30 maja 2024

Chrystus karmi nas swym Słowem i Ciałem, byśmy mogli żyć pełnią życia. Ksiądz Kustosz Sanktuarium Najświętszego Sakramentu w Sokółce przypomina

(Fot. Pixabay/ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE)

Chrystus, ustanawiając ten sakrament, dał nam możliwość uczestnictwa w Jego Męce i Zmartwychwstaniu. Podczas każdej Mszy Świętej karmi nas najpierw swoim Słowem, aby poruszyć serce, a następnie udziela nam Siebie, abyśmy zostali umocnieni, abyśmy mogli przy Nim trwać, abyśmy mogli żyć pełnią życia w Nim – przypomina ksiądz Jarosław Ciuchna, proboszcz parafii pod wezwaniem św. Antoniego w Sokółce, kustosz Sanktuarium Najświętszego Sakramentu, wicedziekan Dekanatu Sokółka.

 

Proszę Księdza, jedne z symboli chrześcijaństwa są bardziej znane, inne – mniej, ale wszystkie są ważne i potrzebne. Jaką rolę odgrywają?

Wesprzyj nas już teraz!

W przestrzeni wiary, podobnie jak w codziennym życiu, człowiek posługuje się symbolami. Potrzebuje ich, aby lepiej zrozumieć, mocniej przylgnąć lub po prostu pamiętać, żeby nie zapomnieć. Kościół używając różnych symboli przypominających o Jezusie Chrystusie – obrazami, figurami, krzyżem –  daje wierzącym narzędzie na lepsze poznanie Zbawiciela. Poprzez widoczne znaki i symbole można zbliżyć się do największych tajemnic naszej wiary. Podobnie czynił sam Chrystus podczas nauczania i przepowiadania. Posługiwał się symbolami i znakami, żeby słuchacze mogli lepiej zrozumieć prawdy objawione:

– „Kto mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14, 9)

– „To jest Chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten Chleb, będzie żył na wieki” (J 6, 58).

– „Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego Ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J 2, 19 – 22).

– „… A Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim” (Łk 5, 10 – 11).

Ze wszystkich naszych świętości jedna jest jednak największa – to Najświętszy Sakrament. Niczego nie ujmuję świętości pozostałych sakramentów ani tym bardziej Pisma Świętego. Ale ta obecność, z którą mamy do czynienia w Eucharystii, nie da się porównać z żadną inną. Jest bowiem obecnością „prawdziwą, rzeczywistą i substancjalną” (por. KKK 1374), podkreśla realną obecność Zbawiciela.

Czasami nawet w rozmowach dorosłych można usłyszeć, że ksiądz podczas Mszy Świętej pije wino…

Konsekrowana Hostia i konsekrowane wino nie jest hostią ani winem, lecz Ciałem i Krwią Chrystusa. Istnieją zatem tylko widoczne dla nas postacie chleba i wina. Substancjalnie jednak pod tymi znakami jest obecny cały Jezus Chrystus – Bóg i prawdziwy Człowiek, Zmartwychwstały. Eucharystia to największy dar i cud, gdyż uobecnia się w niej tajemnica męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

Ojciec Święty Jan Paweł II pisał, że „człowiek, ażeby osiągnąć życie wieczne, potrzebuje Eucharystii. Jest to pokarm oraz napój, który przemienia życie człowieka i otwiera przed nim horyzont życia wiecznego”. Tak trudno niekiedy to zrozumieć…

Warto też sobie uzmysłowić fakt, że określenie „Najświętsza” nie wyczerpuje w żaden sposób omawianej tematyki. To tylko mizerna próba zrozumienia, czym jest ta największa tajemnica naszej wiary. Jako stworzenie możemy jedynie przyjąć z miłością ten wielki dar obecności Miłości Bożej. Boże Tajemnice są tak głębokie i niepojęte, że możemy się do nich zaledwie zbliżyć i przyjąć je, ale nie sposób ich dogłębnie poznać.

Eucharystia to sakrament, który ma nam nieustannie przypominać o Bożej obecności wśród nas?

To wielki dar miłości Bożej, który ustanowiony podczas Ostatniej Wieczerzy, wypełnił się przez śmierć i chwalebne zmartwychwstanie naszego Zbawiciela. Chrystus, ustanawiając ten sakrament, dał nam możliwość uczestnictwa w Jego męce i zmartwychwstaniu. Podczas każdej Mszy Świętej karmi nas najpierw swoim Słowem, aby poruszyć serce, a następnie udziela nam Siebie, abyśmy zostali umocnieni, abyśmy mogli przy Nim trwać, abyśmy mogli żyć pełnią życia w Nim.

Z drugiej strony – nie tak łatwo wcale dziś, kiedy w stolicy naszego kraju ze ścian urzędów są zdejmowane krzyże – mówić o swojej wierze, bo można również i przez wyznanie wiary w Chrystusa zostać wyśmianym, „stracić” znajomych, z którymi przyjemnie spędzamy czas… Czy naszą wiarę widać?

Trzeba zrobić wszystko, aby wiary swojej nie osłabiać i lekkomyślnie nie narażać się na jej utratę. Wiarę – obok nadziei i miłości – otrzymaliśmy w darze od Boga w momencie Chrztu Świętego. Praktykę wiary uczyli nas wprowadzać w życie nasi rodzice, dziadkowie i babcie. Na wszystkich etapach życia było, jest i będzie aktualne: „…wiarę swoją mężnie wyznawać, bronić jej i według niej żyć”. Bez szacunku do rzeczy świętych nie można mówić o wierze. O żadnej wierze.

Co się z nami dzieje, że nie potrafimy czy nie chcemy okazać należnego szacunku Jezusowi Eucharystycznemu?

W ubiegłym roku obiegło sieć nagranie z parafii Ossanesga w diecezji Bergamo (Włochy), gdzie ksiądz postanowił dać naczynie do rozdzielania Eucharystii małej dziewczynce. Kilkuletnie dziecko udzielało Komunii Świętej wiernym. Fakt ten wywołał wielkie poruszenie i wcale nie dziwię się. Pośpiech, nonszalancja czy brak wyobraźni? A może wszystkiego po trochu? Poprzez takie postępowanie można zniechęcić i spłycić to, co dla ludzi wierzących jest najważniejsze podczas Eucharystii – prawdziwe spotkanie z Chrystusem w Komunii Świętej.

Dlaczego Msza Święta jest tak ważna?

Ojciec Święty Jan Paweł II w swoich homiliach i przemówieniach, a szczególnie w encyklice Ecclesia de Eucharistia, pragnął abyśmy uczyli się prawdziwego szacunku i zachwycili się darem Eucharystii, gdyż Msza Święta nie jest jednym z wielu cennych darów, ale jest to dar największy, jaki otrzymaliśmy od Chrystusa. Eucharystia jest „…źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego. W Niej bowiem zawiera się całe dobro duchowe Kościoła” (EE 1).

Wyjdziemy na ulice naszych miast i wiosek z Panem Jezusem, w procesji na Boże Ciało. Idziemy, bo wierzymy, że nasz Zbawiciel żyje. Później chyba trochę – z różnych względów – ta wiara słabnie, co przekłada się na naszą obecność podczas Mszy Świętych w „zwykłą” niedzielę?

Przeszkodą na drodze wiary w Chrystusa i Jego obecność w Eucharystii jest zadziwiający zwyczaj wielu polskich katolików, którzy „uczestniczą” we Mszy świętej przed kościołem albo przy murze kościelnym. Obok ołtarza wolna przestrzeń, a ludzie cisną się pod chórem lub za drzwiami. W polskich kościołach im dalej od Chrystusa, tym większy tłok, im dalej od ołtarza, tym ciaśniej. Jest to całkowicie niezrozumiałe z punktu widzenia świadomego uczestnictwa we Mszy Świętej, czyli minimum, które trzeba spełnić, aby uczynić zadość powyższemu obowiązkowi. Byłoby to jednak bardzo smutne, gdybyśmy tak ważne spotkanie z Chrystusem ograniczyli jedynie do bezwzględnego obowiązku.

Co powinniśmy zrobić?

Do tego, aby przeżywać głębię spotkania z Chrystusem, potrzeba przed wszystkim pełnego uczestnictwa we Mszy Świętej, czyli przyjmowania Ciała Pańskiego: „Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 53 – 54).

Czy to naprawdę zbyt mało żeby wreszcie uwierzyć i żyć  – nie tylko tutaj, na ziemi, ale przede wszystkim w wieczności? Przecież to jest nasz cel: spotkać Chrystusa w wieczności…

Bóg zapłać za rozmowę.

Marta Dybińska 

 

„BÓG” [ZOBACZ CAŁY FILM]

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij