23 sierpnia 2021

Chiny zezwalają na trójkę dzieci. Co na to książę Harry i księżna Meghan? [OPINIA]

(Książę Harry, księżna Meghan i „arcybiskup” Desmond Tutu / Źródło: Backgrid USA / Forum)

Jak pokazuje aktualna recepcja „dogmatów” ekologicznych, historia zatacza nieraz koła, po których trudno połapać się, kto jest kim w światowym układzie idei… I tak jeszcze do niedawna pozostałości pro-rodzinnych wartości mogliśmy się doszukiwać prędzej w brytyjskiej rodzinie królewskiej niż w komunistycznych Chinach, ale historia – jak to historia – lubi zaskakiwać…

Podczas gdy Chińska Republika Ludowa (której obywatele stanowią już bez mała siódmą część populacji świata) wdraża nowy „projekt demograficzny”, prominentni przedstawiciele okręgu dawnej cywilizacji zachodniej prześcigają się we wdrażaniu „ideałów” depopulacyjnych. I nie chodzi tu bynajmniej o „teorie spiskowe” na temat szczepionek, lecz o tajemnice książęcej alkowy, w których arkana zechcieli wprowadzić opinię publiczną sami Harry i Meghan.

Głośno było jakiś czas temu na temat nagrody, jaką ekologiczna organizacja Population Matters przyznała parze książęcej za ich publiczną deklarację o zaniechaniu dalszej prokreacji przez wzgląd na ochronę planety. „Deklarując publicznie zamiar ograniczenia swojej rodziny do dwóch potomków, książę i księżna Sussex pomagają zapewnić lepszą przyszłość swoim dzieciom i stanowią wzór dla innych rodzin. Mniejsza rodzina zmniejsza nasz wpływ na Ziemi i zapewnia większą szansę wszystkim naszym dzieciom, wnukom, a także przyszłym pokoleniom na życie na zdrowej planecie. Pochwalamy księcia i księżną za podjęcie tej świadomej decyzji i za potwierdzenie, że mniejsza rodzina to także szczęśliwa rodzina” – uzasadniał rzecznik organizacji.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Dziecko… „śladem węglowym”?

Zresztą, nic w tym nowego, bo już w roku 2019 dowiedzieliśmy się z rozmowy księcia Harry’ego z magazynem Vogue, jakie są zapatrywania jego i jego małżonki na kwestię posiadania większej ilości potomstwa. Powołanie dziecka na świat ma być w ich mniemaniu sprowadzeniem na biedną planetę Ziemię kolejnego… śladu węglowego.

Żeby nie sprawić wrażenia, iż ów „ślad węglowy” jest li tylko chwytem retorycznym użytym dla usprawiedliwienia skromnych planów prokreacyjnych, sięgnijmy do badań przeprowadzonych na szwedzkim Uniwersytecie w Lund. Wyniki badań miały być bodźcem do ograniczenia ludzkiej populacji, a wykazały one, że rok życia naszej małej pociechy powoduje emisję dwutlenku węgla odpowiadającą… 24 latom użytkowania samochodu.

Szwedzkie badaczki wymieniły trzy elementy mające „zbawić” środowisko: rezygnacja z samochodów, unikanie lotów samolotem, dieta wegańska i ograniczenie ilości dzieci. Za najbardziej dalekosiężny, ale też najbardziej wydajny środek uznano oczywiście ten ostatni. Wszak, jak się dowiadujemy, zaniechanie wydania dziecka na świat zaoszczędzi planecie około 58 ton dwutlenku węgla.

 

Komunistyczna Partia Chin przodowniczką w dziedzinie wzrostu demograficznego?

Podczas gdy takie teorie kwitną na europejskim gruncie, w Państwie Środka, jak donosi BBC, formę oficjalnego prawa przybrała właśnie zachęta do posiadania „aż” trzech dzieci. Podczas piątkowego Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych spełniono tym samym majową obietnicę, iż komunistyczny rząd „pozwoli” chińskim parom przekroczyć dotychczasowy limit dwójki dzieci.

Partyjni towarzysze zadecydowali o wprowadzeniu całego programu polityki demograficznej, wedle którego nie tylko znosi się uciążliwe kary za pozalimitowe posiadanie dzieci, ale także uchwala, jak czytamy w BBC, „zachęcanie samorządów do oferowania urlopów rodzicielskich, zwiększanie praw pracowniczych kobiet; oraz poprawę infrastruktury opieki nad dziećmi”.

Nowe przepisy stanowią odpowiedź na wskaźniki demograficzne, wedle których chińska populacja zaczęła przechodzić do defensywy. Na fali tego zjawiska już w 2016 roku porzucono politykę jednego dziecka, w ciągu kilku lat przechodząc do zwiększenia limitu do aż trzech.

Tak więc historia zatacza koło – dwójka limitowanych książęcych potomków otrzymała już znak krzyża od „arcybiskupa” Desmonda Tutu, który niedawno udzielił też ojcowskiego błogosławieństwa swojej córce wchodzącej w homoseksualne „małżeństwo”, podczas gdy w kraju, gdzie trwają bezwzględne prześladowania chrześcijan, władze – chcąc, nie chcąc – zdają się realizować postulat: „mnóżcie się, i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną”… jakkolwiek to brzmi i jakąkolwiek ocenę za sobą pociąga…

Filip Obara

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij