Rewolucja dopiero się zaczyna. Idee, które potępiał w encyklikach Jan Paweł II idąc za Tradycją Kościoła, dziś znajdują się w dokumentach watykańskich. Na gruncie „doktryny Franciszka” dochodzi do najbardziej ekstremalnych ekscesów duszpasterskich. Skąd wzięły się te błędy i jakie będą ich skutki dla Polski, mówił red. Paweł Chmielewski w Collegium Intermarium.
W konferencji zorganizowanej przez Collegium Intermarium „Przywrócić Veritatis splendor” brał udział redaktor PCh24.pl, Paweł Chmielewski. Podczas podsumowującej konferencję dyskusji prelegentów wskazał między innymi na konieczność jak najpoważniejszego potraktowania błędów, które pojawiają się w dokumentach watykańskich. Przestrzegł przed zadowalaniem się obecnym status quo w Polsce, który może się wydawać uspokajający. Rewolucja dopiero się zaczyna, podkreślił red. Chmielewski.
– Dynamika rewolucji polega na tym, że najpierw pojawiają się pewne idee w dokumentach, a następnie schodzą w dół. To, że póki co są w Polsce kapłani dobrze uformowani, to nie jest stan, który się nie zmieni. Dokumenty synodalne mówią wprost, że wszyscy w Kościele będą formowani synodalnie. Są konkretne narzędzia do tego formowania, w seminariach i nie tylko. To się będzie zmieniać – powiedział.
Wesprzyj nas już teraz!
– W IV wieku herezjarcha Ariusz wystąpił ze swoją – ktoś powie – marginalną ideą w marginalnym kościele. Można byłoby go zignorować, przecież wszyscy wierzą normalnie, nie przejmujmy się tym. Kilkadziesiąt lat później połowa świata chrześcijańskiego była pogrążona w herezji. Nie wolno bagatelizować chaosu, który znajduje się w dokumentach nauczycielskich Stolicy Apostolskiej. Z perspektywy rewolucjonistów ten proces schodzenia w dół jest zadaniem na lata. Być może w Polsce nie będziemy widzieć jeszcze efektów tego procesu przez kilka najbliższych lat, ale to przyjdzie. Zostaną dobrani odpowiedni do realizacji tego planu biskupi, biskupi dobiorą sobie odpowiednich kapłanów. Nie będzie już łatwej możliwości znalezienia księdza, który powie o doktrynie kościoła; łatwiej będzie natrafić na takich, którzy przedstawią doktrynę w ujęciu rewolucyjnym – dodał.
W swoim wystąpieniu red. Chmielewski zwrócił uwagę na trwałość błędu autonomii moralnej. Jak powiedział, błąd ten ma swoje zasadnicze źródło w koncepcji Immanuela Kanta; został wprowadzony do teologii katolickiej w latach 60. i 70. XX wieku. Fundamentalną pracą z tego zakresu jest książka „Autonome Moral und christlicher Glaube” ks. prof. Alfonsa Auera, który był nauczycielem kardynała Waltera Kaspera – nieformalnego autora Amoris laetitia.
Autonomia moralna, mówił Chmielewski, polega na odrzucaniu nakazów pochodzących „z zewnątrz” – nie można przyjąć żadnego odgórnie danego Bożego Prawa; trzeba samemu decydować, co jest dla każdego dobrem i złem. Błąd autonomii moralnej uzewnętrznił się w dyskusjach wokół Humanae vitae.
Chmielewski zacytował dokumenty episkopatów Niemiec, Austrii oraz Kanady z 1968 roku, które podważały nauczanie św. Pawła VI, stawiając na pierwszym miejscu indywidualną decyzję sumienia wiernego, jakoby zdolnego do tego, by odrzucić naukę papieską. Właśnie w tym kontekście, mówił, powstała encyklika Veritatis splendor. Niestety, nawet po 1993 roku błąd autonomii moralnej nie został zatrzymany – rozprzestrzeniał się w Kościele dalej, a papieże św. Jan Paweł II oraz Benedykt XVI nie chcieli albo nie potrafili tego rozwoju zablokować. Od 2013 roku autonomia moralna jest swoistym nowym paradygmatem w Kościele.
Paweł Chmielewski wskazał na cały szereg decyzji biskupów z różnych krajów świata, którzy wdrażają w życie zasady autonomii moralnej. Bazują przede wszystkim na adhortacji Franciszka Amoris laetitia z 2016 roku, która przeciwstawia sobie z jednej strony normy ogólne prawa Kościoła – praktyce i konkretowi życia. Taki błąd potępiał w Veritatis splendor św. Jan Paweł II. Dziś jednak na gruncie Amoris laetitia dopuszcza się do Komunii świętej rozwodników, ale również protestantów; błogosławi się związki homoseksualne, relatywizuje zbrodnie aborcji (Komunia dla aborcjonistów), dopuszcza antykoncepcję i tak dalej.
Red. Chmielewski zacytował słowa prof. Josefa Seiferta, który w 2016 roku określił Amoris laetitia mianem „teologiczno-moralnej bomby”, wskazując, że jeżeli uzna się uprawnienie człowieka do przekraczania normy ogólnej w jednej sprawie, to automatycznie można zrobić to samo w innych sprawach. Stąd choć w Amoris laetitia pozornie chodziło „tylko” o Komunię świętą dla rozwodników, w istocie można na jej gruncie wydawać zgodę na przekraczania prawa Bożego w wielu innych sprawach.
Wystąpienie red. Pawła Chmielewskiego od 03:32:10
Pach