Dzisiaj

Chmielewski: Niemcy. Estabilishment trzyma się mocno

Niemieckie wybory przyniosły oczekiwaną przez wielu stabilność. Chadek Friedrich Merz może utworzyć rząd z socjaldemokartyczną SPD. Dzięki temu rząd będzie sprawny, choć głównych problemów – nie rozwiąże. AfD odniosła oczywisty sukces, choć zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Od poniedziałku rano wiadomo już, kto utworzy nowy rząd w RFN. Chadecka CDU/CSU oraz socjaldemokratyczna SPD dysponują większością głosów. Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by wrócić do dobrze znanego Niemcom modelu tak zwanej „wielkiej koalicji” (GroKo). W tej formule Niemcami przez długie lata rządziła Angela Merkel, za wyjątkiem lat 2009-2013 kiedy zbudowała rząd z liberalną FDP.

Wynik wyborów to dla Friedriecha Merza wielkie wytchnienie. Sondaże exit poll sugerowały, że sojusz z SPD może nie wystarczyć i będzie musiał dobrać sobie jeszcze trzeciego partnera, Zielonych. Taka układanka byłaby bardzo trudna, a rząd niestabilny. Na szczęście dla szefa CDU udało się tego uniknąć. Chadecy otrzymali 28,5 proc. głosów, a SPD – 16,4. Daje to 328 mandatów w Bundestagu – 12 więcej, niż wymagana większość minimalna.

Wesprzyj nas już teraz!

Merz będzie miał silniejszą pozycję niż Olaf Scholz, który ostatnie cztery lata musiał rządzić razem z Zielonymi i FDP. Pozwoli mu to na realizację przynajmniej części obietnic wyborczych. Na stole leży wiele trudnych tematów. Polityka migracyjna, reforma Bundeswehry z ewentualnym przywróceniem poboru, ograniczenie szkodliwości Zielonego Ładu, poprawa sytuacji mieszkaniowej poprzez obniżkę wysokości czynszów… Do tego dochodzi polityka międzynarodowa. Merza czeka najprawdopodobniej wypracowanie porozumienia z Federacją Rosyjską, być może również w sprawie surowców energetycznych. Zadań jest dużo, ale współpracując z SPD kanclerz będzie mógł na poważnie je realizować.

Problem polega na tym, że najważniejszych kwestii wewnętrznych Merz… raczej nie rozwiąże. Ze względu na ograniczenia prawne nie będzie masowo deportować imigrantów. Sytuacja gospodarcza Republiki Federalnej jest trudna, ale przyczyny tego są na tyle złożone, że bez radykalnych kroków nie da się jej poprawić. Radykalne kroki krótkoterminowo przynoszą zwykle pogorszenie problemów, a na to Merz nie może i nie chce się zdecydować. Nie może – bo nie pozwoli mu partner koalicyjny, SPD. Nie chce – bo czuje na plecach oddech Alternatywy dla Niemiec. W efekcie będzie prowadzić politykę zachowawczych reform, co nie zmieni zasadniczo sytuacji wewnętrznej. Wielu uważa, że doprowadzi to do pogłębienia kryzysu i sprawi, że za cztery lata AfD urośnie jeszcze bardziej. To możliwe, choć siła niemieckiego estabilishmentu medialnego jest na tyle duża, że ten wzrost może być kontrolowany. Merz i SPD zrobią wszystko co możliwe, by utrzymać władzę i w 2029 roku powtórzyć tegoroczny scenariusz.

Co z Alternatywą? Partia Alice Weidel otrzymała 20,8 proc. głosów. Względem poprzednich wyborów to ogromny, bo aż dwukrotny wzrost – o 10,4 punktów procentowych. W ostatnich tygodniach sondaże dawały jej AfD nieco więcej – od 21 do nawet 23 procent. To oznacza, że choć ugrupowanie nie może narzekać, jest zawiedzione. Alternatywa liczyła, że odbierze CDU tak wiele głosów, iż chadecy nie będą mogli rządzić z SPD. Zmuszeni do włączenia jeszcze Zielonych byliby słabi i wtedy za cztery lata AfD mogłaby mocno zyskać. Teraz to zadanie jest utrudnione.

Ciekawe też, że całkowitą klęskę poniósł… Elon Musk. Amerykański multimiliarder włączył się w niemiecką kampanię wyborczą w grudniu 2023 roku. Publikował na „X” wiele wpisów wychwalających Alternatywę. Zamieścił panegiryczny artykuł o Alice Weidel na łamach „Die Welt”. Przeprowadził z nią długi (i bardzo nudny) wywiad na swojej platformie. Wziął zdalny udział w konwencji Alternatywy. Później do tej ofensywy włączyli się też inni Amerykanie – wiceprezydent J. D. Vance i wreszcie sam Donald Trump. Wszystko na nic. AfD osiągnęła poparcie na poziomie 20 proc. już we wrześniu ubiegłego roku. Po prostu je utrzymała. Można oczywiście argumentować, że gdyby nie działania Muska i innych Amerykanów to poparcie nawet by spadło, ale na taką tezę dowodów nie ma. Widać tylko jedno: szefowi „X” nie udało się poprawić wyniku Alternatywy.

Mocno poobijane z wyborów wychodzą SPD i Zieloni. Partia Olafa Scholza straciła 9,3 proc. głosów, Zieloni – 3,1. Klęska socjaldemokratów, którzy wejdą do rządu, jest jednak kontrolowana. Jeżeli partia wyłoni nowego i sprawnego lidera, może odrobić straty wizerunkowe i za cztery lata nawet poprawić swój wynik. Zieloni będą mieć pod górkę. Moda na ich pomysły po prostu się skończyła. Partia ma twardy elektorat, ale trudno będzie wyjść jej poza niego. W sytuacji, w której ludziom po prostu brakuje pieniędzy na rachunki, propozycje skutkujące dalszymi podwyżkami cen energii nie będą zbyt chwytliwe.

Największym przegranym są liberałowie z FDP. Otrzymali zaledwie 4,3 proc. głosów, tracąc aż 7,1 punktów procentowych. Nie przekroczyli progu wyborczego i nie weszli do Bundestagu. Szef FDP Christian Lindner został przez Niemców uznany za głównego winowajcę rozpadu poprzedniej koalicji rządowej i partię spotkała kara. Ugrupowanie musi teraz wymyślić się na nowo. Nie będzie to proste, bo charakterystycznymi dla FDP tematami wolności gospodarczej gra coraz sprawniej również Alternatywa dla Niemiec. Kolejne cztery lata liberałowie spędzą na walce o to, by w 2029 roku mieć chociaż 5 procent.

Dużą sensacją jest wynik postkomunistycznej Lewicy oraz socjalistycznego Związku Sahry Wagenknecht (BSW). Jeszcze kilka tygodni temu sondaże były jasne: BSW wejdzie do Bundestagu, a Lewica będzie walczyć o przetrwanie. Tymczasem w końcówce kampanii Lewica dokonała niemożliwego. Udało jej się przeprowadzić skuteczną i ciekawą kampanię w internecie, stawiając na coraz bardziej chwytliwe dziś tematy pauperyzacji społeczeństwa. W efekcie postkomuniści otrzymali aż 8,8 proc. głosów. Tymczasem partia Wagenknecht przegrała. Do przekroczenia progu wyborczego zabrakło jej 14 tysięcy głosów – z wynikiem 4,97 proc. będzie musiała zadowolić się rolą opozycji pozaparlamentarnej. Dla jej liderki to szczególnie bolesne, bo w ubiegłym roku… opuściła Lewicę, twierdząc, że partia ta zdradziła swoje ideały. Założyła BSW teoretycznie po to, by zająć jej miejsce. To się nie udało.

W sumie zatem w polityce wewnętrznej coś się ruszy, jakkolwiek trzęsienia ziemi – nie będzie. Nas interesuje szczególnie polityka europejska i międzynarodowa Niemiec. Dzięki lepszej pozycji Merza niż Scholza, Niemcy mogą grać w Unii Europejskiej nieco skuteczniej, na przykład w kwestii umowy Mercosur. Na płaszczyźnie międzynarodowej polityka Niemiec będzie w jakiejś mierze funkcją polityki amerykańskiej. Jeżeli Waszyngton dopnie „dealu” z Moskwą, Berlin spróbuje zrobić to samo.
Można wątpić, czy rząd Donalda Tuska będzie w stanie poradzić sobie z wyzwaniami, które stworzy nowa rzeczywistość polityczna za Odrą.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Nie zwalniamy w walce o katolicką Polskę! Wesprzyj PCh24.pl w 2025 roku i broń razem z nami cywilizacji chrześcijańskiej!

mamy: 83 795 zł cel: 500 000 zł
17%
wybierz kwotę:
Wspieram