Paul Taylor z agencji Reuters przekonuje, że socjaldemokratyczne oraz socjalistyczne partie, kształtujące europejski model społeczny i rządzące w większości państw od ponad dziesięciu lat, są głównymi ofiarami trwającego od 2008 roku kryzysu finansowego,. Partie te tracą na znaczeniu i przegrywają wybory.
Taylor zauważa, że wielu młodych wyborców – złych z powodu masowego bezrobocia i cięć wydatków socjalnych – przestało wspierać partie lewicowe. Uważają oni, że dziewiętnastowieczny ruch, który skupiał się na walce o lepsze warunki pracy i poprawę poziomu życia ludzi pracy, stracił wiele ze swojej wiarygodności w dojrzałych gospodarkach rozwiniętych. Po prostu drastycznie wzrosły różnice społeczne, wskutek pogłębienia się dysproporcji dochodów w krajach uprzemysłowionych.
Wesprzyj nas już teraz!
– Socjaldemokracja dziś zasadniczo sprowadza się do obrony status quo i zapobiegania najgorszemu – tłumaczy spadek popularności lewicy Olaf Cramme, dyrektor think tanku z Political Network.
Opozycyjna partia socjaldemokratów w Niemczech (SPD ) właśnie odnotowała drugi najgorszy wynik wyborczy od czasów II wojny światowej. Socjaldemokraci stoją teraz przed poważnym dylematem: zdecydować się na udział na nierównych warunkach w „wielkiej koalicji”, kierowanej przez Angelę Merkel, albo pozostać w opozycji i liczyć się z jeszcze większą klęską w kolejnych wyborach.
Partie, których członkowie określają się jako socjaliści lub socjaldemokraci obecnie rządzą w 13 z 28 krajów UE, a w pięciu innych tworzą kolację rządzącą, realizując niepopularną politykę, godzącą w interesy własnego elektoratu.
– To jest bardzo trudny balans – wyjaśnia holenderski premier Helle Thorning–Schmidt. Mówił agencji Reuters: – Zainicjowaliśmy pewne reformy, które są postrzegane jako dość trudne, lecz konieczne. Myślę, że udało nam się znaleźć odpowiednią formułę. Reformy te nie są popularne, ponieważ faktycznie na razie nic nie osiągnęliśmy, ale uczyniliśmy krok we właściwym kierunku.
Austriaccy socjaliści, mimo że wciąż rządzą, stracili znaczne poparcie swoich wyborców w zeszłym miesiącu. Włoska centrolewicowa Partia Demokratyczna, która obecnie przewodzi chwiejnej lewicowo-prawicowej koalicji, straciła część swoich wyborców na rzecz utworzonemu w lutym ruchowi protestu 5-Star. W partii mają miejsce dalsze rozłamy.
Wg Taylera, największą cenę za kryzys płacą socjaldemokratyczne partie w Grecji, Irlandii i Hiszpanii. Stronnictwa te realizują niepopularne programy naprawcze, wymagane przez międzynarodowe instytucje, udzielające kredytów.
W Wielkiej Brytanii Partia Pracy milczy jak zaklęta. Ponosi ona odpowiedzialność za deregulację rynku finansowego, która zakończyła się katastrofą w 2008 r.
Z kolei we Francji, jednym z niewielu krajów, gdzie dominuje centrolewica w parlamencie, socjalistyczny prezydent Francois Hollande jest bardzo niepopularny. Centrolewica obecnie stoi przed poważnym wyzwaniem. Nie jest w stanie zaoferować sensownej perspektywy rozwoju państwa. Lewicowi politycy nie mogą pozwolić sobie na daleko idący interwencjonizm. Wskutek starzenia się społeczeństwa nie mogą utrzymać dotychczasowych świadczeń socjalnych i emerytur.
Tayler zauważa, że na osłabieniu centrolewicy korzystają konserwatywni przywódcy, tacy jak Merkel i premier Szwecji Fredrik Reinfeldt. Zajęli oni stanowisko pośrednie pomiędzy konserwatywnymi wartościami a socjalizmem. Merkel np. zaproponowała tzw. trzecią drogę, podobnie jak zrobili to Tony Blair i Gerhard Schroeder w 1990 i w 2000 r.
Publicysta Reutersa zauważa, że zajęcie bardziej lewicowego stanowiska nie pomoże socjaldemokratom w Europie. Muszą oni wypracować wiarygodną i nowoczesną wizję sprawiedliwości społecznej.
Cramme z Policy Network podpowiada lewicowym politykom, by skupili się na inwestycjach w systemie oświaty, na szkoleniu kadry nauczycielskiej i administracji publicznej. Stamtąd wywodzi się zaplecze partii lewicowych. Pracownicy administracji publicznej i związków zawodowych, walczących w obronie interesów osób, obawiających się prywatyzacji, zawsze silnie wspierali socjaldemokratów.
Źródło; Reuters, AS.