Socjalistyczna prezydent Chile, Michelle Bachelet, podpisała w styczniu 2015 r. projekt ustawy znoszącej kary za dokonywanie aborcji, która została zakazana w 1989 r. – w ostatnich latach rządu Augusto Pinocheta. Rząd we współpracy z Amnesty International zabiega o przyjęcie ustawy.
Rząd Chile wywiera naciski na Kongres, by przyjął propozycję prezydent Michelle Bachelet, forsującą zniesienie zakazu aborcji, zdając sobie sprawę, że jest w stosunku do niej duża polityczna opozycja, a także głośny sprzeciw chilijskiej hierarchii kościelnej.
Wesprzyj nas już teraz!
Bachelet przyznała, że propozycja ustawy „jest wrażliwym tematem, bo Chile jest krajem zróżnicowanym, gdzie współżyją ze sobą odmienne wrażliwości religijne, filozoficzne i kulturalne”. – Nie jesteśmy zawsze zgodni co do koncepcji życia, ale jako wspólnota nie możemy odejść od idei dobra wspólnego i wspólnych reguł – deklarowała.
Dla socjalistycznego rządu od samego początku jego władzy priorytetem jest „wzmocnienie praw kobiet”, czyli wprowadzenie legalnej aborcji. Dla osiągnięcia tego celu rządzący podjęli współpracę z Amnesty International, która to organizacja wywiera presję na społeczeństwo, by zaakceptowało politykę władz.
Według oświadczenia Amnesty International, „całkowita penalizacja aborcji stwarza klimat obaw i szkodzi opiece lekarskiej kobiet w ciąży, które chcą poddać się aborcji”. Działacze deklarują, iż będą walczyć z tymi zjawiskami. Obecnie całkowity zakaz przerywania ciąży obowiązuje w Salwadorze, Nikaragui, Hondurasie, Surinamie, Haiti i Dominikanie.
FLC