Jeden z czołowych chińskich przywódców ma pomysł na życie dla tamtejszych katolików. Jego zdaniem powinni oni promować socjalizm i chiński patriotyzm przez swoją religijną aktywność. Nie wolno im działać niezależnie od władz Chińskiej Republiki Ludowej. Czy taka wizja czeka także wiernych Rzymowi katolików po ewentualnym porozumieniu chińsko-watykańskim?
Słowa Yu Zhengshenga padły po spotkaniu przedstawicieli oficjalnego chińskiego Kościoła. Obserwowała je Stolica Apostolska. Jak podaje portal Crux Now, mogą one wskazywać także kurs komunistycznych władz względem katolików wiernych papieżowi.
Wesprzyj nas już teraz!
Watykan dąży do porozumienia z Chinami. Jednak jego realizacja może paradoksalnie doprowadzić do schizmy. Yu Zhengsheng, jeden z siedmiu członków stałych chińskiego Politbura stwierdził bowiem, że katolicy powinni działać niezależnie od Rzymu. – Kościół powinien przylgnąć do zasad samorządności i prowadzić sprawy religijne samodzielnie, a także prowadzić wiernych do przestrzegania ścieżki sinizacji religii – powiedział.
Chiński polityk wezwał także katolików do dołączenia do chińskiej wersji socjalizmu. To termin ukuty przez tamtejszych politruków. Oznacza łączenie opresyjnego reżimu z częściową liberalizacją gospodarki.
Rozmowy w sprawie porozumienia watykańsko-chińskiego rozpoczęły się już podczas pontyfikatu Benedykta XVI. Pod koniec minionego roku Watykan wyraził jednak żal z powodu dwóch konsekracji biskupich dokonanych przez hierarchę wyświęconego bez zgody Watykanu.
Obecnie w Chińskiej Republice Ludowej funkcjonują dwa Kościoły. Jeden, rzymsko-katolicki, wierny papieżowi działa w podziemiu. Drugi to tak zwane Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich. Jego „hierarchowie” niekiedy nie posiadają nawet ważnych święceń.
Ewentualne porozumienie chińsko-watykańskie skrytykował były biskup Hong Kongu, kardynał Joseph Zen. Pod koniec listopada potępił on ewentualne porozumienie. Z kolei latem, na swojej stronie kardynał porównał ewentualne porozumienie do Ostpolitik.
„Pierwotnie Ostpolitik była kwestią polityczną. Na tym polu miała jakiś sens, gdyż w tej sferze istnieje pole do pewnych umów, na przykład wymiany zysku ekonomicznego za koncesje polityczne. Ale jakże mamy negocjować z ludźmi rozumiejącymi wyłącznie rządy pieniędzy i siły? Jak możemy sprzedawać jedyną rzecz, jaką posiadamy – władzę duchową. (…) Czyżby więc konfrontacja była jedyną drogą? Ale jak można konfrontacją nazywać postawę owcy odmawiającej stania się pożywieniem wilków?” – pytał wówczas rzymskokatolicki hierarcha.
Źródła: catholicherald.co.uk / oldyosef.hkdavc.com / pch24.pl
mjend