Czy Leon XIV to naprawdę Franciszek II? Takie pytanie stawia Tomasz Rowiński na swoim youtube’owym kanale. Jak wskazuje, z jednej strony są takie głosy, jak moje, które – jak mówi publicysta – sytuują Leona jako konsekwentnego Bergoglianistę; z drugiej takie, jak o. Dariusza Kowalczyka, które wskazują raczej na chrystocentryzm i umiarkowanie nowego papieża.
Tomasz Rowiński wskazuje, że póki co nie ma zbyt wielu źródeł do oceny pontyfikatu Leona, oprócz źródeł sprzed pontyfikatu. Nie podzielam tego punktu widzenia, a to z dwóch przyczyn.
Po pierwsze, źródła sprzed pontyfikatu, jakkolwiek nieliczne, są istotne. To zwłaszcza trzy źródła: 1) wypowiedź Roberta Prevosta pozytywnie oceniająca różnorodność ws. błogosławienia par tej samej płci po „Fiducia supplicans”; 2) przylgnięcie przez Roberta Prevosta do koncepcji „bezszwowej szaty”, którą głoszą sprzyjający Demokratom liberalni duchowni w USA; 3) polityka personalna Watykanu w okresie 04.2023-04.2025, kiedy Robert Prevost był prefektem Dykasterii ds. Biskupów.
Wesprzyj nas już teraz!
Podczas gdy 3) jest dość wątpliwe, bo nie wiadomo, które decyzje podejmował Prevost, a które Franciszek, to 1) i 2) są bardzo ważne. Zwłaszcza dlatego, że… zostały już potwierdzone przez Leona.
Tu przechodzę do kluczowej kwestii: po początkowych miesiącach „wielkiego milczenia”, mamy już cały szereg wypowiedzi i działań Leona, które można oceniać. Wymienię tylko część z nich, w największym możliwym skrócie:
A) akceptacja tęczowej pielgrzymki Tenda di Gionata do Bazyliki św. Piotra;
B) ponowna pozytywna ocena „Fiducia supplicans”;
C) sugestia, że nauczanie nt. par tej samej płci mogłoby się kiedyś zmienić;
D) sugestia, że nauczanie nt. diakonatu kobiet mogłoby się kiedyś zmienić;
E) poparcie dla koncepcji „bezszwowej szaty” ws. proaborcyjnego senatora Dicka Durbina;
F) film z modlitwami na październik, który afirmował relatywistyczny kurs w dialogu międzyreligijnym Franciszka.
Warto podkreślić, że A) i B) mają odniesienie do przepapieskiego 1), natomiast E) do 2). Innymi słowy, widoczna jest kontynuacja poglądów i stąd podstawa do wstępnej oceny charakteru obecnego pontyfikatu staje się całkiem solidna, choć oczywiście z racji chronologicznych brakuje jej jeszcze pewności wystarczającej dla dobitniejszych sądów kategoryzujących.
Na korzyść Leona przemawia fakt, że w dokumentach jest jak dotąd znacznie mniej liberalny, niż w wypowiedziach. Można zatem zakładać, że choć osobiście ma skłonności do liberalizmu, to jest w stanie je powściągnąć gwoli dobra Kościoła. Krótko – jako papież potrafiłby działać jak papież, a nie jak człowiek prywatny.
Całkowicie zgadzam się za to z Tomaszem Rowińskim ws. jednego z możliwych scenariuszy: anglikanizacji katolicyzmu, czyli postępującej decentralizacji doktrynalnej, moralnej, duszpasterskiej i dyscyplinarnej. Moim zdaniem dokładnie taką drogą Leon zmierza; co nie oznacza oczywiście, że nie może zmienić kierunku.
Może; póki co jednak oceniam to, co stało się dotąd – a wypowiedzi i działania sugerują spokojną kontynuację liberalnego kursu epoki Bergoglianizmu. Oby w najbliższych tygodniach, miesiącach i latach okazało się, że taka ocena mogła być formułowana tylko chwilowo, a wkrótce to liberałowie będą nieustannie narzekać na nazbyt ich zdaniem tradycyjnego papieża.
Paweł Chmielewski