściwie nie wiadomo dlaczego Konwencja została wprowadzona do polskiego prawa. Czy ktoś pytał Polaków o zdanie? Nie! Te zapisy zostały nam narzucone. A przecież mamy w niej do czynienia z ideami spreparowanymi w środowiskach stojącymi za zrównoważonym rozwojem, prowadzącymi globalną rewolucję seksualną. Nam się jednak wydaje – i mam nadzieję, ze coraz mniej ludzi tak na to patrzy – że są jakieś deklaracje międzynarodowe niemające większego znaczenia dla naszego życia. Jest inaczej. Te rozwiązania mają wielkie znaczenie. Z czasem bowiem wymuszają one rozstrzygnięcia w prawie poszczególnych krajów, w systemie edukacji… I tak właśnie trochę po cichu, niepostrzeżenie dokonuję się wielka rewolucja. Owa eskalacja parad, od której rozpoczęliśmy rozmowę, jest emanacją działania tego właśnie słonia w składzie porcelany, którym jest globalna rewolucja, która chce zniszczyć resztki cywilizacji chrześcijańskiej, resztki normalności i ostatecznie człowieka.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Marcin Austyn