28 listopada 2012

„Bez dopłat nie ma chleba” – napisał na swoim blogu poseł Parlamentu Europejskiego Janusz Wojciechowski i stwierdził, że musimy bronić dopłat, niczym niepodległości. Była to polemika z Piotrem Zarembą, który zauważył, że należałoby zlikwidować dopłaty do rolnictwa, a polski rolnik poradzi sobie bez nich lepiej niż francuski.

 

W dyskusję włączył się również Robert Gwiazdowski, który zauważył, że „chleb nie bierze z dopłat, ale z mąki”. To krótkie stwierdzenie „więcej wyjaśnia, niż mówi”, ponieważ wskazuje, co jest ważniejsze – wolna gospodarka, w której możliwa jest produkcja chleba z mąki, czy też rządowe dopłaty, które nie biorą się znikąd i przynoszą w efekcie więcej szkody, niż pożytku.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Janusz Wojciechowski rozpatruje sprawę z punktu widzenia „wielkich koncernów handlowych”, które byłyby jedynymi beneficjentami niesubsydiowanej produkcji rolnej, ponieważ importowałyby wówczas coraz droższą żywność do coraz bardziej głodnej Europy. Nie kupują jednak przecież tej żywności w Afryce. „Rolnictwo europejskie nie  jest już chronione przed zalewem importu, a jedynym dla niego wsparciem stają się właśnie dopłaty” – ubolewa poseł do PE.

 

Robert Gwiazdowski zwrócił uwagę na następującą rzecz: „co by rolnicy powiedzieli na podwyższenie ceł na kupowane przez nich samochody, telewizory, telefony, buty czy ubrania? Zapałali by oburzeniem, że musza płacić więcej, czy może uznaliby, że ochrona celna należy się wszystkim unijnym producentom?”. Poseł Wojciechowski uważa, że polscy i francuscy rolnicy nie przetrwaliby bez dopłat, nie byliby bowiem w stanie podołać wysokim kosztom uprawy ziemi.

 

W tym miejscu należy się zatrzymać i spróbować raz jeszcze ukazać pewną zależność tym, którzy jej nie dostrzegają. Powstają dwa proste pytania: dlaczego uprawa ziemi jest kosztowna oraz skąd biorą się dopłaty dla rolników? Odpowiedź na pierwsze pytanie sprowadza się do roli, a precyzyjniej ciężaru, jakim są dla podatników, w tym rolników, podatki. Należałoby się zastanowić, czy właśnie one nie sprawiają, że koszt uprawy ziemi jest tak duży. Po wtóre, rząd, by komuś dać, w pierwszej kolejności musi komu innemu zabrać, sam bowiem niczego nie produkuje. Środki czerpie zatem z naszych kieszeni, czyli z podatków. Interwencjonizm i regulacje państwowe oznaczają większe podatki, czyli większy koszt uprawy ziemi, dostawy płodów rolnych do punktów zbytu, ich sprzedaży, itd. … .

 

Przykładem tego, jakie skutki przynoszą państwowe regulacje a rynkach rolnych, jest rynek cukru. Po 2006 roku w ramach „Wspólnej Polityki Cukrowej” Polsce zmniejszono kwoty produkcyjne z 2 mln do 1,4 mln ton. Właśnie po to, żeby cukier był droższy i jego producentom żyło się lepiej. Na skutek tego, likwidacji uległa prawie połowa cukrowni, o ponad połowę zmniejszyła się ilość plantatorów i areał upraw buraka cukrowego. W efekcie z eksportera staliśmy się importerem cukru. Co ciekawe, produkcja cukru w UE zaspokaja jedynie 80% zapotrzebowania. A mimo to utrzymywane są wysokie cła importowe. Ceny więc rosną – w Polsce w ciągu ostatnich 5 lat o prawie 60%. W konsekwencji spada rentowność firm przetwarzających cukier.

 

Parafrazując zatem posła Wojciechowskiego, bez dopłat nie będzie cukru. Jest to prawda, jeżeli weźmiemy pod uwagę przyczynę tego stanu rzeczy, czyli właśnie dopłaty i regulacje. Plan zniesienia kwot produkcyjnych miałby być zrekompensowany, by nie powiedzieć, osłodzony, takimi działaniami, jak dopłaty do prywatnego przechowywania cukru, pisemne umowy między unijnymi plantatorami buraków cukrowych i trzciny cukrowej a unijnymi przedsiębiorcami cukrowniczymi, eksport do krajów trzecich, uszlachetnianie czynne, środki wyjątkowe i wzmocnienie powiązań w łańcuchu marketingowym.

 

Nie byłoby problemu z niedoborem cukru i jego rosnącymi cenami, gdyby nie państwo i Unia Europejska. Najpierw tworzą one problemy, a później bohatersko je rozwiązują (jak mówi powiedzenie o pewnym ustroju, który wcale nie umarł śmiercią naturalną), chcąc pokazać, jak bardzo są potrzebne, by ludziom żyło się dostatniej.

 

Tomasz Tokarski

 

Źródło:gwiazdowski.blogbank.pl, januszwojciechowski.blog.onet.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 251 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram