Z roku na rok miasta Europy Zachodniej przed Bożym Narodzeniem zdobi coraz mniej dekoracji. Powody takiego stanu rzeczy nie są bynajmniej natury tylko finansowej. W tym roku w świątecznym dekorowaniu miast coraz wyraźniej karty rozdaje muzułmańska mniejszość.
Niektóre zachodnie miasta stały się zakładnikami poprawności polityczno-religijnej. Od jakiegoś czasu na jarmarkach bożonarodzeniowych słowa „świąteczny” czy „bożonarodzeniowy” są zamieniane przez „zimowy” i „wesoły”. Przykłady podobnych „innowacji” możemy mnożyć.
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwsze zaczęły pojawiać się pod koniec lat 90. W roku 1998 Rada Miasta Birmingham zakazała urzędnikom klasycznych pozdrowień świątecznych z nawiązującym do Pana Jezusa rzeczownikiem „Christmas”. Zastąpiły je tzw. „życzenia sezonowe”.
Nieco później na przyciągających miliony jarmarkach bożonarodzeniowych w Niemczech i Austrii zakazano ukazywania postaci Św. Mikołaja. W roku 2012 na brukselskim Grand Place stanęła tzw. tolerancyjna choinka z szaro-fioletowych figur geometrycznych. Swym wyglądem miała nie drażnić muzułmanów.
Rok później władze jednej z berlińskich dzielnic zwróciły się do mieszkańców, aby nie świętowali na ulicach, a w czasie świąt zostali w domach. W ten sposób nie sprawialiby przykrości muzułmanom.
W Szwecji w tym roku po raz pierwszy od lat nie ma tradycyjnych świątecznych dekoracji oświetleniowych. Tłumaczenie, jaki jest tego powód, mało kogo przekonuje. Ponoć słupy oświetleniowe i drogowe nie są przeznaczone do tego, by unieść „ciężar dekoracji bożonarodzeniowych”. W poprzednich latach jednak uniosły. Dziś tylko bardzo naiwny uwierzy, że decyzja ta nie ma związku ze zmianą „krajobrazu etnicznego” szwedzkich miast.
Źródło „BBC”, „The Guardian”
ChS