W oświadczeniu, które może mieć ogromny wpływ na politykę regionalną na Bliskim Wschodzie, rzecznik tureckiej partii rządzącej AKP powiedział, że „Kurdowie w Iraku mają prawo do samostanowienia”. Oświadczenie sygnalizuje zmianę w tureckiej polityce. Do niedawna Ankara ostro sprzeciwiała się kurdyjskiej niezależności. Teraz opowiada się za podziałem Iraku.
Przedstawiciele władz tureckich zapowiedzieli, że – jeśli powstanie – uznają niepodległe państwo kurdyjskie w Iraku. Wcześniej swoje poparcie dla dążeń niepodległościowych Kurdów – wbrew Amerykanom – wyraził Izrael, który ma nadzieję, że zaprawieni w bojach Kurdowie stworzą skuteczną zaporę przed szerzeniem się ekstremizmu islamskiego. Kurdowie są rozproszeni w wielu krajach na Bliskim Wschodzie.
Wesprzyj nas już teraz!
Huseyin Celik, rzecznik rządzącej partii AKP powiedział w rozmowie z dziennikarzem „Financial Times” 27 czerwca: – W przeszłości niepodległe państwo kurdyjskie byłoby przyczyną wojny w Turcji, ale nikt nie ma prawa powiedzieć tego teraz.
Celik zarzucił Amerykanom i szyickiemu premierowi Iraku – Nouri al-Maliki – że są winni obecnego kryzysu w Iraku. USA opuszczając kraj w 2011 r. „pozostawili chaos, wdowy i sieroty”.
Turcy do niedawna upierali się, że Kurdowie w Iraku – którzy stworzyli już namiastkę niezależnego państwa w północnej części kraju, bogatej w zasoby ropy – winni podporządkować się rządowi w Bagdadzie. Teraz jednak w związku z postępem dżihadystów z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIS) zmienili zdanie. Władze tureckie uważają, że Kurdowie tureccy wraz z Kurdami z Iraku stworzą strefę buforową skutecznie chroniącą Turcję przed przesiąkaniem radykalnych bojowników. Ankara chce także zabezpieczyć sobie dostęp do ropy naftowej z kurdyjskiego regionu w Iraku.
Turcja i iracki Kurdystan niedawno zawarły 50-letnie porozumienie energetyczne ku wielkiemu rozczarowaniu władz w Bagdadzie. Mimo walk z bojownikami z ISIS zwiększono także wydobycie ropy. Kurdom udało się odzyskać kontrolę nad bogatym w złoża miastem Kirkuk, zwanym „Jerozolimą” kurdyjską. Kirkuk jest w stanie wyprodukować tyle surowca, ile połowa wszystkich eksporterów ropy naftowej w Iraku.
We wtorek Sherko Jawdat, przewodniczący Komitetu Zasobów Naturalnych regionalnych władz Kurdystanu zapowiedział, że ma zamiar ubiegać się o to, by Kurdystan był czwartym największym producentem ropy naftowej w Iraku. – Ropa stała się ważną kartą polityczną w regionie i na całym świecie – powiedział. – Ropa jest kluczem do ekonomicznej niezależności Kurdystanu, która w konsekwencji doprowadzi do politycznej niepodległości – podkreślił.
Syria i Iran od dawna sprzeciwiają się utworzeniu przez Kurdów niepodległego państwa, ale to Turcja stanowiła największą przeszkodą dla dążeń Kurdów, grożąc ewentualną interwencją zbrojną.
Swojego rozczarowania stanowiskiem Turcji nie kryją Amerykanie. Senator Lindsey Graham, wiodący głos w sprawach polityki zagranicznej konserwatystów stwierdził, że „jest zaskoczony” decyzją Turków. Wyraził obawę, że zmiana stanowiska Ankary oznaczać może jedynie większą niestabilność w regionie. Graham dodał, że nigdy nie wierzył w „Plan Bidena”, tzn. możliwość utworzenia stabilnego państwa w Iraku złożonego z Kurdów, sunnitów i szyitów. –Plan Bidena nie miał dla mnie najmniejszego sensu, ponieważ tereny sunnitów są kontrolowane przez ludzi wyrzuconych przez Al-Kaidę, która uznała ich za zbyt radykalnych – przekonywał. Senator wyjaśnił, że jeśli Irak rozpadnie się, Irańczycy przejmą południe kraju, bojownicy z ISIS będą kontrolować tereny sunnickie, a Kurdowie nadal będą się spierać z Turkami. Jego zdaniem Kurdowie nie zadowolą się obszarami jedynie w Iraku. Mniejszości kurdyjskie są w Turcji, Syrii i Iranie. Mogą one chcieć wywołać rebelie w tych krajach, przez co wszystko – jego zdaniem – wymknie się spod kontroli.
Źródło: lignet.com, hufftingtonpost.com, AS.