Realia chińskiego społeczeństwa objętego coraz bardziej szczelnym systemem inwigilacji opisał na łamach „Parkietu” Hubert Kozieł. Z publikacji zatytułowanej „1984 w 2020 roku. Rusza system totalnej kontroli miliarda ludzi” wyłania się ponury, iście orwellowski obraz totalitaryzmu wspomaganego najnowocześniejszymi technologiami.
Skoro Orwell, to i nowomowa. Miliony, a według innych źródeł, nawet ponad dwa miliardy kamer będą podstawą sieci zbierania i przetwarzania informacji o obywatelach i przedsiębiorstwach, pod nazwą „systemu zaufania społecznego”.
Wesprzyj nas już teraz!
„W niektórych chińskich miastach systemy rozpoznawania twarzy wychwytują osoby przechodzące na czerwonym świetle, a następnie na wielkich ekranach są wyświetlane wizerunki winowajców, wraz z ich nazwiskami i numerami dowodów osobistych. Technologia dała Komunistycznej Partii Chin możliwość sprawowania kontroli nad społeczeństwem na bezprecedensową skalę. I wiele wskazuje, że stopień tej technologicznej kontroli będzie się jeszcze zwiększać” – pisze autor.
Cenzura w Państwie Środka zajmuje się dzisiaj takimi działaniami jak… wycinanie z internetu obrazków przedstawiających Kubusia Puchatka (z powodu skojarzeń z wizerunkiem prezydenta Xi Jinpinga. To tylko przykład. Państwo stworzyło bowiem mechanizm tresowania Chińczyków. Aby korzystać z usług publicznych i innych koncesjonowanych „dobrodziejstw”, są oni zmuszani do gromadzenia punktów w systemie kredytu (zaufania) społecznego. Powstaje on przy udziale firm informatycznych od 6 lat, a w rozpoczynającym się właśnie roku osiągnie kolejny poziom zaawansowania, obejmując obszar całego kraju.
„Chiny ograniczyły w lipcu 2,56 mln zdyskredytowanym jednostkom możliwość kupowania biletów lotniczych, a 90 tys. jednostkom możliwość kupowania biletów na szybkie koleje” – napisała niedawno kontrolowana przez władze gazeta „Global Times”.
Jak można „podpaść”? Jest na to wiele sposobów, choćby długi, nieprzestrzeganie przepisów, niewłaściwe znajomości, poświęcanie zbyt wiele czasu na niepożądane rozrywki, wchodzenie na niepoprawne witryny w internecie.
– System zaufania społecznego w trybie rzeczywistym, kontroluje prawie miliard ludzi, przebywających i korzystających z jakiegokolwiek urządzenia podłączonego do sieci w Państwie Środka. W ramach owego „zaufania”, każdy możliwy ruch fizyczny, czy w ramach posiadanych urządzeń, z pomocą, czy przy użyciu między sieci, jest stale analizowany – wyjaśnia Kamil Galicki, prezes IKG Technology i ekspert ds. bezpieczeństwa.
System analizuje przepływy finansowe, przemieszczanie się osób, ich zachowanie w sieci, wizerunki. Pozwala to władzom szufladkować ludzi według kategorii (A, B, C, D…).
Wiele mówią dane dotyczące gwałtownego wzrostu liczby kamer śledzących mieszkańców. O ile w 2018 roku szacowano ją na 200 milionów (jedna na 7 osób), to według władz, w ciągu najbliższych 12 miesięcy ma ich działać ponad trzykrotnie więcej. Brytyjski portal Comparitech szacuje jednak tę liczbę na aż 2,29 miliarda kamer przemysłowych. Oznacza to, że w tak ludnym kraju na jednego mieszkańca przypadać będzie dwoje czujnych „oczu”.
Nie można zapominać o nieocenionej z punktu widzenia władz inwigilacyjnej roli smartfonów. Od miesiąca każdy kupujący takie urządzenie musi poddać się skanowaniu twarzy.
„Scany zasilają bazę danych Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, które ma ambicję rozpoznawać, za pomocą systemu wdrażanego od 2015 r. wspólnie z firmą Isvision, w ciągu kilku sekund wizerunek każdego z 1,3 mld mieszkańców Państwa Środka” – czytamy w tekście.
– Dziś w Państwie Środka, złożonym z około 56 mniejszości etnicznych, chodzi o całkowitą tzw. edukację. Oczywiście w praktyce nic nie mającą z edukacją w europejskim znanym pojęciu. Chodzi o całkowite poddanie się, złamanie jednostki. Każda jednostka ma zostać zaprogramowana wedle systemu opartego na określonym algorytmie, gdzie system monitoruje wszystkich za pomocą owego „techno totalitaryzmu” – opisuje Galicki.
Źródło: „Parkiet”/cyfrowa.rp.pl
RoM