9 kwietnia 2023

„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie (…). Wierzysz w to?” (J 11, 25-26). To pytanie Chrystusa nabiera szczególnego znaczenia u progu kolejnej rewolucji technologicznej, oferującej ziszczenie obietnicy zbawienia w rzeczywistości doczesnej.

 

Od niepamiętnych czasów człowiek próbował oszukać śmierć. Boscy władcy stawiali spektakularne mauzolea, skąd w zaświaty mieli nadzieję zabrać cenny dobytek, służbę, nałożnice, a nawet ulubione zwierzęta. Wielcy wodzowie uwieczniali swoje podboje stawiając łuki tryumfalne i zakładając miasta na swoją cześć. Co bardziej utalentowany liczył, że „nie wszystek umrze” ponieważ wśród potomnych trwać będzie przesłanie jego dzieł.

Wesprzyj nas już teraz!

Również we współczesnym społeczeństwie, gdzie dla większości „Bóg umarł” – czyli nie ma zasadniczego wpływu na wydarzenia wokół nas – to śmierć, a nie Szatan wydaje się pretendować do miana głównego wroga ludzkości. Wystarczy wspomnieć, co stało się z dumną cywilizacją Zachodu, gdy do naszych drzwi zapukał wirus o śmiertelności równej piętnastej części procenta.

Przez całe wieki rzucamy kostusze wyzwanie. Kurczowo trzymając się naszej ziemskiej egzystencji wciąż kombinujemy i wymyślamy, jakby tu wyrwać jej choć jeden dzień, miesiąc, rok… Z pomocą przychodzi nam współczesna nauka i technologia. Dzięki rozwojowi higieny i medycyny już udało się wydłużyć średnią długość życia o połowę. Lecz to wcale nas nie zadowala. Pragniemy coraz więcej, dłużej, dalej, a koleje osiągnięcia tylko wzmagają nasz apetyt.

Stare jak świat marzenia o życiu bez konieczności umierania rozbudził na nowo błyskawiczny rozwój technologii. Wynaleziona przed niespełna pięcioma laty metoda „genetycznych nożyczek” daje nadzieje na odkrycie alchemicznego kamienia filozoficznego; popularność transplantologii to spełnienie marzeń dr. Frankensteina, a z kolei wiara w możliwość transferu umysłu odpowiada snom gnostyckiego Demiurga, który nieśmiertelności poszukiwał w zrzuceniu balastu materii.

Dzisiaj roi się od start-upów pracujących nad powstrzymaniem efektów starzenia. Na ich rozwój ogromne pieniądze łożą najbogatsi ludzie świata. Ale oni nie chcą jedynie żyć długo i szczęśliwie; marzy im się życie wieczne. Jak przekonywał „prorok” salonów XXI wieku, Yuval Noah Harari, najgorętszy temat w Dolinie Krzemowej stanowi… nieśmiertelność.

 

Co da nam Chappie?

Zdaniem wielu transhumanistycznych wizjonerów, pytanie dotyczy nie czy, ale kiedy osiągniemy możliwość przedłużania naszej fizycznej egzystencji w nieskończoność. Niektórzy – jak pionier technologii sztucznej inteligencji, Raymond Kurzweil – wyczekują jej wraz z nadejściem „Osobliwości” (Singularity). Będzie to moment zjednoczenia ludzkiego mózgu z udoskonaloną sztuczną inteligencją, uwalniającą jego niewyobrażalny potencjał. „Natchniony” w ten sposób nadczłowiek znajdzie sposób zastąpienia kruchych biologicznych narządów mechanicznymi komponentami, z przeniesieniem umysłu na nośniki krzemowe włącznie.

Wizję singularytarian w popkulturze przybliża nieco film science-fiction „Chappie” (2015). Tam człowiek powołuje do istnienia samoświadomą sztuczną inteligencję w postaci tytułowego humanoidalnego robota. A ten, posiadając moce obliczeniowe daleko potężniejsze od ludzkiego mózgu, ratuje swojego stwórcę poprzez skopiowanie jego umysłu na twardy dysk. Choć z biologicznej „powłoki” już dawno uszło życie, człowiek jest w stanie kontynuować swoją egzystencję jako android; odporny na ból fizyczny, starzenie czy przemijanie. Nie jest już człowiekiem, lecz udoskonaloną istotą na wyższym poziomie ewolucji. Zawdzięczającą „zmartwychwstanie” dziełom swoich rąk.

Choć brzmi to wszystko jak bełkot szaleńca, spora część środowisk Doliny Krzemowej nie tylko przekonana jest o możliwości uzyskania przez A.I. pewnej formy świadomości, ale wręcz nadaje pracom nad tym zagadnieniem absolutny priorytet. CEO Synerise, Jarosław Królewski, szerzej znany jako większościowy udziałowiec piłkarskiego klubu Wisła Kraków, przekonuje: „wszystkie projekty, które na co dzień zasilamy danymi, o które opieramy nasze usługi, to jest taki protokół, proxy do budowania AGI – czyli generalnej sztucznej inteligencji, która będzie symulować to, w jaki sposób człowiek się zachowuje, i będzie miała w jakimś aspekcie samoświadomość”. Robiące dzisiaj furorę generatory mowy lub grafiki stanowią zaledwie skutek uboczny procesu, którego nadrzędnym celem jest zbudowanie „pośrednika” dla cyber-zbawienia.

I choć zwolennicy „Osobliwości” argumentują swój determinizm modelami matematycznymi, obecnie nie można podejść do ich wizji inaczej jak z perspektywy wiary. Tym samym transhumanizm, a przynajmniej spora część tego ruchu, nabiera wyraźnych cech religijnych.

Jak mówiła Ada Florentyna Pawlak, jedna z założycieli Polskiego Stowarzyszenia Transhumanistycznego, „daje nam wizję wiecznego królestwa tu, na Ziemi, i to takiego, do którego dojdziemy sami, dzięki nauce”.

Tym samym, chcąc nie chcąc, „ewangelia Doliny Krzemowej” osadzona jest w dużej mierze na buncie przeciw Absolutowi i jego planach wobec człowieka. Nieprzypadkowo wśród przedstawicieli nurtu znajdziemy wyraźne odniesienia do koncepcji prometejskich, a nawet lucyferiańskich (Max Moore).

Wiarę w doczesne zbawienie zasila również silny materializm. Choć jak przekonują Ojcowie Kościoła, tęsknota za wiecznością stanowi najlepszy dowód na istnienie nieśmiertelnej duszy, transhumaniści całkowicie odrzucają tak „abstrakcyjne” i nienaukowe koncepcje. Również sam człowiek stanowi dla nich zaledwie uwięziony w formie biologicznej algorytm, przenoszony – zamiast w procesorze – na synapsach i neuronach. Tym samym do najpilniejszych zadań człowieka należy wyzwolenie z „więzienia” ograniczających go wytworów kultury przeszłości: narodu, religii, płci a nawet samej wolnej woli czy przyrodzonej godności.

Tylko wtedy, zdaniem transhumanistów, małpy człekokształtne homo sapiens przejmą stery nad ewolucją i w końcu wyrwą się nieubłagalnym prawom doboru naturalnego.

 

Kościół nie-powszechny

Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, nie wszystkie. Dzisiaj, podobnie jak w starożytności, „zbawienie” zależy w znacznej mierze od… zasobności portfela. Egipskiemu chłopu pozostawała dziura w ziemi i nadzieja, że suche piaski pustyni pozwolą wystarczająco długo cieszyć się życiem wiecznym. Rzymski plebejusz mógł liczyć co najwyżej na pamięć swojego potomstwa. Z kolei niewolnikowi pozostawało pogodzić się z tym, że jest rzeczą i jako takiej nie ma co marzyć o lepszym losie po śmierci. Wszak czy istniało „niebo” dla wołów, motyk, stolików czy szpadli?

Dobrodziejstwa biotechnologii i inżynierii genetycznej – jeżeli w ogóle spełnią pokładane w nich nadzieje – dostępne będą początkowo wyłącznie nielicznym. Co więcej, możliwości ulepszania człowieka po raz pierwszy w historii przełożą nierówności ekonomiczne na nierówności biologiczne, generując kasty super-bogatych, zawsze zdrowych i długowiecznych istot.

Współczesnym „niepotrzebnym ludziom” (Harari), zamiast komór kriogenicznych i mapowania umysłu, pozostaną najwyżej nieśmiertelne cyfrowe bliźniaki, stworzone z pozostawionych w sieci śladów. Ale paradoksalnie, dzisiaj to właśnie dzięki nim wizjonerzy Doliny Krzemowej mogą realizować swoje pomysły.

Bo tak jak imperialne sny o potędze wznoszono katorżniczą pracą niewolników, dzisiejszego cybernetycznego Molocha konstruują miliardy podpiętych do sieci dostarczycieli niekończącego się budulca – informacji. Płacąc przy tym cenę czasu, relacji, zdrowia (tak psychicznego jak i fizycznego) a niekiedy i życia. Mamieni obietnicą życia wiecznego, ale przede wszystkim wygody i prozaicznej rozrywki, oddajemy nasze najwrażliwsze dane na żer nienasyconych sieci neuronowych.

Lecz podobnie do imperiów przeszłości, również utopijne plany transhumanistycznych filozofów legną w gruzach – i to nie tylko z przyczyn czysto technologicznych. Wszystkie bowiem bazują na tych samych błędach co ich inspiracje – liberalizm, marksistowski komunizm czy w końcu antychrześcijańskie herezje. Mianowicie, na zniekształconym pojmowaniu świata i człowieka; pojmowaniu, które każe rzucić pełne pychy wyzwanie.

Komu zaufa dzisiejszy świat? Bogu-Człowiekowi, który przyjąwszy postać sługi cierpiał, umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia, czy Ojcu Kłamstwa, który poprzez obietnicę „będziecie jako Bogowie” każe nam upodlić się niżej niż zwierzęta?

 

Piotr Relich

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij