Muzułmanie, którzy porzucili islam i przyjęli chrzest, to prawdziwy skarb. Kościół powinien troszczyć się o nich w sposób szczególny, gdyż dają oni wielkie świadectwo wiary w Chrystusa Zmartwychwstałego. Także przez swoje cierpienie – mówi ksiądz Guy Pagès, francuski duszpasterz i ewangelizator, w rozmowie z Mateuszem Ziomberem.
Księdza posługa polega na niesieniu muzułmanom światła Ewangelii. Z jakimi reakcjami spotyka się Ksiądz najczęściej?
Wesprzyj nas już teraz!
− Większość muzułmanów nie wie, co to islam, za to wszyscy zostali wychowani w nienawiści do wiary chrześcijańskiej, postrzeganej jako jedyny niewybaczalny grzech (Koran 4, 48). A to oznacza, że ich reakcje rozciągają się od odmowy wszelkiej dyskusji, aż po próbę usprawiedliwienia islamu w przekonaniu, że islam jest religią pokoju, a Mahomet był najlepszym z ludzi. Zdarza się też, że muzułmanie, którzy uniknęli wszechobecnej dziś islamskiej indoktrynacji, przyjmują taką rozmowę z prawdziwie nadprzyrodzoną radością. Podobnie jest w przypadku tych muzułmanów, którzy prezentują krytyczną, często zresztą ukrywaną, postawę wobec islamu.
Ogólnie muzułmanie, którzy się nawrócili, nie wdawali się w dyskusję. Znaleźli jedno z moich nagrań, poznali Prawdę i pozwolili się jej przekonać, aż w końcu postanowili porzucić islam. Inni muzułmanie, którzy chcą debatować na temat religii, zazwyczaj chcą się umocnić we własnym niedowiarstwie. Zachowują się arogancko i pogardliwie, a bywa też, że i obraźliwie. Wiedząc, jaką otrzymali edukację, znoszę takie zachowanie. Czasem zdarza się, iż wskutek rozmowy ich postawa ulega zmianie. Nie odmawiam dyskusji, o ile dostrzegam u rozmówcy chociaż odrobinę pokory, bo to cnota stanowiąca konieczny warunek życia duchowego.
Jeśli po jednej, dwóch lub trzech odpowiedziach mój rozmówca nie potrafi docenić prawdy, lecz ciągle upiera się przy swoim zdaniu, zadając bez końca nowe pytania w celu znalezienia pożądanego ostatecznego kontrargumentu, stosuję wtedy radę świętego Pawła, aby zakończyć taką rozmowę (Tt 3, 9–11). Na pożegnanie pozostawiam zdanie, które podsumowuje mój apostolat wśród muzułmanów: Kto może przybyć po Chrystusie, jeśli nie Antychryst?
W jaki sposób rozmawia Ksiądz z muzułmanami o islamie i chrześcijaństwie?
− Muzułmanin, któremu stawia się pytania o Koran, o źródło jego wiary, pragnie udzielić logicznej i jasnej odpowiedzi. Chce dowieść prawdziwości swojej religii i być może przekonać rozmówcę do przejścia na islam. Tymczasem początek refleksji nad Koranem stanowi początek końca jego muzułmańskiego życia. Moja metoda polega na pokazywaniu różnic między chrześcijaństwem i islamem w tych kwestiach, w których zarówno wielu chrześcijan, jak i muzułmanów, stara się znaleźć jakieś punkty wspólne. Muzułmanom chodzi w tym przypadku o to, aby uczynić islam przyjaźniejszym dla niemuzułmanów; a chrześcijanie uwalniają się w ten sposób od obowiązku polegającego na przepędzaniu wilków zagrażających owczarni.
Wychodzę z zasady przyjętej przez świętego Pawła: Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem lub wierzącego z niewiernym? (2 Kor 6, 14–15).
Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście – niech będzie przeklęty! (Ga 1, 8–9).
Święty Jan zdefiniował Antychrysta w ten sposób: Ten właśnie jest Antychrystem, który nie uznaje Ojca i Syna (1 J 2, 22), a islam chełpi się dokładnie tym, że odrzuca wiarę w Ojca i Syna: Allach nie zrodził i nie został zrodzony (Koran 112, 3). To racja bytu tej religii. Toteż prawdziwą usługą oddaną muzułmanom jest uświadomienie im, że zostali zwiedzeni przez islam i że Allach nie może być prawdziwym Bogiem. Ich odruchową reakcją jest wtedy stwierdzenie: To nie jest możliwe!, na co należy odpowiedzieć, że skoro Mahomet w odróżnieniu od Jezusa (Mt 16, 18–19) nie przekazał nikomu swojego autorytetu, nikt więc nie może dzisiaj w sposób uprawniony mówić w imieniu Allacha…
Francuscy muzułmanie są zainteresowani rozmową o ich religii?
− Islam nie uznaje innego tworu politycznego poza ummą: wspólnotą muzułmańską, której granice przenikają wszelkie inne granice. Przekonany do swej religii muzułmanin żywi wyłącznie pogardę dla wszystkiego, co niemuzułmańskie – w szczególności zaś wobec wiary chrześcijańskiej. Ci spośród nich, którzy nie są jeszcze całkowicie zindoktrynowani, mogą z różnych powodów interesować się chrześcijaństwem, ale robią to w tajemnicy. Ważne jest, aby chrześcijanie mieli wystarczająco dużo miłości, aby wyjść im naprzeciw.
Liczba prawdziwych nawróceń, prowadzących do przyjęcia chrztu, jest niewielka. We Francji, gdzie katolicy stanowią trzydzieści siedem procent sześćdziesięciopięciomilionowego społeczeństwa, każdego roku wśród muzułmanów dochodzi do około trzystu nawróceń prowadzących do przyjęcia chrztu świętego. Dla porównania, co roku we Francji dokonuje się około czterech tysięcy konwersji na islam, choć muzułmanie stanowią niespełna siedem procent mieszkańców. Statystyki te nie uwzględniają jednak nawróceń na chrześcijaństwo utrzymywanych w tajemnicy ze względu na prześladowania, z jakimi spotykają się konwertyci, zwłaszcza ze strony ich własnych rodzin.
Skoro zagrożenie dotyka muzułmanów, którzy otrzymują łaskę prawdziwej wiary, to z pewnością dotyka także ich duszpasterzy. Jak sobie Ksiądz z tym radzi?
− Otrzymuję wiele gróźb, o których zawiadamiałem zresztą policję. Ta sytuacja mnie nie dziwi. Ewangelia jest ta sama wczoraj i dzisiaj, a Jezus nie bez powodu prosił, aby zaprzeć się samego siebie i wziąć swój codzienny krzyż, jeśli chce się Go naśladować (Łk 9, 23). A krzyż to narzędzie cierpienia i śmierci. Jeśli wstając każdego ranka, nie jesteśmy gotowi na cierpienie i śmierć dla Chrystusa, to nie jesteśmy chrześcijanami.
Każdy może stwierdzić, że wszędzie, gdzie pojawił się islam – nie tylko we Francji – ludzie odczuwają przed nim lęk, i to tak silny, że nawet boją się wypowiadać na ten temat. Nawet władze publiczne stały się uległe i penalizują „islamofobię”, czyli krytykę islamu. Sytuacja przypomina niemal kraje islamskie, w których krytykę Mahometa karze się śmiercią.
Jeśli przez trzy wieki chrześcijanie – mężczyźni i kobiety, starcy i dzieci – nie ginęliby śmiercią męczeńską, nie bylibyśmy dzisiaj chrześcijanami. Jaką cenę jesteśmy gotowi zapłacić za to, co otrzymaliśmy? Jesteśmy potomkami męczenników…
Dlatego przypominam słowa Jezusa, które nie stracą na aktualności, aż do Jego powrotu: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle (Mt 10, 28).
Co tak naprawdę oznacza przyjęcie chrześcijaństwa przez muzułmanina?
− Byli muzułmanie żyją w ciągłym strachu o życie. Jeśli do porzucenia islamu dochodzi w kraju islamskim i jest to decyzja publiczna, zazwyczaj pociąga ona za sobą wyrok śmierci. Jeśli wyroku takiego nie wydaje oficjalnie państwo, wydaje go rodzina, na którą to zadanie spada z woli samego Allacha (Koran 4, 89; 8, 11–17). A pozostają jeszcze inni, „pobożni muzułmanie”. Dysponujemy wieloma potwierdzającymi to przykładami. Wystarczy zapoznać się z relacjami byłego imama Sulejmana Maulawiego, Josepha Fadelli, Naheda Metwalliego i innych zmuszonych do ucieczki przed własną rodziną, która groziła im śmiercią.
A jednak muzułmanie porzucają islam, aby zostać katolikami…
− Takie osoby to prawdziwy skarb, o który Kościół musi się szczególnie troszczyć, ponieważ stanowią oni wielkie świadectwo, że Chrystus żyje! Zazwyczaj wiele wycierpieli, aby zostać chrześcijanami. Jak tu ich nie doceniać? Jeśli nie spotkaliby Chrystusa Zmartwychwstałego, nie zaryzykowaliby dla Niego utraty wszystkiego, co mają, nawet własnego życia! Uderza mnie ich wielka miłość do Jezusa… To bardzo przykre, że muszą jeszcze cierpieć przez niektórych członków Kościoła, którzy odmawiają im chrztu ze względu na możliwe represje, bądź też nie liczą się z ich bezbronnością i ogołoceniem spowodowanym przez nawrócenie.
Oficjalnie Kościół nie wspiera misji ewangelizacyjnej wśród muzułmanów. A jednak każdego roku pewna ich liczba prosi o chrzest. Kto w takim razie udziela im pomocy? Jak wygląda ich sytuacja w Kościele?
− To prawda, Kościół nie stworzył żadnej strategii ewangelizacji muzułmanów zarówno we Francji, jak i gdziekolwiek indziej. Zupełnie jakby muzułmanie nie istnieli albo nie mieli prawa do nawrócenia się na katolicyzm… Albo jakby wszyscy szli do nieba bez względu na wyznawaną religię. Wypowiedzi piętnujące lub lekceważące nawracanie – na przykład, że Bóg nie jest katolikiem – nie pomagają w ewangelizacji. Istnieją jednak prywatne inicjatywy żarliwych katolików, którzy troszczą się o nawracanie muzułmanów i o pomoc dla nawróconych. We Francji należy wspomnieć przy tej okazji o stowarzyszeniu Jezus – Mesjasz.
Islam wywołuje strach także wśród chrześcijan. Z reguły mało kto ma odwagę nazywać rzeczy po imieniu. Spotkania islamsko‑chrześcijańskie wydają się nie mieć innej racji bytu poza wzbudzeniem szacunku, którego islam potrzebuje, by zakorzenić się w społeczeństwie. Pasterze Kościoła oficjalnie prezentują wobec islamu życzliwość, a ta przygotowuje wiernych do stania się muzułmanami. I rzeczywiście kościoły pustoszeją, a meczety się zapełniają. Iluż to muzułmanów powiedziało mi: Dlaczego chcesz, abym został chrześcijaninem, skoro twój papież mówi, że islam jest dobrą religią?
Wydaje się, że dziś Kościół bardziej niż kiedykolwiek zaangażował się w przedstawianie islamu jako religii tolerancyjnej i pokojowej.
− Jak ludzie odpowiedzialni za Kościół mogą nauczać wiernych, że islam jest religią dobrą, taką jak inne? Że gwałty popełniane w imię islamu to wina kilku radykałów, a radykałów spotkać można także wśród chrześcijan?
Istnieje tylko jedna z dwóch możliwości: albo wiara katolicka jest jedyną prawdziwą religią, przez którą Bóg udziela swoich łask i daje zbawienie – i w tym wypadku islam jest oszustwem, tym bardziej diabelskim, że uzurpuje sobie Boskie pochodzenie; albo islam ma słuszność – i w tym wypadku wiara chrześcijańska jest kłamstwem. Kompromis z islamem budzi poważny niepokój, zwłaszcza ze strony tych katolików, którzy porzucili islam. Potwierdza to otwarty list konwertytów wystosowany niedawno do papieża Franciszka.
Podobno publiczny apel dotyczył dialogu katolicko‑islamskiego…
− Adresatem obydwu tych listów był Ojciec Święty; ich celem było powiadomienie o skandalicznym charakterze jego wypowiedzi i zachowań – muzułmanów zachęca się do pozostania muzułmanami, a chrześcijan do postrzegania islamu z sympatią! Czy to nie papież ma moralnie i duchowo uzbrajać chrześcijan przeciwko ich programowej islamizacji? Jaka jest rola dobrego pasterza wobec zbliżającego się wilka: otworzyć mu wrota owczarni czy przepędzić go? Czy ci, którzy zostaną potępieni wskutek przybycia do Europy muzułmanów, zatem i islamu, nie oskarżą następcy świętego Piotra podczas Sądu Ostatecznego?
Dziękuję za rozmowę.
„Polonia Christiana” nr 64
Kliknij tutaj, dołącz do Klubu Przyjaciół PCh24.pl i odbieraj czasopismo bez żadnych problemów!