100 tysięcy chińskich cenzorów zatrudnionych przez Partię Komunistyczną pracuje nad ograniczeniem dostępu do treści niepożądanych z punktu widzenia władzy. Ofiarą tej cenzury padają szczególnie organizacje religijne. Jest jednak miejsce w którym cenzura jest łagodniejsza. To Weibo – chiński odpowiednik Twittera. O wiele częściej pojawiają się tam wzmianki o Chrystusie niż o Mao i jego Czerwonej Książeczce.
Wzmianki o aktualnym przywódcy Chin pojawiały się na Weibo 4 miliony razy. Według badań Tea Leaf Nation, słowo „Jezus” pojawiło się ponad 18 milionów razy. Jak zauważa Newsmax jest tak choć chińska prasa codziennie pisze o przywódcy kraju a o Zbawicielu milczy.
Wesprzyj nas już teraz!
Na niekorzyść komunistycznych ideologów wypada także porównanie częstotliwości wyszukiwania Biblii i „Cytatów z Przewodniczącego Mao”. O Biblii użytkownicy Weibo pisali 17 milionów razy, a o „dziele” Mao tylko 60 tysięcy. Termin „chrześcijańskie zgromadzenie” był wspominany 41 milionów razy, podczas gdy „Partia Komunistyczna” – 5,3 mln. Chińska cenzura sięga jednak także na Weibo – odnalezienie informacji o kościołach podziemnych jest niemożliwe.
Źródło: newsmax.com
Mjend