23 kwietnia 2023

Chrystus i wolność. Dlaczego tylko chrześcijanie są ludźmi wolnymi?

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Wolność jest wyborem, ale nie jakimkolwiek wyborem, tylko takim, który ostatecznie przynosi umocnienie w człowieku tego, co jest dla niego najbardziej istotne. Trudno więc nazywać wolnością coś, co polega na wybieraniu zła, które ostatecznie ogranicza czy zabiera człowiekowi wolność – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Piotr Roszak.

Jak katolik powinien definiować wolność?

Przede wszystkim jako siłę, która uzdalnia go do pełnienia czynów zasługujących, a więc jako „wolność do”. Wolność do czegoś, co wymaga wiary, wysiłku, poświęcenia.

Wesprzyj nas już teraz!

Wolność to dar Stwórcy dzięki któremu możliwe jest nawiązanie relacji miłości i jednocześnie wzrost duchowy, który wiąże się z tym, że dokonujemy wyborów, utwierdzamy się w dobrych postanowieniach, odpowiadamy na łaskę, która zostaje do nas skierowana. To nie jest żaden automatyzm, ale świadome, dobrowolne podejmowanie decyzji, które mają służyć dobru.

W naszym, katolickim rozumieniu, wolność jest zawsze zorientowana na prawdziwe dobro. Ten, kto wybiera zło i wydaje mu się, że jest w tym wolny ostatecznie traci wolność. Pan Jezus mówi wyraźnie: „Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu” (J 8, 34).

Wybór zła nie daje więc człowiekowi wolności. Tak przynajmniej klasyczna teologia, sięgająca św. Tomasza z Akwinu, definiowała wolność odcinając się tym samym od innych tradycji, które próbowały skupić się jedynie na samym wybieraniu spośród różnych opcji jakiegoś jednego, preferowanego ustawienia.

Problem w tym, że 99 proc. ludzi, jeśli zostaną zapytani, czym jest wolność odpowie: wybór. To ja decyduję czy chcę iść do nieba, czy do piekła. To ja decyduję czy wybieram dobro, czy zło. To ja wybieram, którą płcią dzisiaj jestem. To ja decyduję czy chodzę do kościoła czy do synagogi szatana etc.

Wolność jest wyborem, ale nie jakimkolwiek wyborem, tylko takim, który ostatecznie przynosi umocnienie w człowieku tego, co jest dla niego najbardziej istotne. Trudno więc nazywać wolnością coś, co polega na wybieraniu zła, które ostatecznie ogranicza czy zabiera człowiekowi wolność.

Wolność zakłada wybieranie, ale na tym się nie kończy, gdyż ten, kto wybiera zło ostatecznie przestaje być człowiekiem wolnym. Lepiej zatem mówić o wolności nie tyle w kluczu „wyborów”, ale jako samo-stanowienie o swoim życiu w oparciu o prawdę. Dlatego ktoś żyjący w fałszu nie może być wolnym w tym sensie, choć będzie podejmował dziesiątki decyzji na minutę. Wybiera, ale nie jest przez ten wybór w pełni wolnym. To wybieranie jest jako mechanizm, który może służyć bądź nie człowiekowi. Czy jeżdżenie pod prąd na ulicy jest wyrazem wolności czy raczej nierozsądku i jej braku: możliwość uczynienia czegoś nie jest jeszcze aktem wolności.

Aby nie redukować wolności do samego wybierania pomyślmy o zbawionych w niebie: czy oni są wolni, jeśli w wieczności kontemplują Boga i nic nie może ich od Niego już oddzielić? Czy cierpią z powodu braku wyboru, by pójść do piekła? Nie! Oni są naprawdę dopiero wolni w tym stanie, gdy na wieki mają już udział w Bogu, Najwyższym Dobru. To chyba najlepiej pokazuje chrześcijański sens wolności tak różny od swawoli, którą niestety opakowuje się w wolność. Ale to tylko nieudolne opakowanie, które pokazuje swoją bezradność, gdy się mu zaufa.  Dlatego kształtowanie wolności – przez sakrament pokuty i pojednania – ma takie znaczenie.

Od lat furorę robi hasło: „Wszystkiego trzeba spróbować”. W domyśle: trzeba spróbować tego co złe – wszelkich używek, zdrady małżeńskiej, oszustwa etc. Dlaczego nie jesteśmy namawiani do „spróbowania dobra”, jak odmawianie różańca, litanii pompejańskiej czy spowiedzi w każdy pierwszy piątek miesiąca?

To bardzo trafna obserwacja. Dobre rzeczy, które wymagają pewnego wysiłku jakoś nie kwalifikują się do tego, żeby ich „spróbować”. Jeśli czegoś trzeba spróbować, to tylko czegoś złego.

Musimy zachęcać, kogo tylko się da, do spróbowania życia po chrześcijańsku. Niestety, ale ci, którzy najgłośniej krytykują dziś chrześcijan, najczęściej nigdy wcześniej nie otarli się o życie zgodne z Ewangelią i Dekalogiem.

Widać wyraźnie, że we współczesnym świecie mamy do czynienia z jednostronną propozycją. Jeśli mamy coś wybrać, to tylko w myśl hasła „róbta, co chceta” i „nie oglądajcie się na konsekwencje”. Wszystko to wypacza pojęcie wolności.

Kilkukrotnie spotykałem się z sytuacją, że ktoś przywołuje słowa św. Augustyna „kochaj i czyń, co chcesz” jako usprawiedliwienie każdego wyboru, podczas gdy chodzi w tym haśle o wybór oparty o miłość, a ta polega na pragnieniu prawdziwego dobra, co jest wymagające. Jak ma wyglądać realizacja tego hasła we współczesnym świecie?…

Coco Jumbo i do przodu?

Mniej więcej. Słowa św. Augustyna bardzo często wypaczane i celowo interpretowane w złej wierze. Ostatecznie ludziom wykorzystującym ten cytat chodzi o totalną swawolę bez jakichkolwiek konsekwencji. Hulaj dusza, piekła nie ma!

Nie! Nie o to chodzi w wolności! Wolność ma umacniać człowieka w jego człowieczeństwie; rozwijać go intelektualnie i duchowo; powodować, że wzrasta a nie cofa się i traci tego, co jest najważniejsze w życiu.

Nie możemy wrzucać wszystkiego do jednego worka, nie możemy traktować wolności jako samego wyboru i niczego więcej. Wyboru, do którego nikt nie może się wtrącać, którego nikt nie może sugerować, z którego nikt nie może nas rozliczać. Właśnie dlatego każdy głos Kościoła, który pokazuje kierunek działania w pełni wolnego człowieka jest obśmiewany w wielu momentach życia.

To pokazuje, że mamy do czynienia z ogromnym kryzysem wolności, że pod wolność podstawia się postawy, które mają niewiele z nią wspólnego albo są tylko punktem wyjścia do tego, czym jest ideał wolności, o którym czytamy w Ewangelii.

2 lata tzw. pandemii koronawirusa pokazały jak bardzo wykrzywione jest dzisiaj pojęcie wolności. Abstrahując od tego czy była pandemia czy nie, pozwolę sobie zapytać: czy wolność jest czymś samodzielnym, czy musi ona współdziałać np. z odpowiedzialnością za drugiego człowieka, miłosierdziem etc.?

Bez wątpienia każdy WOLNY wybór niesie za sobą odpowiedzialność.

Wielkim wyzwaniem jest kształtowanie wolności. Przyjmujemy bowiem za pewnik, że człowiek ma naturalną zdolność dokonywania wyborów i nic więcej nie potrzeba z tym robić podczas gdy cały ideał wychowania i edukacji polega na tym, że człowiek musi mieć pełną perspektywę, że musi wiedzieć co wybiera. Stąd też powiązanie aktu chcenia wolitywnego musi być zawsze powiązane z aktem intelektualnym, a więc coraz szerszą świadomością tego, co otacza człowieka. Dla jakości naszej wolności ma znaczenie stan naszej wiedzy i jej pogłębianie.

W obecnych czasach widać wyraźnie, że próbuje się człowiekowi ograniczać pole widzenia i założyć klapki na oczy, które nie pozwolą mu patrzeć na konsekwencje własnych czynów, tylko na bezpośrednie, doraźne zyski i straty. Cała dyskusja, która często toczy się wokół wolności człowieka, tego na co może, a na co nie może on sobie pozwolić w jakimś sensie jest parodią wolności. Słyszymy bowiem wiele zapewnień, że ludzie mają obecnie najwięcej praw i wolności w dziejach, że człowiek wszystko może, a jednocześnie każdy wybór jest nam sugerowany czy też narzucany.

Prosty przykład: prawie każdy ma dostęp do internetu. Internetem rządzą algorytmy i to one najczęściej kierują wyborami człowieka. Profilowanie na podstawie wcześniej poszukiwanych treści czy naszych kontaktów utrudnia pełną perspektywę, dzięki której jest możliwy wybór wolny. Otrzymujemy to, co nam się podsuwa, wedle przyjętego odgórnego scenariusza. Często dzieje się to poniżej progu reakcji, niedostrzegalnie dla duchowych „radarów”. To samo tyczy się kolejnych praw i przepisów, jakie są wprowadzane. Bardzo często przedstawia się je jako prawa dotyczące wolności, np. wolności gospodarczej. W rzeczywistości nakładają one kolejne ograniczenia na człowieka i próbują w większym lub mniejszym stopniu go wytresować, aby uznał, że maksymalna kontrola i inwigilacja jest najlepszą formą wolności.

To właśnie pokazuje, że z wolnością, jakkolwiek byśmy jej nie definiowali nie jest za dobrze. Możliwość wyboru dobra w zderzeniu ze wszystkim co nas otacza jest coraz trudniejsza. Jest to szerszy proces, w którym nie chodzi o sam wybór, ale o szerszą perspektywę intelektualną i duchową.

W tym sensie, zauważmy, że bezpardonowe ataki na Kościół, ale również ataki na kapłanów, ogólnie na katolików temu właśnie mają służyć: zawężać spojrzenie na Kościół, aby rodzące się skojarzenia i stereotypy stanowiły podstawy wyborów ludzkich, a nie rzetelna wiedza o Kościele, pełen obraz jego dzałalności. Celowe fałszowanie nauczania Chrystusa, zakłamywanie Ewangelii, promowanie stereotypów antykatolickich, mają doprowadzić do tego, że człowieka ogarną wątpliwości, a następnie zdecyduje on, że nie chce należeć do wspólnoty Kościoła. To nie ma nic wspólnego z wolnością: w takiej prezentacji Kościoła ukryta jest sugestia, że nie warto być w takiej organizacji. Pokazuje się tylko fragment, aby wywrzeć ogromny wpływ na człowieka i zmusić go, aby szybko się opowiedział przeciw temu, co do tej pory wyznawał. To narzucanie człowiekowi wyboru i wiele osób słabej wiary daje się na to złapać. Nie możemy się na to zgadzać, musimy temu przeciwdziałać walcząc z fake newsami, walcząc z kłamstwami i propagandą. Demaskowanie tej strategii, pokazując do czego tak naprawdę zmierza fałszywy przekaz o katolicyzmie, to dziś naprawdę pilne zadanie.

Ktoś zapyta: ale jak? Tak jak robił to św. Tomasz z Akwinu, który zachęcał do refleksji nad samym procesem podejmowania naszych decyzji: od pomysłu przez namysł nad środkami prowadzącymi do celu, wybór najlepszych nich, po decyzję i osąd nad czynem etc. To wszystko jest ze sobą powiązane. To wszystko jest praca intelektu i woli wokół tego, co człowiek chce zrobić. Nie samej woli.

Tak właśnie powinien myśleć i działać katolik. Musimy opierać się współczesnemu przekazowi, że wolność, to prosty akt chcenia, który w dodatku zostaje nam zasugerowany czy narzucony. Ci, którzy to lansują widzą wolność jako nieokiełznana siłę w człowieku, której nie mona kształtować, trzeba się je poddać, a człowieka widzą jako ciągle targanego instynktami, pożądaniami. Tak naprawdę zatem to spór dwóch różnych koncepcji człowieka… i nie jest przypadkiem, że św. Jan Paweł II taką wielką wagę przywiązywał do świadomości tego, czym jest czyn, podejmowanie decyzji, o czym świadczą analizy właśnie w „Osoba i czyn”.

Wiele osób, również w Polsce jest zachłyśniętych „amerykańską wolnością” typu: mogę zastrzelić każdego nieproszonego gościa, który bez mojej wiedzy i zgody wszedł na moją posesję. Tak jakby ktoś z miejsca zakładał, że wszyscy są źli i chcą go okraść albo skrzywdzić… To pokłosie protestanckiego wypaczenia wolności?

Jeżeli chodzi o przypadek amerykański i to, co jest tam nazywane wolnością, to na pewno ma Pan rację – z jednej strony zakłada się złą wolę u innych, żyjemy w kulturze podejrzeń, przez co uruchomiliśmy machinerię hiper-kontroli, a z drugiej mamy tam do czynienia z wręcz kultem indywidualizmu. To wpływ niektórych nurtów teologii protestanckiej, która stawia na indywidualny wymiar odpowiedzi Panu Bogu na Jego łaskę. Odpowiedzi, do której nie jest potrzebna wspólnota Kościoła…

Wydaje się, że anty-instytucjonalizm, jaki rodził się w czasach reformacji przełożył się na podkreślanie roli jednostki, która rzeczy jasna jest ważna, ale nie jest wszystkim. W kulturę katolicką wpisane jest bowiem, że wierni są członkami Mistycznego Ciała Chrystusa, jakim jest Kościół. Jesteśmy więc zależni od siebie, ale owa zależność nie krępuje nas, tylko wspomaga w wielu obszarach działania. Kościół jest tym, który otrzymał dar zbawienia, dlatego go głosi, utwierdza przez sakramenty. Dlatego zresztą mówimy o Kościele zbawionych w niebie, Kościele oczyszczających się w czyśćcu i Kościele pielgrzymującym na ziemi.

Tak więc perspektywa wolności, która nie jest tylko ograniczona przez zewnętrzne kryteria, jak myślano u progu nowożytności – że granicą wolności jest wolność drugiego człowieka, a wszystko inne jest dozwolone. W Kościele wiemy, że jeśli współtworzymy wspólny organizm, wspólne ciało, to podlegamy konkretnym regułom: działamy ze względu na wspólny cel, choć na różne sposoby. Wolność nie wyraża się więc w buncie wobec natury, ale w jej realizacji. Wolność poszczególnego członka Kościoła to wolność „do” budowania Mistycznego Ciała, a nie wolność „od” wpływu innych. 

Przez wieki chrześcijanie mieli swego rodzaju wrodzoną życzliwość w stosunku do tych, którzy byli wokół nich. Niestety czasy się zmieniły. Coraz częściej mamy do czynienia czy to z indywidualizmem czy wręcz atomizacją społeczną, które często są okraszone szczytnymi hasłami. Takich zagrożeń jest coraz więcej. Propaganda jest potężna i dla wielu niewykrywalna. Nie dziwmy się więc, że mamy do czynienia z jakimś dziwnym kultem własności typu „Mój dom, moja twierdza”, który służy jako wygodne usprawiedliwienie, ale na pewno wolnością nie jest.

Czy zna Ksiądz jakiegokolwiek człowieka, który jest w 100 procentach wolny?

Człowiekiem w 100 procentach wolnym powinien być wierzący na poważnie chrześcijanin…

No właśnie mam wątpliwości… Pozwoli Ksiądz profesor, że zacytuję fragment Ewangelii według świętego Jana:

Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli trwacie w nauce mojej, jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli». Odpowiedzieli Mu: «Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakże ty możesz mówić: „Wolni będziecie”?». Odpowiedział im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz Syn pozostaje na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. (J 8, 31-36).

Ten fragment doskonale pokazuje, że chrześcijanin znający Prawdę jest wolnym człowiekiem. Nie jest tak jak lansuje to współczesna kultura, że człowiek ma wolność do tworzenia prawdy. Jest zupełnie odwrotnie! Człowiek może rozpoznać prawdę, a to prowadzi go do pełnej możliwości decydowania o sobie i kroczenia właściwą drogą. Właśnie dlatego słowa Chrystusa „PRAWDA WAS WYZWOLI” są tak ważne! Syn Boży mówi nam wprost: będziecie w pełni wolni, jeśli poznacie Prawdę i jeśli ją przyjmiecie.

Prawda, o której mówi Zbawiciel, dokonuje zmian w człowieku. To ona kształtuje postępowanie i kolejne wybory człowieka! To ona jest podstawą wolności, a nie wybór i to jest właśnie klucz do naszej rozmowy.

Tylko Jezus Chrystus jest jedynym i prawdziwym gwarantem wolności człowieka, ponieważ to On pokazuje nam drogi zachowania prawdziwej wolności, a nie czegoś co jest podróbką wolności, co sprawia, że jedynie wydaje nam się, iż mamy poczucie wolności. Poczucie wolności to złudzenie, które niestety jest niezwykle kuszące. Jedynie poznanie Prawdy daje nam wolność i pozwala realnie kształtować świat w duchu Ewangelii i nauki Chrystusa.

Bez Chrystusa nie ma wolności. Historia jednoznacznie pokazuje, że usuwanie Go na margines, ośmieszanie Jego nauczania ostatecznie prowadziło do zmniejszenia wolności i ludobójstwa. Gdzie Chrystus, tam wolność.

Pamiętajmy zatem o tym, że głosząc innym Prawdę pomagamy w powiększaniu wolności, a nie w jej zmniejszaniu. Tym bardziej zaskakująca jest więc histeria, z jaką współczesność niekiedy zatyka sobie uszy, by o Ewangelii nie słyszeć i próbuje zakazywać obecności symboli religijnych w miejscach publicznych. Ewangelia stawia na wolność. Kroczmy ku Chrystusowi, który jest źródłem naszej wolności!

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

https://pch24.pl/samochod-dom-wolnosc-to-wszystko-mozesz-stracic-raport-pch24/

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(16)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie